PODPOWIEDZI:

Poznaliśmy Najlepszą Grę na PS4 - Recenzja Horizon Zero Dawn

Roboty dinozaury i ruda dziewczyna nielubiana przez prymitywne społeczeństwo. Brzmi jak tanie romansidło z elementami sci-fi z lat osiemdziesiątych, jednak jest to streszczenie jednej z najlepszych gier na konsolę Playstation w historii. Dlaczego najlepszej? Dowiesz się w tej recenzji.

PlayStation 4 Pro

Ocena VideoTesty.pl
Twoja ocena
0 GŁOSÓW
ZALETY
  • Ciągle coś się dzieje
  • Ogromna mitologia świata do poznania
  • Minimalna ilość błędów
  • Duży świat do zwiedzenia
  • Historia, która wciąga
  • Szczegółowość
  • Różnorodność sposobów walki
WADY
  • Niski poziom trudności

LEKCJA HISTORII

Horizon Zero Dawn to gra produkowana przez Guerilla Games, czyli studio odpowiedzialne za wszystkie części Killzone'a. Ta seria była znana jako jeden wielki sci-fi shooter, stylistycznie podobny do tego jak wygląda dziś Call of Duty. Dlatego właśnie miałem obawy co do tej gry. Twórcy posiadali ogromne doświadczenie w tworzeniu strzelanek, ale do otwartego świata było im daleko. David Ford, czyli quest disagner w wywiadzie dla naszego portalu udzielił nam informacji, że gra powstawała 5 lat. Z czym kojarzą wam się gry, które powstają latami?


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Mi z Duke Nukem Forever oraz Pray 2. Pierwsze było "kaszanką" a drugie nigdy nie ujrzało światła dziennego. Moje oczekiwania dlatego były bardzo małe, ale już od początku widziałem potencjał w nowej marce, która wchodzi na rynek gier.

Cieszyłem się jak dziecko, grając w tę grę. Czemu?

Zacznę od tego, co spodobało mi się w Horizon Zero Dawnnajbardziej, czyli od fabuły i historii. Trafiamy do świata w którym maszyny żyją w zgodzie z naturą i człowiekiem. Są one inteligentne i przypominają zwierzęta. W pewnym momencie zaczynają się buntować. Nie wiadomo jednak co jest przyczyną tego zjawiska. Dla ludzi żyjących w tych warunkach roboty to nierozłączna część natury od wieków. Tu wchodzi nasza protagonistka, czyli Aloy, która wszystko komplikuje. Jest ona wygnana z górskiego i prymitywnego plemienia Nora, które żyje przy świętej górze. Plemię w którym się urodziła jest bardzo restrykcyjne i jest fanatyczne religijnie. Ze względu na ich wierzenia już jako małe dziecko oddana została jednemu z wyrzutków na wychowanie. Z nim uczyła się łowiectwa, walki, survivalu etc. W skrócie tak oto nasza protagonistka stała się rudowłosym, postapokaliptycznym, żeńskim Bearym Grillsem. Wykorzystuje ona swoje umiejętności w odkryciu prawdy na temat jej pochodzenia oraz by uratować świat przed nowym zagrożeniem.


