
Tłumacz elektroniczny, który potrafi przemówić Twoim głosem? To nie science fiction a Vasco Translator Q1.
Każdy z nas zauważył, że świat stoi dziś przed nami otworem, a podróże – nawet na drugi koniec globu – przestały być czymś nieosiągalnym. Niestety, ciągle pozostaje jeden duży problem – bariera językowa. Dlatego postanowiłem przetestować kompletne rozwiązanie, jakim jest Vasco Translator Q1– inteligentny tłumacz, który potrafi przemówić Twoim głosem… ale o tym za chwilę.
Bogaty zestaw
Urządzenie przyszło do nas w eleganckim kartonowym opakowaniu i w środku znajdziemy nie tylko samo urządzenie. W zestawie znajduje się Powerbank 10 000 mAh oraz oczywiście Vasco Q1. Powerbank jest do kupienia osobno – jego wykonanie stoi na wysokim poziomie, ma zarówno USB-C, jak i klasyczne USB-A, i obsługuje ładowanie 20W, co w zupełności wystarcza do naładowania tłumacza.
Przejdźmy jednak do głównej atrakcji, czyli Vasco Translator Q1. W środku oczywiście dokumentacja, w tym karteczka z dokładnymi wymiarami urządzenia, którą właśnie widzicie na ekranie. Obok znajdziemy zawieszkę na nadgarstek – przydatną w podróży – oraz kabel USB-C w przyjemnym oplocie, przypominającym ten z produktów Apple.
Czytaj również: Mów bez ograniczeń i swoim głosem. Premiera Vasco Translator Q1

Po drugiej stronie pudełka znajdziemy samo urządzenie – dostępne w czterech kolorach: czarnym, niebieskim, czerwonym i fioletowym. Na testy trafił do mnie właśnie ten ostatni. Budowa Vasco Q1 jest prosta – przypomina trochę starszy telefon z ekranem dotykowym, ale w tym przypadku to zaleta. Czuć, że konstrukcja jest solidna, więc nie obawiałbym się o jego trwałość w podróży.
Sterowanie odbywa się za pomocą ekranu dotykowego oraz przycisków. Po lewej stronie, nad slotem na kartę SIM, znajdziemy przyciski regulacji głośności. Po prawej – włącznik oraz dwa przyciski funkcyjne, które służą do wygodnej aktywacji nasłuchiwania konkretnego rozmówcy – znacznie wygodniejsze niż klikanie na ekranie.
Całość uzupełnia port USB-C do ładowania na dolnej krawędzi, głośnik umieszczony po przeciwnej stronie oraz aparat z tyłu, który umożliwia tłumaczenie z obrazów.
Zobacz również: Przyszłość tłumaczeń w Twoim uchu? Vasco Translator E1
Co potrafi Vasco Translator Q1?
Jak sama nazwa wskazuje – to tłumacz. Ale nie zwykła aplikacja, a prawdziwy kombajn funkcji. Znajdziemy tu tłumaczenie mowy, zdjęć, tekstu, a nawet rozmów telefonicznych i grupowych. Vasco zapewnia, że dzięki temu urządzeniu porozumiemy się z 90% światowej populacji, a dokładność tłumaczeń sięga 96%. Testując urządzenie w językach polskim, angielskim i hiszpańskim, muszę przyznać, że wygląda to bardzo obiecująco. Automatyczne tłumaczenie mowy na jeden z 86 języków trwa zaledwie pół sekundy. Podczas testów faktycznie nie było tego uciążliwego, kilkusekundowego opóźnienia jak przy popularnych aplikacjach.
W przypadku tłumaczenia mowy świetnie sprawdzają się wspomniane wcześniej przyciski oraz wysoka głośność urządzenia – bez problemu można prowadzić rozmowę. Jest też tryb automatyczny, który sam rozpoznaje język i rozmówcę. Działa dobrze, choć w głośnych miejscach lub przy większej liczbie rozmówców lepiej postawić na tryb ręczny.
Można pomyśleć, że aparat w Q1 wypada słabo – i faktycznie, nie zrobimy nim wakacyjnych fotek na Instagram. Ale nie taki jest jego cel. Ma umożliwiać tłumaczenie tekstów ze zdjęć – świetne w komunikacji miejskiej, ogłoszeniach czy menu w restauracjach. Choć na urlop jeszcze się nie wybrałem, testowałem go na polskich napisach – działa bardzo dobrze, a przetłumaczone zdjęcia można zapisać w galerii. Tłumaczenie tekstu przydaje się przy dłuższych materiałach albo gdy po prostu chcemy sprawdzić znaczenie jakiegoś słowa czy frazy, którą gdzieś napotkaliśmy.
Inni czytali również: Słuchawki do tłumaczeń Vasco Translator E1 zdobywają nagrodę „Dobry Wzór 2025”

