Dla jasności należałoby powiedzieć czym właściwie jest The Division. Otóż jest to trzecioosobowa gra akcji z elementami RPG, którą co prawda można by przejść w pojedynkę, ale esencją tej produkcji jest rozgrywka sieciowa. Ubisoft nie oferuje zatem możliwości przeżycia historii w kooperacji, a wykonywania poszczególnych misji w drużynie, wraz z innymi graczami – znajomymi lub dobranymi losowo. Nie jest to też typowa gra MMO, choć w danym momencie na serwerze może przebywać całkiem sporo graczy, co jest jedną z aktualnych bolączek tego tytułu.
Gra zaczyna się od wprowadzenia do świata przedstawionego, po którym otrzymamy możliwość skonfigurowania naszej postaci. Wybór twarzy czy fryzur nie jest jednak okazały – w tym aspekcie twórcy mogli popisać się bardziej. Po samouczku przeniesiemy się na teren właściwych działań, a więc Manhattan. Mimo, że obszar wydaje się być dość skromny, to jednak ilość elementów interaktywnych i innych urozmaiceń jest na tyle duża, że raczej nigdy nie doznamy tutaj klaustrofobii.
Słowa uznania dla deweloperów należą się za szczegółowość odwzorowania miasta. Każdy detal został wykonany z niezwykłą starannością, a charakteru odwiedzanym lokacjom dodaje zimowa aura.
Sprawdź Cenę Gry na platformę:
The Division zaoferuje Wam kilkanaście misji głównych oraz długą listę zadań pobocznych, które możecie wykonywać sami lub z drużyną. Podstawowe wyzwania można powtarzać na trzech poziomach trudności (zwykły, trudny oraz – odblokowywany dopiero po osiągnięciu ostatniego 30 poziomu – wymagający), o tyle zlecenia drugorzędne są jednorazowe. Większość misji pobocznych jest bardzo schematyczna i powtarzalna. Sprowadzają się one do wykonania jakiegoś prostego zadania, obrony lokacji i zabicia bossa. Warto je wykonać w celu zdobycia punktów pozwalających ulepszyć naszą bazę operacyjną. To z kolei pozwoli nam uzyskać kolejne punkty bohatera, które możemy zamienić na konkretne umiejętności. Nie ma tutaj jednak podziału na klasy, toteż naszą postać możemy dowolnie zbalansować.
Jeśli jednak chcemy z produkcji Ubisoftu wyciągnąć, to co najlepsze należy zajrzeć do strefy mroku. Jest to lokacja, w której panuje skażenie, a znajdziemy tam najtrudniejszych wrogów, którzy jednak mają najlepsze wyposażenie. W tym miejscu najlepiej walczyć drużynowo, zwracając uwagę na taktykę i ustawienie. Strefa Mroku ma osobny system poziomów doświadczenia i za każdym razem, kiedy awansujemy, zamieszkujący tam wrogowie również stają się silniejsi. A to jeszcze nie wszystko, aby zebrać nasze łupy musimy wezwać helikopter i na niego poczekać, a w tym czasie może napaść na nas inny gracz, lub ktoś kto udawał naszego sojusznika, a później zabrać to, na co przeznaczyliśmy tyle wysiłku. Już teraz w grze utworzyły się grupy łotrów, które polują na innych graczy, dlatego przetrwać jest tam bardzo trudno i należy zachować szczególną ostrożność. Dark Zone ma ponad sto poziomów doświadczenia.
Sporą zaletą gry jest jej oprawa graficzna. Idealnie odwzorowane miasto na silniku gry The Division wygląda naprawdę pięknie. Jeżeli nasz zestaw komputerowy wyposażony jest w kartę grafiki Nvidia z serii Geforce, to gra zapewni świetne wrażenia, a jeżeli jest to model GTX 970 lub wyższy, to te doświadczenia audiowizualne spotęgują efekty stworzone właśnie przez zielonego producenta.
Do dyspozycji gracza oddano trzy technologie, które pozwalają na poprawienie immersji otaczającego świata przedstawionego. Mowa o:
- HBAO+ (Horizon-Based Ambient Occlusion) – zaawansowane oświetlenie i cieniowanie obiektów
- PCSS (Percentage Closer Soft Shadows) – realistyczne miękkie cienie
- HFTS (Hybrid Frustum Traced Shadows) – technologia rysowania cieni, uwzględniająca różnice występujące w poszczególnych partiach cienia rzucanego przez dany obiekt.
Wszystkie te rozwiązania oczywiście muszą pobierać nieco więcej zasobów, ale pozytywna różnica, jaką zapewniają jest nie tylko widoczna gołym okiem, ale również znacząco wpływa na frajdę płynącą z rozgrywki.
