
Elastyczne smartfony wzbudzają coraz to większe emocje. Wydaje się, że jest to przyszłość smartfonowego rynku. Czy aby na pewno? Czy takie rozwiązanie jest pozbawione wad? Zapraszam do artykułu na ten temat.
Autorem tekstu jest Wojciech Łęczycki, redaktor naczelny portalu MobileWorld24, który gościnne wpadł na Videotesty i chciał podzielić się z Wami swoją opinią na temat elastycznych smartfonów.
Mobilne technologie w ostatnim czasie nieco wyhamowały jeśli chodzi o wszelkie nowości. Owszem, pojawiają się co rusz nowe trendy. Chociażby ekrany o proporcjach 18:9 czy możliwość odblokowania smartfona przy pomocy twarzy. Mimo wszystko te „ficzery” ograniczają się przede wszystkim do dodatków smartfona. Od lat nie widzieliśmy czegoś co by w jakikolwiek sposób zrewolucjonizowało rynek technologii mobilnych. Dlatego też coraz bardziej wyczekujemy premier, które są zapowiadane na przyszły rok. Jednak czy nie zawiedziemy się na nowościach, które zaprezentuje Samsung czy Huawei?
Elastyczny telefon - tego czego nam trzeba?
Dzisiaj przeciętny smartfon wygląda następująco:
Duża powierzchnia robocza. Średnio około 5,5 calowy wyświetlacz. Do tego proporcje ekranu 18:9, wąskie ramki wokół niego, a na pleckach urządzenia podwójny główny obiektyw aparatu. Pod nim z kolei czytnik linii papilarnych.
Tak na dobrą sprawę, taki opis pasuje do blisko 90% wszystkich telefonów. Ewentualnie można dodać notcha jako element charakterystyczny. To wszystko jest nudne i bez żadnych fajerwerków. Owszem, producenci starają się w jakiś sposób przyciągnąć uwagę klienta, ale w tej kwestii jest coraz mniej pola manewru. Szansę na odświeżenie postrzegania smartfona ma właśnie elastyczny telefon. Jednak mam mimo wszystko sporo obiekcji. Szczególnie, gdy spojrzymy na praktyczny aspekt takiego rozwiązania.
O tym, że w zaciszu dużych firm takich jak Samsung czy Huawei powstają elastyczne smartfony, mówi się od dobrych kilku lat. Już jakiś czas temu koreański producent prezentował światu elastyczne ekrany. Trzeba jednak wiedzieć, że „gibki” wyświetlacz to nie jest to samo co elastyczny telefon. Proces tworzenia takiego rozwiązania był znacznie dłuższy niż zakładali twórcy. Do tej pory tak na dobrą sprawę nie wiemy nic konkretnego na temat elastycznych telefonów prócz tego, że powstają i będą świetne - według zapewnień Samsunga czy Huawei. Najpewniej już na początku przyszłego roku poznamy pierwszy seryjnie produkowany telefon tego typu. Przecieki nie są jednoznaczne i nie wiemy w jakiś sposób całe rozwiązanie może działać. Na chwilę powściągnijmy emocje i pomyślny chłodno, czy coś takiego będzie nam potrzebne? Czy nadal będzie to smartfon?
Praktyczne czy niepraktyczne? Oto jest pytanie
Tutaj zaczynają się moje poważne obiekcje, bowiem odpowiedzmy sobie na pytanie, czy potrzebujemy zawsze pod ręką tak dużej powierzchni roboczej? Aktualnie smartfony mają wyświetlacze około 5,5 cala. Zakładając nawet, że jeśli taki składany ekran będzie miał dwie części po około 4 cali to już mamy tablet, a nie smartfon.
Trzeba pamiętać o jednym. Owszem, po złożeniu będzie miał tylko 4 cali przekątnej plus ramki, ale z drugiej strony będzie dwa razy taki gruby jak normalny telefon i właśnie tutaj pojawiają się kolejne problemy. Przecież te podzespoły trzeba gdzieś upchnąć. Bateria, wszystkie układy, a to zajmuje miejsce. Możliwym wyjście jest również wykorzystanie układów ze smartzegarków i całej bardziej zminiaturyzowanej technologii. Wówczas jednak będziemy mieć pod względem wydajnościowym dziecięcą zabawkę, a nie ultrawydajnego flagowca, na którym będziemy mogli spokojnie pracować. Samo składanie telefonu też nie przekonuje mnie do siebie, bo tak na dobrą sprawę to stary dobry telefon z klapką tylko, że nie jest widoczne zespolenie dwóch części, bo całość łączy wyświetlacz.
Elastyczny smartfon = droga zabawka
Na deser zostawiłem sprawy dostępności takiego rozwiązania i jego kosztów. Najpewniej początkowo Samsung czy Huawei nie zdecydują się na masową produkcję w milionach sztuk. Liczba egzemplarzy będzie mocno ograniczona, a przy tym cena takiej nowinki również nie będzie należała do najniższych
. Co tu dużo mówić, jeśli dzisiejsze flagowce kosztują około 4000 zł to taki rarytas może kosztować dwa, trzy razy tyle, a i tak znajdzie się tyle osób, którzy kupią taki model od ręki i wszystkie limitowane modele rozejdą się jak ciepłe bułeczki.
Najpewniej, gdy technologia zostanie lepiej przystosowana dla masowego odbiorcy i będzie zauważalnie tańsza w produkcji, wówczas za kilka lat takie telefony będzie można znaleźć w rękach co drugiego Kowalskiego. Obawiam się jednak, że ten proces może trwać dłuższy czas, a nie wiadomo czy i tak takie telefony w ogóle przyjmą się na rynku mobilnych technologii.
Powyższe zastrzeżenia to moim zdaniem tylko wierzchołek góry lodowej pytań związanych z nową technologią. Liczę mimo wszystko, że się mylę i Samsung czy Huawei stworzą takie rozwiązania, które będą przede wszystkim praktyczne i ułatwiające życie, a przy tym na tyle tanie by nie były dobrem tylko dla najbogatszych. Co sądzicie o zbliżających się wielkimi krokami premierach elastycznych telefonów? Jesteście zainteresowani tematem? Wyczekujecie wszelkich nowych informacji? Dajcie znać w komentarzach.