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Fabuła jest prosta i przejrzysta. Nie musimy martwić się o niespójności oraz przerost ambicji nad treścią. Wszystkie motywy bohaterów są uzasadnione oraz są oni przekonywujący. Każdy ma swoje pięć minut, dzięki czemu poznajemy ich historię dokładnie. W taki oto sposób zainteresował mnie wątek Sylensa, który od kilkudziesięciu lat bada wiedzę pradawnych, czy króla Carja- wybrańce słońca, który zabił własnego ojca, by zapewnić pokój w swoim królestwie. Są to motywy, które można rozszerzyć na kolejne gry. Tego typu historii jest wiele, lecz nie poznamy ich wprost. Większość pojawia się w głównych wątkach, lecz by dowiedzieć się więcej na temat całego uniwersum gra zachęca nas do dodatkowych aktywności. Rozmowy z postaciami, słuchaniem audiologów i oglądaniem projekcji holograficznych, czy poszukiwaniem znajdziek, które są oddzielnym tematem do omówienia. W przypadku rozmów, chodzą plotki, iż pierwotnie gra miała być RPGiem, a co dopiero później przeistoczyła się w grę typu z sandbox z elementami RPG. To widać. Przede wszystkim przez wybory moralne jak i dialogowe. Autorzy wprowadzili tego typu rozwiązanie, lecz na nic ono nie wpływa. Nie skłócimy ze sobą naszych towarzyszy, nie zabijemy ich przez przypadek, nie doprowadzimy do alternatywnego zakończenia. Dialogi pozwalają nam na dowiedzenie się więcej na temat świata gry, a decyzje podzielone są na 3 typy: rozsądne, miłościwe i pod wpływem wściekłości.  Gra daje nam swobodę tylko w formie gry jaką prowadzimy czyli: albo na cichacza zabijamy przeciwników i próbujemy przetrwać jak Bear Grylls, albo działamy jak damski Rambo rzucając się na ogromnego robodinozaura z łukiem.


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Sama bohaterka natomiast zachowuje się neutralnie, ale nie jest płytka jak Connor z Assassin's Creed 3. Pokazuje swoje emocje, widać na niej uśmiech i można się z nią utożsamić, szczególnie gdy kontempluje na temat sensu życia. Czasami rzuci ciętą ripostą, a w innych momentach będziemy z nią przeżywać żałobę czy czuć satysfakcję z relacji z jej przyjaciółmi, których poznaje na długiej drodze. W przypadku polskiej wersji językowej wszyscy aktorzy dubbingowi spisują się na medal. Ba. Pojawia się tu nawet legenda, czyli Jarosław Boberek, a gracze urodzeni w latach 90tych spotkają w grze Amerykańskiego smoga Jake'a Longa. Wszyscy wczuwają się w swoje postacie, a ich głosy są do nich dopasowane, jednak słowa, które wypowiadają nie pasują już tak dobrze do ich animowanych ust...tak samo jak i tekst, który często jest zupełnie inny niż mowa, którą słyszymy. Jest to jednak problem, który często spotkamy w lokalizacjach od Playstation, co nie zmienia jednak całego odczucia gry. Pojawia się to jednak głównie w rozmowach. Bohaterowie zachowują się wtedy jakby ktoś wsadził im kij w cztery litery. W Cutscenkach jednak nie znajdziemy tego typu wpadek. Są one też tworzone na podstawie gry, a nie wcześniej wyrenderowane, co oznacza tylko tyle, że wszystko może się w nich zdarzyć. Błędy również, choć są one tak rzadkie jak śnieg w Polsce na gwiazdkę. Spotkałem się tylko z jednym. Na początku gry, gdzie widać było latający łuk. Przypadkowe pojawienie się bieguna( robobyczka, którego oswoiłem i pozostawiłem niedaleko) w scence animowanej nie nazwał bym błędem. Jest to raczej dowód na pracę jaką autorzy włożyli w grę, aby była ona wyjątkowa, a nie na szynach. To wszystko w połączeniu z genialną, klimatyczną muzyką powoduje momentami gęsią skórkę. Jeżeli jesteście fanami muzyki z Gothica lub Wiedźmina to poczujecie się tu jak w domu. Jedyne co mogło by mi przeszkadzać to słabo zbudowany główny przeciwnik. Jest to zła sztuczna inteligencja pragnąca zniszczyć świat. Już się jej boję...


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Wspomniałem o audiologach...

Nie bez powodu. To jedna z głównych przyczyn moich frustracji jak i ogromna przyjemność. Wszystkie znajdźki w grze ubogacają naszą wiedzę na temat całego świata. Czułem się jak nowo narodzone dziecko w świecie pełnym zabawek. Autorzy stworzyli swoją własną mitologię w grze, której wątek główny kończy się w około 20 godzin. Zwiedzając opuszczone ruiny praprzodków łatwo jest natrafić na audiologi, zapiski, maile i projekcje holograficzne. Gorzej, gdy znajdują się porozrzucane w nieznanych zakamarkach, w krzakach, gdzieś na pustyni...To co jednak najważniejsze to ciekawostki jakie możemy wyciągnąć z gry i raczej było to dla mnie motywacją do poszukiwań i zabawy niż koniecznością by zdobyć platynę na Playstation 4.


