HUAWEI Watch GT 5 Pro to nowość od producenta, który już wcześniej wypuszczał świetne i dobrze wycenione smartwatche. Jak będzie tym razem? Przekonajmy się.
HUAWEI WATCH GT 5 Pro ma być powiewem świeżości, który wprowadza kilka zmian względem poprzednika, który, jak cała seria, jest świetny. Jak jednak wyglądają te zmiany w praktyce oraz czy wszystkie są tak udane? Przekonałem się o tym w ciągu ostatnich kilku tygodni, podczas których mi towarzyszył właśnie ten zegarek.
Tytan wśród smartwatchy
Zaczniemy od omówienia budowy HUAWEI WATCH GT 5 Pro – smartwatch jest dostępny w czterech wersjach. dwóch 42 mm, w białej kolorystyce wraz z ceramiczną bransoletą oraz wersja Active z opaską z fluoroelastomeru a także w dwóch wersjach 46 mm: Active, wraz z opaską z fluoroelastomerów oraz czarną kopertą a także droższą wersję Elite, która jest sprzedawana wraz ze srebrną, tytanową bransoletą a sama koperta jest także w tym kolorze.
To, co rzuca się w oczy to kształt samej koperty, ponieważ nie jest ona okrągła jak w poprzedniku, a w kształcie ośmiokąta – tutaj słyszałem, że głosy są podzielone ale mi osobiście podoba się takie rozwiązania, choć może to być spowodowane tym, że nie jestem fanem klasycznych zegarków.
Zegarek jest wytrzymały i świadczy o tym nie tylko koperta z tytanu klasy lotniczej, ze szkłem szafirowym i ceramicznym spodem a także fakt, że po tym czasie ze mną wciąż nie znajduję na nim żadnych rys. Jest to wyczyn, ponieważ należę do osób, które dosyć często zegarkiem zahaczają o framugę drzwi lub o inne przeszkody i przeciętnej klasy smartwatch, już po tygodniu wygląda jakby wrócił z wycieczki w ekstremalnych warunkach.
W zestawie otrzymujemy jeden pasek, który możemy zmienić na własny, 22 mm pasek, lecz niestety nie wszystkie dobrze leżą, na co wpływ ma bardziej zabudowana koperta i elementy przy łączeniu paska, niż miało to miejsce w poprzednim modelu. Dużym i pozytywnym zaskoczeniem jest spora liczba tarcz - od takich klasycznych, po cyfrowe, na tych bardziej memicznych kończąc. Sporo z nich jest darmowych lecz są i takie, za które trzeba zapłacić ale są to kwoty rzędu 2-5 złotych, także nie powinno to stanowić problemu, zwłaszcza że wśród darmowych można znaleźć sporo perełek.
Czytelny jak nigdy
Ekran, wypada tutaj świetnie. Szczegółowość stoi na wysokim poziomie i nawet w pełnym słońcu nie miałem problemu z czytelnością wyświetlacza. Zastosowano tutaj AMOLED o przekątnej 1,43 cala i rozdzielczości 466 x 466 pikseli. Jasność ekranu jest dwukrotnie większa niż w Watch GT 4 i wynosi ona zawrotne 1200 nitów, także tutaj żadne warunki pogodowe nie będą nam straszne i nawet w bardzo słoneczny dzień korzystanie z zegarka nie będzie utrudnione.
No dobrze, ale co to oznacza w praktyce? Zarówno podczas normalnego użytkowania, nagrywania przebitek w parku, czy też spaceru w słoneczny dzień, nie miałem problemów z tym, że wyświetlacz jest zbyt ciemny i nie jestem w stanie dostrzec powiadomienia czy też godziny. W niektórych sytuacjach pomagała nie tylko jasność lecz także nowsza wersja HarmonyOS, która wprowadziła min. zmiany w ekranie treningów, który moim zdaniem jest teraz bardziej przejrzysty. Sam system nie doczekał się gruntownej przebudowy a miłych akcentów dla oka, także jeśli korzystałeś ze wcześniejszych modeli to przesiadka na HarmonyOS 5.0 przejdzie bez problemów, jak miało to miejsce u mnie.