W załączonym w opisie artykule na angielskiej wersji portalu Geforce znajdziecie szczegółowe porównania grafiki z włączonymi oraz wyłączonymi dodatkami Nvidia Gameworks w kontraście z każdą inną konfiguracją parametrów.
Funkcja HBAO+ dostarczy niezwykle wiernego odwzorowania kierunku oraz kątów padania promieni świetlnych i rozchodzenia się ich po obiektach. W wyniku tego na przedmiotach czy budynkach rysować będą się realistyczne cienie, o odpowiednim kontraście w miejscach, w których powstałyby one w świecie realnym. Efektem tego jest brak efektu wypranego z barw obrazu, widzimy zaś dobrze podkreślone kształty oraz uwypukloną głębię i trójwymiarowość elementów, które otaczają bohatera.
Rozwiązanie o nazwie PCSS ma na celu urealnienie rzucanych cieni poprzez ich zmiękczenie. Jak zapewne niejednokrotnie obserwowaliście, cienie w grach przy włączonym antyaliasingu są nienaturalnie wyraźne i ostre na krawędziach. To rozwiązanie jednakże niespecjalnie rozróżniało elementy składowe jednego obiektu, bo przecież np. rower rzuca bardzo skomplikowany cień. Z pomocą przyszła nowa technologia o akronimie HFTS, zaprezentowana dopiero niedawno, podczas Game Developers Conference 2016, wszakże już wdrożona do The Division. Najnowszy algorytm dobrze radzi sobie z rozpoznawaniem części składowych rzucanego cienia, dzięki czemu nie rozmywa za bardzo np. szprych we wspomnianym wyżej rowerze.
Oczywiście, jak wspomniałem wyżej użycie GameWorks niesie za sobą większe zużycie zasobów. Analizując wykresy załączone w artykule, możemy zauważyć, jaki wpływ na ilość klatek na sekundę ma uruchomienie kolejnych efektów. O ile cieszenie się oświetleniem HBAO+ nie jest zbyt dużym wysiłkiem dla komputera, bowiem tracimy zaledwie kilka FPS-ów w stosunku do ustawienia Ultra, o tyle realistyczne cieniowanie jest już bardziej wymagające. Przy technologii PCSS ucieknie nam około 6 klatek, z kolei HFTS pochłonie ich aż 16 w stosunku do parametru wysokiego. Owszem, aby skorzystać ze wszystkich dobrodziejstw i grać na maksymalnych pod każdym względem ustawieniach, należy wyposażyć się w kartę Geforce GTX TITAN X, ale posiadając bardziej popularny sprzęt, a jednocześnie odpowiednio dobierając i balansując parametrami, jesteśmy w stanie uzyskać zapierającą dech w piersiach jakość rozgrywki, równocześnie ciesząc się efektami Gameworks.
Jednocześnie warto zaznaczyć, że jeżeli posiadacie starsze podzespoły, to nie musicie się niczym martwić, bowiem i w tym przypadku gra również powinna chodzić płynnie. Karty Nvidia klasy chociażby GTX 670 ze spokojem powinny dać sobie radę z rozgrywką na przyzwoitym poziomie.
Kilka Minusów
Na koniec o minusach, których w The Division doświadczyliśmy. W ciągu dosłownie kilku godzin rozgrywki wielokrotnie zdarzały się problemy z serwerami. Jak mogliśmy wyczytać z czatu rozłączanie spotykało również innych graczy. Nam zdarzył się nawet jeden crash całej gry. Po ponownym połączeniu niekiedy czas oczekiwania na wznowienie rozgrywki był niezwykle długi. Moim zdaniem zabrakło tutaj jakiegoś trybu pośredniego – tzn. możliwości dokończenia zadania samemu, jeżeli akurat utracimy połączenie z serwerem, a nasi kompani nie będą chcieli na nas czekać lub również się rozłączą. Na pewno dla wielu osób wadą będą również schematyczne i powtarzalne misje.
Podsumowanie
Reasumując The Division to ciekawa propozycja dla osób, które lubią gry zrzeszające społeczności, wymagające logicznego myślenia i przewidywania ruchów innych graczy. Oczywiście, jeżeli nie chcecie zagłębiać się w post apokaliptyczny świat możecie jedynie przejść główny wątek grając z losowymi kompanami i zakończyć przygodę na 30 poziomie doświadczenia. Dla nieco bardziej ciekawych polecamy jednak zagłębić się w Strefę Mroku i tam szlifować swojego skilla, aby sprytem i wytrwałością pokonać innych entuzjastów elektronicznej rozrywki.
A co wy sądzicie o The Division? Napiszcie swoją opinię w komentarzu poniżej. A Ty... czy masz zamiar zagrać w The Division?.