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

TO NIE PIASKOWNICA. TO PUSTYNIA!

Ekipa Guerilla Games spisała się na medal. Nie zaznałem nudy grając w ten tytuł. Ciągle coś się działo, a wracając z uczelni samochodem, lub od dziewczyny myślałem od razu o odpaleniu konsoli i zbadaniu nowych ruin, oswojeniu kolejnych maszyn i skorzystaniu ze swoich nowych zabawek. Nawet w trakcie pisania tej recenzji mam ochotę odejść od komputera i powrócić do świata Horizon Zero Dawn. Po ukończeniu wątku głównego jest jeszcze tyle do zrobienia...Ale właściwie czego?


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Zacznijmy od tego, że świat gry jest ogromny. Zwiedzimy 4 główne typy lokacji: pustynia, zaśnieżone góry, tajgę i tundrę(znajdują się praktycznie w tych samych lokacjach, więc liczę to jako jedno) oraz lasy tropikalne. W dodatku panują zmienne warunki pogodowe oraz pory dnia. W połączeniu z przepiękną i szczegółową grafiką orgazm gałek ocznych jest gwarantowany. To dowód na możliwości techniczne Playstation 4. Zaznaczam, że grałem na standardowej wersji konsoli, a nie na Playstation 4 PRO. W każdej z wspomnianych powyżej lokacji żyją różne typy robotów. W sumie jest ich około 24. Każde z nich posiada swoje własne umiejętności, słabości, cechy itd. Na ten temat możesz poczytać dalej, gdy będę opowiadał o systemie walki.


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

Jak już mówiłem świat jest ogromny, ale jest co w nim robić. Możemy go zwiedzić podróżując pieszo, na zdominowanych niektórych robotach oraz przez szybką podróż. Ta jednak jest ograniczona i jesteśmy zmuszeni momentami eksplorować bezdroża, jeżeli nie posiadamy paczek szybkiej podróży. Mając je możemy przemieszczać się do wybranych lokacji oraz ognisk w których są również szybkie zapisy( Nie przypomina wam to Tomb Rider'a?). Tylko w tych miejscach dostępna jest ta funkcja. Dostępny jest również parkour, ale on pojawia się tylko w oskryptowanych przez autorów miejscach. Jest on prosty i bardzo szybki. Pojawia się również sporadycznie. W trakcie wspinaczki zauważyłem jednak, że animacje oraz fizyka są łudząco podobne do tych z Uncharted 4. Nawet upadki i krzyki są takie same. Wolałem jednak przemieszczać się "z depa". Dzięki temu mogłem zbierać potrzebne mi materiały, takie jak rośliny lecznicze, czy polować na dziką zwierzynę, której niestety jest mało. Wśród niej: dzik, lis, indyk, mysz. I tyle. Łowiectwo jednak nie jest wrzucone tu na siłę jak( o zgrozo. Powtarzam się) Assassin's Creed. Jest ono wręcz potrzebne by przeżyć. Średnio co 200 kroków naszej bohaterki spotykamy jakąś aktywność. Wśród nich lokalne inicjatywy jak np: pułapki zastawione przez bandytów, misje poboczne, które są zrealizowane na poziomie tych głównych. Warto zwrócić uwagę, że każda z nich jest niepowtarzalna. Każda posiada swoich własnych bohaterów z własnymi powodami o  prośbę o pomoc. To nie Assassin's Creed 2, gdzie misje poboczne niczym się od siebie nie różnią.  Aloy czasami nawet w swoich przemyśleniach w trakcie podróży komentuje je niczym gimbus scenę polityczną.Jest to również przykładem dbałości o szczegóły. Oprócz tego możemy masakrować obozy bandytów. Podbijemy również dungeony zwane w tej grze kotłami, po których zdobywamy umiejętność oswojenia kolejnych maszyn. To co przykuło moją uwagę to odwiedzanie punktów widokowych. Istnieją dwa typy tej aktywności. Pierwsza to wspinanie się na ogromne maszyny "Żyrafy", a druga to odwiedzanie starych ruin. Możemy wyświetlić projekcje, na których widać jak przedtem wyglądały. Co ciekawe pare z nich to prawdziwe miejsca. Akcja gry toczy się bowiem 1000 lat po apokalipsie w amerykańskim stanie Kolorado, co wywnioskować możemy tylko z sprawdzenia tego w internecie. Tubylcy bowiem nie znają przeszłości ludzkości i nie odnoszą się do niej w żaden sposób. Badając wątek fabularny oraz znajdźki dowiecie się czym to jest spowodowane.


