
Kupujesz do salonu nowy telewizor, ogromny, jasny, szczegółowy… ale czegoś ci brakuje? To prawdopodobnie odpowiedni zestaw audio. Dobrym pomysłem może być zakup dedykowanych głośników do telewizora. Takich jak Laudberg M1: zestaw stereo, który w niskiej cenie znacznie poprawi twoje oglądanie filmów.
Masz olewcze podejście do tego, jak ważny jest dźwięk w salonie? Mylisz się. Oczywiście, twój nowoczesny telewizor na pewno ma wyjątkowo dobre głośniki, w końcu sam producent to podkreśla, ale fakty są takie, że nawet tańszy zestaw audio wiele zmieni. Na przykład taki jak Laudberg M1.
Zwiększenie mocy, poprawienie jakości dźwięku, a przede wszystkim po prostu stylowy dodatek do salonu: głośniki są wciąż właściwie niezbędnym zakupem dla każdego szanującego się miłośnika filmów.
Kup Laudberg M1:
Głośniki do salonu? Zdecydowanie warto
Jeżeli zastanawiasz się nad tym, czy warto kupić głośnik do telewizora, to odpowiedź jest prosta: jak najbardziej. Konstrukcja wbudowanego w telewizor audio lub soundbara ma mimo wszystko ograniczenia, które sprawiają że ostatecznie oglądanie filmów lub słuchanie muzyki nie będzie tak przyjemne, jak z dedykowanym zestawem stereo.
Głośniki, takie jak Laudberg M1, mają zazwyczaj w podobnej cenie przede wszystkim większą moc. To oznacza, że rozkręcą się jeszcze bardziej, co może mieć znaczenie zwłaszcza w większych salonach. Istotniejsze może być jednak to, że mają też po prostu fizycznie większe przetworniki. Fizyki nie oszukasz: membrana o średnicy 6 cali łatwiej wydobędzie niższe tony niż 3-calowa.
Oczywiście na jakość dźwięku wpływa wiele innych parametrów, na przykład masa membrany, jej opór mechaniczny czy też indukcyjność cewek, o obudowie głośnika nie wspominając. Same soundbary dlatego są często sprzedawane w zestawie z subwooferami. Ostatecznie najlepiej przesłuchać osobiście audio, które zamierzasz kupić. Zwłaszcza jeśli uda ci się to zrobić na miejscu, w salonie, bo akustyka wiele zmienia.
Laudberg M1: elegancki, drewniany głośnik
Laudberg M1 wygląda po prostu dobrze. Oczywiście najlepiej już po zdjęciu maskownicy. Jest magnetyczna, łatwo więc ją zdejmiesz lub założysz zależnie od własnych potrzeb. Same głośniki charakteryzują się połączeniem prostej czarnej stylistyki, z bardziej luksusowym wzorem drewna na bokach.
Słusznie, bo to model, do którego stworzenia wykorzystano płytę MDF o wyższej gęstości, więc faktycznie są częściowo drewniane. Będą wyglądały dobrze na twojej komodzie pod telewizorem lub na własnych stojakach. Jeżeli już zdecydujesz się na zdjęcie maskownicy, wyeksponujesz 6,5-calowy głośnik niskotonowy oraz 3-calowy wysokotonowy. Obie kolumny mają z tyłu bass reflex. Specyfikacja tego zestawu prezentuje się tak:
- Moc RMS: 120 W
- Pasmo przenoszenia: 40 - 20000 Hz
- Woofer: 6,5 cala 4Ω
- Tweeter: 3 cale 6Ω
- SNR: ≥80dB
- Bluetooth: Tak, 5.3
- Wejścia: HDMI ARC, Optyczne, Caxialne, RCA, USB
- Wymiary: 370 x 260 x 225 (jedna kolumna)
- Ciężar zestawu: 12,3 kg
Jeden z głośników jest pasywny, nie musisz więc szukać gniazdka z obu stron swojego stolika pod telewizorem. Podłączysz go odpowiednim kablem do aktywnego, a tę z kolei zasilaczem o dość krótkim kablu do gniazdka. Co ważne, na głośniku aktywnym jest naprawdę dużo różnych portów. Najważniejszy przy nowoczesnych telewizorach będzie pewnie HDMI Arc.
