PODPOWIEDZI:

Z Pamiętnika Geniusza Zła - Media Społecznościowe a Polityka

Z Pamiętnika Geniusza Zła - Media Społecznościowe a Polityka

Media społecznościowe są potężnym narzędziem politycznym i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Facebook, który wciąż pozostaje liderem w tej dziedzinie, miał wiele czasu na ewolucję i rozpracowanie swoich własnych możliwości.

Miliardy ludzi na całym świecie odwiedzają swoje ulubione serwisy każdego dnia, chętnie przeglądając profile innych osób, których przybywa w każdej sekundzie. W samym tylko 2015 roku media społecznościowe pozyskały ponad osiem miliardów dolarów od reklamodawców. Ktoś, kto nie zauważa w tym ogromnego potencjału nie może nazwać się prawdziwym geniuszem zła...

Potencjał

Sam fakt reklamowania produktów na profilach użytkowników, a możliwość manipulowania wyświetlanymi w ten sposób informacjami to dwie różne sprawy. Nie da się zaprzeczyć temu, że biorąc pod uwagę ilość użytkowników takich portali, są one w stanie kreować trendy w skali globalnej, co zauważył i wykorzystał niejeden z przedstawicieli sceny politycznej. Oczywiście nie chodzi o inwigilowanie ludu czy publikowanie złośliwych postów, by zaszkodzić rywalom, ale o dużo więcej. Prawdę mówiąc, nawet ci o uczciwych zamiarach mogą zyskać bardzo wiele.


Biznesowe notebooki i laptopy - solidny wybór i atrakcyjne ceny >>>


Siatka odbiorców

To pierwszy i prawdopodobnie najważniejszy czynnik, który ma ogromny wpływ na sukces konkretnych partii. Wiadomo, że nikt nie może być w kilku miejscach jednocześnie (bez pomocy technologii). Facebook, Twitter czy YouTube pozwalają politykom na zwracanie się bezpośrednio do wyborców, a nawet na indywidualny kontakt, na co nie będą musieli wydać nawet grosza. To potężna broń w rękach odpowiedniego człowieka, który dzięki temu może pozyskać kontakty nawet na drugim krańcu globu. Najpiękniejsze w tym jest to, że wszystko działa jak popularne swego czasu piramidy finansowe – ilość kontaktów, znajomych, obserwujących, subskrybentów itd. rośnie lawinowo, ponieważ użytkownicy dzielą się rozmaitymi treściami dzięki magicznym guziczkom z napisami w stylu „share”.

Popularność mediów społecznościowych w Polsce


Dowiedz się, jak Facebook rozszerza rzeczywistość >>>


Czas antenowy

Skutecznie rozbudowana siatka odbiorców pozwala nie tylko na darmową emisję dowolnych materiałów promocyjnych, ale nawet na spersonalizowanie treści pod konkretne grupy wiekowe. Każdy może też w prosty sposób opublikować dowolne nagranie, które dotrze wszędzie tam, dokąd sięgają nasze „społecznościowe macki”, a to oznacza nieograniczony czas antenowy i zero problemów z nadinterpretacjami dziennikarzy. Trudno przewidzieć co by było, gdyby Goebbels miał dostęp do takiego narzędzia, ale dla wszystkich żyjących, którzy nie mogą się przebić do telewizji, jest to duża szansa, a co najważniejsze – darmowa.

Czas antenowy partii politycznych w Polsce

W kupie siła

Takie portale jak Twitter czy Facebook pozwalają na błyskawiczny kontakt z miliardami ludzi na całym świecie. Poza podtykaniem im pod nos wirtualnych broszurek, które będą promować nas samych, możemy chociażby zapytać ich o zdanie w dowolnej sprawie, dzięki czemu dowiemy się tego, czego naprawdę chcą wyborcy. Możemy także zorganizować zbiórkę funduszy, zachęcić do podpisania petycji lub rozesłać zaproszenia na więc polityczny. W tym zakresie tzw. social media nie mają konkurencji.


