Jak myślicie, łatwiej jest zrobić świetny film czy świetną grę? Pewien znany reżyser, który na swoim koncie miał mnóstwo znakomitych produkcji, nie sprawdzał się dotychczas w tworzeniu gier i nie chce do nich wracać. Szczegóły w poniższym newsie.
Gry i filmy mają ze sobą sporo wspólnego. Można wymieniać całymi dniami produkcje, które pojawiały się i jako gra, i jako film. Nie często bywa jednak tak, że na obu wymienionych płaszczyznach osiągną sukces czy znaczne zyski.
Nawet zatrudnienie genialnego reżysera nie musi oznaczać sukcesu danej gry. Potwierdza to przypadek Guillermo del Toro, który przyczynił się do bankructwa THQ. Nic nie wyszło także z jego współpracy z Hideo Kojimą przy kolejnej części Silent Hilla.
Nie wiadomo, czy na 100% poważnie, ale Del Toro twierdzi, że ciąży na nim jakaś klątwa dotycząca produkcji gier. Z tego też powodu, ten świetny reżyser po prostu boi się angażować w podobne projekty. Poniżej jego opinia na ten temat:
Udowodniłem już, że jestem ciężarem dla branży gier wideo. Moje dołączenie do zespołu THQ zakończyło się bankructwem firmy. Z kolei efektem współpracy z Hideo Kojimą było opuszczenie przez niego szeregów Konami.
To już postanowione, aby nie zniszczyć życia i kariery kolejnym osobom zdecydowałem się nie angażować w projekty związane z grami. W innym wypadku mogłoby dojść do tego, że komuś eksplodowałby dom w dziwnych okolicznościach, lub coś w tym stylu
Szkoda, wielka szkoda, bo jego pomysły na filmy bywają genialne i jestem prawie pewien, że Del Toro mógłby w końcu odnieść sukces również przy tworzeniu gier.