Zmiany, idą zmiany
Tegoroczna edycja doczekała się kilku interesujących zmian, które docenią zwłaszcza CI biegający i jeżdżący na rowerze z zegarkiem. Mamy teraz możliwość importowania tras do zegarka, poprzez aplikację Huawei Zdrowie a także możliwość zaimportowania do Petal Maps bardziej dokładnych map, co przyda się jeśli wybieramy się na przebieżkę po terenach, których nie znamy tak dobrze.
W przypadku kilku aplikacji, w tym Messenger, WhatsApp a także w SMS, możemy odpisywać z poziomu pełnej klawiatury ekranowej lub skorzystać z predefiniowanych odpowiedzi. Jest to może niezbyt wygodne ale ważne że jest, lecz tutaj ponownie, użytkownicy smartfonów z jabłkiem muszą obejść się smakiem. Jest tak też w przypadku instalowania dodatkowych aplikacji na zegarek, których nie ma może za wiele, ale ważne, że taka możliwość w ogóle występuje. Sam korzystam z Iphone'a także tych funkcji w codziennym użytkowaniu nie testowałem, ale na Androidzie nie sprawiało to żadnego problemu.
Z mniej przydatnych funkcji, przynajmniej z mojego punktu widzenia, mamy tutaj poprawioną jakość rozmów telefonicznych przez BT, możliwość robienia zrzutu ekranu a także dedykowany tryb przeznaczony do gry w golfa i zwłaszcza to ostatnie pozostanie dla mnie tylko ciekawostką i to z pewnością na długie lata.
Nowością są także płatności zbliżeniowe, których brakowało od dawna. Jednak nie jest to tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać, ponieważ w Polsce musimy skorzystać z wirtualnego portfela Quicko, który jest podobny do Revoluta, i tam musimy doładować nasz portfel by móc płacić zbliżeniowo. Niby dobrze, że jest, ale jeśli zestawimy to z brakiem eSIM, okaże się, że może lepiej i wygodniej jest płacić jednak telefonem a nie zegarkiem?
Sport to zdrowie
Może trochę za wcześnie, ale wdrażam w życie coś pokroju postanowień noworocznych, w których skład wchodzi dbanie o zdrowie i większa dawka ruchu. Z pomocą przyjdzie tutaj nowy smartwatch, który względem Watcha GT 3, którego używam na co dzień, jest o wiele bardziej zaawansowany. Mamy tutaj monitorowanie ponad 60 wskaźników zdrowia i ruchu, za sprawą nowego czujnika TruSense. To, co zdecydowanie się poprawi, to skuteczność pomiaru tętna podczas treningów, nawet jeśli pasek nie jest zaciśnięty bardzo mocno a także monitorowanie snu. Porównując dane z zegarków, nowszy model zdecydowanie lepiej odnotowuje moment zaśnięcia oraz skuteczniej śledzi krótkie drzemki w ciągu dnia.
Pozostałe funkcje są tak samo dobre jak w poprzednich modelach. Znajdziemy tutaj liczenie kroków, natlenienia krwi oraz pulsu, EKG, pomiar sztywności tętnic, poziom stresu a także mierzenie temperatury skóry czy też śledzenie cyklu u kobiet. 
Jeżeli chodzi o sport to mamy do dyspozycji 100 trybów treningu i ciężko będzie nie znaleźć odpowiedniego, dla naszej aktywności, trybu. Wśród nich znalazły się zarówno bardziej klasyczne aktywności jak i egzotyczne, jak chociażby taniec brzucha czy też puszczanie latawców. Na plus dodatkowe opcje, uzależnione od trybów jak chociażby importowanie tras, ustalanie celu na trening lub metronom dostępny w treningu kolarskim. Ponadto jest także opcja, która pozwala na automatyczne wykrywanie treningów, jednak podczas codziennych spacerów z psem, zarówno tych krótszych jak i dłuższych, zegarek nie aktywuje się, a szkoda.
