Zapewne pamiętacie nasz ostatni konkurs, w którym do wygrania była myszka Logitech MX Master. Zwycięzca tego konkursu był zobowiązany do napisania swojej recenzji, co już uczynił. Efekty poniżej!
Na naszym portalu często przygotowujemy dla Was ciekawe konkursy z fajnymi nagrodami. Ostatnio do wygrania była myszka Logitech MX Master, a jej zdobywca zobowiązany był do napisania recenzji. Trzeba przyznać, że spisał się na medal i odwalił kawał dobrej roboty. Poniżej jego test.
Nadchodzi Mistrzyni
W roku 2009 firm Logitech wydała na rynek mysz MX Performance, która spotkała się z ciepłym przyjęciem przez użytkowników i stała się jednym z flagowych produktów marki Logitech. Choć MX Performance nie postarzała się za bardzo, to jej twórcy po 6 latach postanowili dać nam jej następcę. Oto nadchodzi Logitech MX Master.
Zestaw i dane techniczne
W pudełku MX Master znajdziemy:
- mysz Logitech MX Master
- kabel Micro-USB
- odbiornik Logitech unifying
- dokumentacja
Wymiary myszki to 85,7mm x 126mm x 48,4mm. Waga gryzonia to 145 g. Myszka jest dość duża i stosunkowo ciężka. Osobiście dla mnie jest to zaleta myszki (choć mogłaby być nawet troszkę cięższa), lecz dla osób z małymi dłońmi może to nie być najlepsza informacja .
Wartość nominalna myszki to 1000 dpi. Wartość tą można jednak zmienić od 400 do 1600 dpi(z krokiem co 200 dpi). Nie jest to wynik rewelacyjny, należy jednak pamiętać, że nie jest to mysz gamingowa.
Wygląd
Logitech MX Master to ergonomiczna, bezprzewodowa mysz biurowa, której kształt został rzeźbiony ręcznie w celu uzyskania jak najbardziej wygodnego dla dłoni kształtu. Gryzoń ten posiada 5 przycisków, którym możemy przypisać odpowiadające nam akcje. Mysz wyróżnia się nieco futurystycznym, ale jakże stylowym designem. Całość wykonana jest z kilku materiałów. Przyciski wykonane są z czarnego plastiku, góra myszki pokryta jest antypoślizgowa gumą, co zapewnia lepszą kontrolę. Prawy bok gryzonia również pokryty jest gumą, której faktura przypomina mozaikę - wygląda to bardzo ładnie i jest przyjemne w dotyku. Lewy bok myszki to istne dzieło sztuki. W miejscu, w którym znajduje się kciuk jest ona wyłożona gumą z wcześniej wspomnianą mozaikową faktura. Tuż nad kciukiem znajdują się dwa przyciski dodatkowe, które standardowo służą do cofania i przechodzenia w przód na stronach internetowych. Obok nich zamontowana jest dodatkowa rolka, której funkcję możemy przypisać w programie Logitech Options.
Rolka pracuję niesamowicie płynnie stawiając użytkownikowi lekki, poprawiający kontrolę opór. W tej części myszki znajdziemy również pasek z trzema diodami pokazującymi stan naładowania akumulatora. Całość eleganckiego wyglądu zwieńczają błyszczące złotawo-brązowe kawałki plastiku. Na spodzie znajdziemy włącznik myszki, wejście micro-USB, otwór na czujnik laserowy, 2 przyciski do łączenia z innymi urządzeniami oraz 4 ślizgacze.
Technologia Darkfield
Podobnie jak poprzednik MX Performance, tak i MX Master wyposażony został laserowy czujnik Darkfield, który umożliwia nam posługiwanie się myszką na rozmaitych powierzchniach - nawet na szkle jeśli jest odpowiednio grube.
Kółko przewijania i przycisk gestów
Kółko przewijania daje nam możliwość pracy w 2 trybach. Pierwszy z nich to tryb standardowy - kliknięcie po kliknięciu, drugi to tryb błyskawiczny. Tryb błyskawiczny możemy uruchomić po naciśnięciu przycisku obok kółka lub po szybkim i gwałtownym ruchu kółka, co automatycznie przełączy je w tryb automatyczny i utrzyma w tym trybie dopóki nie zatrzymamy kółka. Kółko działa bardzo sprawnie i płynnie, jest natomiast troszkę za głośne w trybie standardowym.
Kolejną nowością, która zastosowano w myszce jest przycisk gestów. Jest on niewidoczny, umieszczony pod gumową faktura w miejscu gdzie trzymamy kciuk. Po naciśnięciu przycisku i ruchu myszką w jedną z czterech stron(góra, dół, prawy lub lewy bok) wykonuje przypisaną do ruchu akcję. Przycisk ten, podobnie jak pozostałe przyciski możemy swobodnie zmieniać i ustawiać wedle naszych potrzeb za pomocą programu Logitech Options, który jest do ściągnięcia na stronie producenta.
Akumulator
Wewnątrz myszki możemy odnaleźć akumulator Li-Po o pojemności 500mAh. Według producenta w pełni naładowany powinien starczyć na 40 dni umiarkowanej pracy po 6 godzin dziennie. Nie potrafię stwierdzić czy jest to prawdą, ale mogę napisać jedno - akumulator trzyma naprawdę długo. Po dwóch tygodniach testu, i użytkowaniu więcej niż 6 godzin dziennie(również w gry komputerowe) na myszce nadal świeci sie jedna z trzech diod. To bardzo dobry wynik. Kolejnym zapewnieniem producenta jest to, że po 4-minutowym ładowaniu akumulator wytrzyma cały dzień pracy. Nie było mi dane tego sprawdzić, gdyż jak wcześniej wspomniałem przez 2 tygodnie nie byłem w stanie rozładować akumulatora, lecz patrząc właśnie na te osiągi jestem w stanie uwierzyć, że jest to prawda. Mysz ładujemy dołączonym do zestawu kablem Micro-USB.
Łączność
MX Master łączy się z komputerem dzięki odbiornikowi dołączonemu do zestawu. Odbiornik jest bardzo mały-podłączony do gniazda USB jest ledwo widoczny i nie przeszkadza w innych czynnościach. Według producenta myszka jest w stanie pracować nawet 10 metrów od odbiornika. Udało mi się uzyskać wynik troszkę powyżej 9 metrów. Mysz można połączyć z komputerem również dzięki innemu odbiornikowi Logitech unifying oraz Bluetooth Smart, dzięki któremu możemy podłączyć myszkę do 3 urządzeń i szybko przełączać się między nimi a pomocą przycisku na spodzie myszki. Jeśli jednak chcemy połączyć się poprzez Bluetooth Smart wymagany jest komputer z systemem operacyjnym Windows 8 lub z systemem MAC OS X 10.10 lub nowszy.
Podsumowanie
Logitech MX Master to godny następca myszki MX Performance. Mysz jest solidnie wykonana, jej design jest bardzo atrakcyjny, a osiągi całkiem dobre. Zastosowane technologie sprawiają, że możemy jej używać wszędzie przez bardzo długi czas, a dzięki inteligentnym przyciskom i dodatkowemu kółkowi większość operacji wykonamy za pomocą trzech palców. Nie jest to mysz dla zaprawionego w boju gracza, ale cóż - nie można mieć wszystkiego, lecz jeśli cenisz sobie jakość, styl i wygodę- jest to mysz dla Ciebie.
