PODPOWIEDZI:
Advertisement

Najwygodniejszy robot koszący? Dreame A1 Pro mapuje ogród bez kabli!

Najwygodniejszy robot koszący? Dreame A1 Pro mapuje ogród bez kabli!

Masz duży ogród, z którym nie chce ci się nic robić? Marzysz o robocie koszącym, ale nie chce ci się rozkładać kabli lub psujących estetykę słupków? Istnieją rozwiązania dla ciebie. Na przykład takie, jak Dreame A1 Pro. To robot koszący chińskiego producenta, który korzysta z LiDAR-a. Tak, tego samego, co odkurzacz automatyczny. Perfekcyjnie wyznaczy granice trawnika i nie wjedzie przy tym w nic, w co nie powinien.

Dreame A1 Pro to kolejna wersja docenianego przez nas w zeszłe wakacje modelu robota koszącego. Główna różnica? Koła. W przeciwieństwie do testowanego Dreame Roboticmower A1 wersja pro ma długie szpikulce. Można powiedzieć, że w ten sposób staje się… terenowa. Wjedzie na naprawdę strome pagórki.

Kup Dreame A1 Pro:

Dreame A1 Pro oferta w sklepie producenta

Tego robota koszącego zainstaluje nawet dziecko. Ma LiDAR!

Zastanawiasz się w jaki sposób ta kosiarka miałaby właściwie rozwiązać problem rozkładania kabli po ogrodzie? Nic prostszego. Osoby oglądające nasze filmy regularnie na pewno kojarzą Dreame przede wszystkim z robotami sprzątającymi. Te, przynajmniej takie, na które warto zwracać uwagę, korzystają z LiDAR-a. W tym tkwi sekret Dreame A1 Pro.

To kosiarka automatyczna, która mapuje otoczenie przy użyciu wysyłania impulsów światła i odczytywania tego, w jaki sposób odbijają się od powierzchni rzeczy w pobliżu. Brzmi skomplikowanie? W praktyce wygląda to tak, że pierwsze ustawienie sprowadza się do rozłożenia bazy, sparowania z aplikacją, a potem poprowadzenia kosiarki wzdłuż krawędzi trawnika. Tylko tyle trzeba, aby ta sama wiedziała, jak się poruszać.

Mężczyzna w gęstym ogrodzie idzie za kosiarką Dreame A1 Pro (jest szara z czarnymi i czerwonymi elementami). Mężczyzna ma zółto-czarną kurtkę w kratę. Po lewej stronie obrazka widać zdjęcie telefonu podczas generowania granicy koszenia

Oczywiście mapę można doprecyzować po fakcie i robot będzie się stale uczył otoczenia, ale trzeba przyznać jedno: to sto razy wygodniejsze rozwiązanie niż prowadzenie kabli wzdłuż ogrodu lub walka ze słupkami. Wiem o czym mówię, bo to nie po raz pierwszy mam do czynienia z robotami koszącymi. Dreame A1 Pro ma też kamerę, ułatwiającą rozpoznawanie przeszkód.

Aplikacja? Ma prawie wszystko to, czego potrzebujesz

Bardzo ważna jest aplikacja. Podoba mi się to, że kosiarka współpracuje z Dreame Home. Jeżeli masz już jakiś sprzęt tej marki w domu, na przykład odkurzacz, to nie musisz żonglować oprogramowaniem żeby zadbać o trawnik.

Właściwie to aplikacja ma praktycznie wszystko to, czego potrzeba. W Dreame Home nie tylko wyślesz robota zdalnie do pracy, ale i zmienisz jego podstawowe ustawienia. Przy tym stworzysz dedykowane harmonogramy, dopasowane do potrzeb trawnika.

Szaro-czarna kosiarka na trawniku. Koło niej aplikacja z podglądem koszenia

Fajną opcją jest podgląd mapy w 3D. Dobrze pokazuje to, jak widzi świat kosiarka. Możesz też manualnie zmieniać mapy, ustawiając strefy zakazane lub przejścia, na których Dreamebot A1 Pro ma na chwilę przestać kosić.

Kosi bardzo dokładnie: wymarzony trawnik w twoim zasięgu

Czy przy tym wszystkim Dreame A1 Pro kosi lepiej niż poprzednik? Trudno powiedzieć. Z tego co rozumiem zmieniły się nieco algorytmy i robot powinien pracować sprawniej. Mamy jednak dość skomplikowany ogród testowy, więc tego aż tak nie widać, gdy kosiarka podąża po nim slalomem.

Jedno jest pewne: zakres od 3 do 7 centymetrów wysokości jest wystarczający, a robot docina praktycznie cały trawnik do odpowiednich rozmiarów. Oczywiście krawędzie siłą rzeczy trzeba docinać samodzielnie, jeżeli ktoś faktycznie jest aż tak pedantyczny, ale w gruncie rzeczy nie można Dreame A1 Pro zarzucić pod względem dokładności koszenia praktycznie nic.

Dreame A1 Pro na trawniku, jedzie przez kłąb dymu

Ostre i łatwo wymienialne żyletki na spodzie koszą na szerokość 22 centymetrów. Robot z reguły przy trawniku o rozmiarach około 130 m² wymagał około 50 minut na skoszenie całości. Co ważne, w ciągu doby Dreame A1 Pro zadba nawet o 2 hektary trawnika! Oczywiście tylko w trybie wydajnościowym, w którym nie jest aż tak precyzyjny. Pod warunkiem też że nie zacznie padać: obsługuje IPX6, ale ma czujnik deszczu i automatycznie wróci do bazy.

Nie bój się o rabatki lub pagórki. Dreame A1 Pro sobie poradzi

Właściwie główną zmianą w Dreame A1 Pro, w stosunku do już wcześniej recenzowanego na łamach naszego serwisu poprzednika, są koła. Te w nowszej wersji mają kolce, zwiększające przyczepność robota. Niby maksymalne nachylenie jest takie samo, jak przy Dreame A1, czyli 45%, ale wersja Pro lepiej poradzi sobie na trudnych nawierzchniach.

Dreame A1 Pro przy konewce

Wśród zmian też nieco zmieniony wygląd, czyli matowa obudowa, a także niższa cena na start. Zwłaszcza ta druga kwestia była dla mnie solą w oku przy poprzedniku. Kto to widział płacić praktycznie 9 tysięcy złotych za robota koszącego? No to teraz startujemy z pułapu około 6800 złotych. Tak można rozmawiać.

Zbliżenie na koła Dreame A1 Pro z kolcami

Pozostaje przy tym faktem jedna kwestia: Dreame A1 Pro świetnie wymija przeszkody. Niezależnie od tego, czy to pozostawiona po podlewaniu rabatek konewka, czy komiczna przeszkoda rodem z kreskówek (czyli grabie, dla wnikliwych), robot to ominie. Nie zagrozi też ulubionym konwaliom męża lub kwietnikowi żony. Technologia OmniSense robi robotę.

Materiał powstał przy płatnej współpracy.

Najwygodniejszy robot koszący? Dreame A1 Pro mapuje ogród bez kabli!