Zapisy naszych treningów oraz parametry śledzone przez zegarek możemy sprawdzać zarówno na zegarku, jak i w dedykowanej aplikacji Huawei Zdrowie. Aplikacja ta dostępna jest zarówno na Androidzie jak i telefonach z IOs i właśnie z IPhone z niej korzystam juz od dawna, ponieważ mam w domu także wagę Huawei. Apka jest prosta i czytelna a jednocześnie dosyć rozbudowana i z jej poziomu możemy zmienić zarówno tarcze jak i podstawowe ustawienia zegarka.
Mi najbardziej jednak spodobała się liczba danych, które zbiera smartwatch i każdego ranka zacząłem zwracać uwagę na to jak wygląda mój wykres snu i starałem się to łączyć z rzeczami z poprzedniego dnia, żeby znaleźć odpowiedź na to czemu tym razem spałem gorzej lub lepiej. Inną ciekawą funkcją jest wyliczenie ile czasu powinienem odpoczywać po treningu, przed rozpoczęciem kolejnej aktywności fizycznej. I wiem, brzmi to trochę dziwnie ale lubię cyferki i wykresy, także takie rzeczy mnie po prostu jarają a tutaj mam wszystko jak na dłoni.
Do dwóch tygodni na jednym ładowaniu
Jako osoba, która kiedyś używała Apple Watcha, teraz z ekscytacją patrzę na czasy pracy na baterii smartwatchy, zwłaszcza gdy działa on dłużej niż 2 doby (niepełne) na jednym ładowaniu. Huawei obiecuje do 14 dni pracy i przyznam, że przy wyłączeniu Always On Display, pomiaru parametrów zdrowotnych 24/7 jest to możliwe. Ja u siebie z AOD nie korzystałem a wszystkie pomiary miałem włączone cały czas i przy takim użytkowaniu, połączonym ze sporadycznymi spacerami z włączonym GPS, zegarek „zjadał” około 10% baterii dziennie, co należy uznać za świetny wynik.
Ładowanie także wypada dobrze - naładowanie do pełna to kwestia godziny więc nawet jeśli zapomnicie o ładowaniu, co zdarza mi się często, to nawet kilka minut ładowania zapewnia cały dzień pracy. Nie zdajecie sobie sprawy jaka to ulga, że nie muszę przed każdym treningiem czy dłuższym wyjściem sprawdzać czy akurat zegarek jest naładowany i starczy mi baterii do końca dnia. Do tygodnia na jednym ładowaniu to byłoby w zupełności wystarczające a to 9-10 dni to po prostu genialna opcja i wiem, że już nie wróciłbym do smartwatcha, który wytrzymuje nawet te 3-4 dni, po prostu z czystej wygody.
Wszystko dobrze ale czy warto?
HUAWEI WATCH GT 5 Pro to smartwatch, który wygląda dobrze a jego wykonanie stoi na wysokim poziomie. Są jednak rzeczy, które wciąż są dalekie od ideału jak chociażby naciągane płatności zbliżeniowe, brak pełnego wsparcia dla Ios (brakuje tylko kilku rzeczy, które dla mnie nie są w ogóle problematyczne) czy też brak e-SIM.
Prawda jest jednak taka, że dużo zależy od naszych preferencji. Telefon zawsze mam ze sobą także brak e-sim czy “normalnych” płatności zbliżeniowych to dla mnie żaden problem. Wszystkie rzeczy, na których mi zależało, jak dokładne pomiary, jasny i czytelny wyświetlacz oraz długi czas pracy na jednym ładowaniu, są tutaj obecne i do pełni szczęścia mi w zupełności wystarczą. Co istotne, Huawei Watch GT 5 Pro nie jest przesadnie drogi i w wariancie Active, który otrzymałem do testów, jego cena wynosi 1599 złotych, a wariant Elite, wraz z tytanową bransoletą, jest o 400 złotych droższy i został wyceniony na 1999 złotych.
Sprawdź aktualną cenę smartwatcha
Huawei Watch GT 5 Pro
Jeżeli tak jak ja, potrzebujesz zegarka, który będzie dokładny i nie rozładuje się w dwa-trzy dni, a brak wsparcia Google czy też pełnoprawnych płatności zbliżeniowych, nie stanowi dla Ciebie problemu to zdecydowanie jest to smartwatch dla Ciebie.
Artykuł powstał w ramach współpracy z Huawei