Rankingi i porównania nowoczesnych smartwatchów - sprawdź, zanim kupisz >>>


Giganci

Znalazło się kilka osób, które wykorzystały drzemiącą w internecie moc, co zapewniło im przewagę nad rywalami i ostateczny laur.

Donald Trump

Absolutnym mistrzem świata w tej dziedzinie jest Donald Trump, obecny prezydent USA, który praktycznie od początku kampanii prezydenckiej zalewał sieć postami na Twitterze, dzięki którym był poza zasięgiem manipulacji ze strony tradycyjnych mediów. On sam przyznaje publicznie, że gdyby nie to, nie zostałby prezydentem. Gdy już mu się udało, zyskał dostęp do prezydenckiego konta, którym wcześniej posługiwał się jego poprzednik - @POTUS, a wraz z nim do 13 milionów obserwujących oraz pełnego archiwum. Podczas transferu nastąpił błąd, w wyniku którego osoby, które kiedyś śledziły te konto, ale zaprzestały, zostały zmuszone do ponownego śledzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że problem dotyczył zaledwie 500 tysięcy z niemal 19 milionów obecnie aktywnych użytkowników.

Obama podczas wywiadów z internautami

Jego poprzednik, czyli Barack Hussein Obama wykorzystał głównie magię Facebooka oraz Twittera, MySpace, ale także i YouTube. Wygrał w ostatecznym starciu, a jego przewaga była zauważalna nie tylko w sondażach. Jego konto na Facebooku miało 29 milionów like'ów, gdy konto rywala polubiło jedynie 7,9 miliona użytkowników tego portalu. Podobnie miała się kwestia Twittera i innych mediów społecznościowych. Warto podkreślić też, że strona internetowa pierwszego czarnoskórego prezydenta USA w historii była prowadzona przez Chrisa Hughesa, czyli jednego ze współzałożycieli Facebooka.

Kerry i Zuckerberg

Tym, który nie porzucił swojego dziecięcia był Mark Zuckerberg, służący w 2004 roku dla Johna Kerry'ego podczas kampanii prezydenckiej jako organizator terenowy. W tym samym roku świat ujrzał idealne narzędzie polityczne, które polega na zachowaniu ciągłego kontaktu i możliwości organizowania się z wyborcami. Kerry przegrał, ale warto podkreślić, że w stosunku 50,7 do 48,3  procent przeciwko młodemu Bushowi, co wzbudziło zresztą niemało kontrowersji.

Ten człowiek zawsze mierzy wysoko

Gdybyśmy mieli mówić o naszym podwórku to nie znaleźlibyśmy wielu takich przykładów, poza nielicznymi wyjątkami. W zasadzie nasz obecny prezydent zdaje się, że jest jednym z niewielu polityków z PiS-u, który zamiast olewać lub walczyć z internetem, postanowił go wykorzystać, co wyszło mu politycznie na korzyść. O ile PiS dominuje w tradycyjnych mediach w walce o czas antenowy, o tyle w internecie nie jest już dominantem, co pozwoliło zostać zauważonym (delikatnie mówiąc) dla takich osób jak Janusz Korwin-Mikke czy Paweł Kukiz.


Morał

Chociaż zasady w sieci podkreślają wagę anonimowości to osoby publiczne powinny zapomnieć o takim pojęciu. Nie lubię wytykać palcami, więc tego nie zrobię, ale media społecznościowe i różne „tajemnicze” wycieki stały się przyczyną wielu afer. Do tego każda wpadka może zostać udokumentowana w postaci całego zbioru memów, GIF-ów i innych wymyślnych form sztuki. Jak to mówią: „aniołkowi lekko białym być, ale diabła trudno mydłem myć”.

blog comments powered by Disqus
Z Pamiętnika Geniusza Zła - Media Społecznościowe a Polityka