PODPOWIEDZI:

Recenzja Solstice Chronicles: MIA – Miało Być Tak Pięknie

Wakacje nie są najlepszym okresem dla graczy. Nowych dużych gier jest jak na lekarstwo. W tym okresie niezwykle aktywna jest scena indie, gdzie dla niezależnych twórców jest to znakomita okazja, aby zaistnieć. Z braku lepszych perspektyw postanowiłem dać szansę Solstice Chronicles: Missing in Action. Czy warto sprawdzić grę na własną rękę? Zapraszam do przeczytania recenzji.

Steam Controller

Ocena VideoTesty.pl
Twoja ocena
0 GŁOSÓW
ZALETY
  • Rozwałka
  • Dron polowy
  • Ślady na trawie
  • Niektóre poziomy
WADY
  • Częsty brak amunicji
  • Słabo wykonane cutscenki
  • Szybko się nudzi
  • Wykonujemy ciągle te same czynności
  • Interfejs

Historia

W niedalekiej przyszłości Ziemia nie ma się najlepiej. Zostaje opanowana przez niebezpiecznego wirusa STROL, ten zamienia ludzkość w zombie. Tylko niektórym udaje się uciec na Marsa, jednak tam także jest niebezpiecznie. Wszystko przez trudne warunki atmosferyczne, panujące na czerwonej planecie. To właśnie w placówce laboratoryjne rozpoczęto prace nad antidotum. Niestety zombie nie są jedynie mięsem armatnim. Ich inteligencja rozwinęła się i planują opanować Mars. Głównym zadaniem gracza jest pozyskanie lekarstwa i opanowanie epidemii.

Solstice Chronicles: MIA - Historia

Rozgrywka

Solstice Chronicles: MIA to strzelanina z umiejscowioną kamerą u górze. Głównym zadaniem jest eliminacja olbrzymiej ilości przeciwników. Tych na planszach jest cała chmara, od pospolitego mięsa armatniego po silnych bossów. Dzielny Marine może nosić dwie bronie oraz ma dostęp do granatów i wabików. Jednak nie jesteśmy osamotnieni w tej walce. Do pomocy mamy drona polowego Saffrona. Nie bierze on czynnego udziału w walce, ale dzięki jego pomocy możemy korzystać z umiejętności. Zawsze się przyda dodatkowa amunicja czy jeżeli na ekranie będzie bardzo dużo potworów, możemy ich wysadzić w powietrze. Jest także pole siłowe, które ochroni Marina. Na naszej drodze będziemy musieli od czasu do czasu, coś aktywować bądź wyłączyć. Stale podczas rozgrywki jesteśmy informowani o poziomie zagrożenia. Informuje nas to o ataku, który wkrótce nastąpi.

Solstice Chronicles: MIA - Rozwałka

rozwój bohatera

Po każdym poziomie, możemy rozwijać umiejętności naszego wojaka. Te podzielone są na kilka kategorii. W zależności od naszego stylu gry, rozwijać możemy giwery, drona polowego czy umiejętności klasowe. Nie mamy co się obawiać punkcików rozwoju. Tych będziemy otrzymywać dość sporo, dlatego bez większych problemów rozwiniemy te umiejętności, na których nam zależy. Niestety nie możemy kustomizować samego bohatera. Model ten jest stały i nie możemy wpłynąć na zmianę koloru pancerza. To także w tym miejscu możemy dostosować broń przed kolejną misją.

Solstice Chronicles: MIA - Rozwój Bohatera RPG

grafika

Graficznie Solstice Chronicles: MIA nie powala na kolana. Cutscenki są niesamowicie brzydkie i niewiele w nich widać. Niektóre zostały tak pospiesznie przygotowane, że brakuje im detali. Bądź po prostu nic nie widzimy, ze względu na spore przybliżenie kamery. Sama gra wygląda już dużo lepiej w normalnej rozgrywce. Szczególnie kiedy siekamy wrogów na kawałki. Dookoła znajduje się masa trupów i krwi. Na uwagę zasługują otwarte lokacje. Na jednym z poziomów jest niezwykle wysoka trwa. Kiedy przejdziemy przez nią bohaterem, to widoczny pozostaje ślad. Jest to mały smaczek, ale niezwykle mi się spodobał. Dlatego jest mi trudno jednoznacznie ocenić grafikę. Z jednej strony twórcy się starają, z drugiej pozostawiają takie buble, że w głowie się nie mieści.

Solstice Chronicles: MIA - Grafika

Sprawdź też ranking kart graficznych

sterowanie

W tego typu produkcje najlepiej gra się na padzie. Jest to prawda, ponieważ na kontrolerze grało mi się świetnie. Nie czułem potrzeby przenoszenia się na klawiaturę i myszkę. Marinem bez problemu możemy kierować lewą gałką analogową, drugą celujemy. Nawet wduszenie gałki do aktywacji biegu nie było mi straszne. Niestety o ile w grze pad jest przydatny, tak w menusach i w interfejsie bezużyteczny. Musimy wtedy korzystać z klawiatury, aby komfortowo przełączać się pomiędzy misjami czy wybrać nowe umiejętności Marina. Jest to moim zdaniem nie do pomyślenia, aby tak przygotować interfejs pod kontroler.

Solstice Chronicles: MIA - Pociąg

podsumowanie

Niestety Solstice Chronicles: MIA nie grało mi się zbyt przyjemnie. Misje były dość nudne i opierały się głównie, aby przejść z punktu A do B. Po drodze wybić hordy przeciwników i aktywować przełączniki. Tak było przez większość gry, niestety dopiero później dochodzą ciekawsze otwarte lokacje czy dynamiczne, pokroju ucieczki na pędzącym pociągu. O ile samo strzelanie dawało masę frajdy to bardzo szybko się kończyło. Wrogów jest zdecydowanie zbyt wielu a amunicji zbyt mało. Często chodziłem z pustymi magazynkami modląc się o kolejne naboje. Na planszy oczywiście ich nie było i jednym ratunkiem okazywało się korzystanie z drona. Shaffron niestety także oszczędnie przyznawał nam amunicję. W tego typu grze amunicji nie powinno brakować! Powinna być dowożona na taczkach, aby gracz ciągłe mógł strzelać. Na niektórych misjach można też się zaciąć. Gra nie informuje nas o tym gdzie konkretnie musimy się udać. Możemy stać w miejscu i walczyć z nieskończoną ilością fal potworów. Solstice Chronicles: MIA jest grą pełną błędów i nie do końca przemyślana. Jeżeli was to nie przeraża możecie sprawdzić, przy najbliżej przecenie Steam.

OCENA: 3/5

Solstice Chronicles: MIA - Cutscenki

blog comments powered by Disqus
Recenzja Solstice Chronicles: MIA – Miało Być Tak Pięknie