To dlatego, że producent w zestawie nie dołącza odpowiedniego kabla HDMI, jest za to optyczny oraz RCA. W zestawie dostaniesz też dedykowanego do głośników pilota na baterie AAA. Laudberg M1 może być więc sterowany zdalnie. Warto tu dodać, że producent postawił też na wsparcie standardu CEC. Pilotem od telewizora zmienisz więc, po odpowiednim ustawieniu, głośność.
Na tyle głośnika aktywnego znajdziesz też przycisk do zmiany trybu połączenia (sygnalizowanego przez diodę na froncie) oraz kilka pokręteł. Wśród nich standardowe do zmiany głośności, ale są też dwa pozwalające na kontrolę niskich oraz wysokich tonów. Głośnik ma wbudowany DSP, czyli cyfrowy procesor dźwięku, który przetwarza audio, dostosowując je do możliwości jednostki. Na to możesz jeszcze bardziej wpłynąć pokrętłami do podstawowego EQ.
Wrażenia z korzystania z Laudberg M1 2.0
W dość niskiej cenie dostajesz mocne i ładne głośniki, z szerokim zestawem wejść, Bluetoothem oraz pokrętłami do korekcji dźwięku. Czy w takim razie Laudberg M1 gra dobrze? To pytanie, na które można odpowiedzieć prosto: pod wieloma względami tak. Oczywiście ostatecznie najlepiej posłuchać tych głośników osobiście. Wiele rzeczy wpływa na dźwięk, dlatego też nie dodajemy w materiałach po prostu nagrań z dźwiękiem z głośników.
Dla najlepszej jakości dźwięku sugerowałbym oczywiście połączenie przewodowe. Bluetooth w tych kolumnach był bezproblemowy, ale pozwalały na przesyłanie dźwięku z telefonu w kodeku SBC. Nie wspierają kodeku AAC ani LDAC, więc sprawdzą się pod tym względem bardziej jako “imprezowy” sposób szybkiego połączenia dla wszystkich gości, niż baza na co dzień. Tylko, że to domyślnie głośniki do telewizora.
Tutaj nie miałem na co narzekać. Laudberg M1 wymaga rozkręcenia do wyższych głośności, aby wycisnąć z nich pod względem brzmieniowym jeszcze więcej. Wypełniają średniej wielkości salon dźwiękiem tak, że martwiłem się o reakcję sąsiadów. Na szczęście nie testowałem ich u siebie.
Głośniki mogę pochwalić za odczuwalny bas, który nie przeradza się w proste dudnienie. Pod warunkiem, że nie podbijesz za bardzo pokrętła dedykowanego niskim tonom. Woofer robi robotę zwłaszcza podczas oglądania filmów akcji. Takie wybuchy w Dunkierce były nawet odczuwalne. Oczywiście dopiero po rozkręceniu. Pod pewnymi względami cierpi jednak klarowność: kontrabas w utworach jazzowych nieco przez to cierpi.
Wysokie tony są naprawdę nieźle kontrolowane. Słychać to dobrze w utworach na fortepian, takich jak na przykład Sanctus Leszka Możdżera. Dźwięk jest jaskrawy, ale nie przeradza się w raniący uszy jazgot. Przez charakterystykę głośników dobrze słyszalna jest też mowa. Przesłuchałem kilka fragmentów popularnych hitów kinowych - od Dunkierki po Diunę - i w każdym z nich nie miałem problemów ze zrozumieniem aktorów.
Materiał powstał przy płatnej współpracy z firmą Manta.