Zrzut Ekranu Horizon Zero Dawn

walka i crafting czyli piękna i bestia

Wiedza na temat świata to nie jedyne pole w którym rozwija się Aloy. Przez całą grę towarzyszy jej walka, która jest niesamowicie przyjemna, ale również irytująca. Do niej możemy wykorzystać otoczenie, aby przejść grę taktycznie. Zabijając przeciwników po cichu. Dla leniwych istnieje prostsza droga czyli walka na chama. Ta została również bardzo dobrze rozwinięta. W trakcie bitew z ogromnymi machinami wykorzystamy łuk, kamienie, proce oraz specjalne haki. Jak to mawiał Einstein "Nie wiem, jak będzie wyglądać trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na kamienie i patyki"....czy jakoś tak. Podczas tej części gry miałem wrażenie, że słowa wielkiego naukowca zostały odebrane zbyt poważnie. Oczywiście możemy wykorzystać do tego udoskonaloną amunicję, która powoduje: skażenie, zamrożenie, oparzenie, porażenie, ogłuszenie czy przebicie. Tak samo można użyć do tego pułapek. Tworzymy je za pomocą prostego systemu craftingu, z mini-menu, który jest również skuteczny. To wszystko w zwolnionym tempie w trakcie rozgrywki. Składniki zdobywamy z polowań. Jednak by mieć co w ogóle tworzyć, potrzeba zabić machiny, które mają swoje słabości. Poznajemy je przez skanowanie za pomocą specjalnego wysokozaawansowanego narzędzia pradawnych, czyli fokusa. Głównej zabawki protagonistki. Pokonywanie wrogów sprawia ogromną frajdę. Spotykamy ich na każdym kroku, więc zmuszeni jesteśmy do ciągłej walki, polowania, craftowania i rozwijania postaci. To ostatnie natomiast jest również proste, ale nie wyobrażam sobie przejścia gry bez niego. Większość umiejętności jest bardzo przydatnych np: spowolnienie czasu podczas strzelania. Pomaga, gdy musimy trafić w czuły punkt przeciwnika. One są jednak również szczegółowo dopracowane np: jeżeli trafimy w maskę bandyty, to nic nam to nie da, jeżeli natomiast trafimy go z boku w głowę, to zaliczymy headshota. Mniej przyjemna jest natomiast walka bronią białą. Nie zaznamy to modelu Batmana, czy Assassina, lecz proste uderzenia na pałę. Mówiąc o najsłynniejszym i najlepszym detektywie świata( mowa o Batmanie. Nie Rutkowskim), nie mogę wspomnieć o śledztwach, które pojawiają się od czasu do czasu w misjach głównych jak i pobocznych. Są one proste i nie musimy nic robić. Nie pojawiają się żadnego rodzaju zagadki ani aktywności dla gracza. Wystarczy przeskanować teren, a Aloy "odwali za nas całą robotę". Najgorsze w tej grze jest właśnie "odwalanie roboty" protagonistki. Gra jest za łatwa. Ukończyłem ją na najtrudniejszym poziomie, a zginąłem max 5 razy na dodatek ze swojej własnej głupoty np: spadając z klifu.


Podsumowując jest to gra w której nie zaznasz nudy, z wspaniałą historią oraz mitologią, która wciągnie na wiele godzin, nawet po ukończeniu głównego wątku fabularnego.

blog comments powered by Disqus
Poznaliśmy Najlepszą Grę na PS4 - Recenzja Horizon Zero Dawn