Wisienką na torcie jest zdecydowanie możliwość tłumaczenia połączeń telefonicznych – niezastąpiona funkcja, jeśli musimy potwierdzić nocleg, zamówić jedzenie lub taksówkę, będąc w miejscu, gdzie nikt nie mówi po angielsku. W zestawie otrzymujemy 10 darmowych minut rozmów, a jeśli się sprawdzą – można dokupić więcej.
Vasco My Voice
Na początku roku, podczas targów CES w Las Vegas, miałem okazję przetestować funkcję Vasco My Voice, która klonuje nasz głos i używa go do tłumaczenia. Niestety, warunki na targach utrudniały przetestowanie tej funkcji – słaby internet, tłum ludzi i wszechobecny hałas robiły swoje.

Na szczęście, w domowych warunkach mogłem przetestować wszystko dokładnie – i przyznam, zrobiło to ogromne wrażenie. Stworzenie głosu zajmuje mniej niż minutę – nagrywamy próbkę, czytając fragment tekstu, a system tworzy model. Dużym plusem jest naturalna intonacja i płynność wypowiedzi – nie brzmi to sztucznie jak w wielu aplikacjach. Czasem zdarzą się pauzy lub dziwne akcenty, ale ogólny efekt jest świetny.
Warto też wspomnieć o bezpieczeństwie – sami wybieramy, jak długo głos ma być przechowywany – od 1 do 14 dni, po czym zostaje usunięty. Mała rada – nagrywajcie spokojnie, wyraźnie, w cichym miejscu i patrząc bezpośrednio w urządzenie. Końcowy efekt zależy właśnie od tego.
Więcej o produktach Vasco Translator: Słuchawki tłumaczące Vasco Translator E1 zdobyły tytuł „Produkt Roku”
Lepsze niż aplikacje?
To pytanie warto rozważyć pod kątem jakości i szybkości tłumaczeń. Vasco oferuje aż 108 języków, z czego 86 dostępnych głosowo – w tym wiele, o których wcześniej nie słyszałem. Aplikacje mobilne są często wolniejsze i mniej dokładne, co przeszkadza w rozmowie. 
Urządzenie oferuje też filtr wulgaryzmów – bardzo przydatny przy tłumaczeniach spotkań biznesowych czy formalnych sytuacji. Można dostosować tempo odtwarzania, a urządzenie jest odporne na pył, upadki i zachlapania.
Największym plusem – moim zdaniem – jest wbudowana karta SIM z darmowym internetem w niemal 200 krajach. Kto choć raz był za granicą, wie, że pakiety danych potrafią kosztować fortunę. Tu wszystko jest załatwione – nie trzeba szukać eSIM ani lokalnego Wi-Fi.
Może Ciebie zainteresować: Sprawdzamy Plaud Note Pro. Dyktafon, notatnik, AI?
Dla kogo?
Odpowiedź jest prosta – dla każdego. Taki był zamysł tego urządzenia. Sprawdzi się zarówno podczas wakacji, w restauracjach, jak i w spotkaniach biznesowych. Vasco Translator Q1 jest mały, poręczny i wygodny – idealny w podróży.
A minusy? Przede wszystkim cena Vasco Translator Q1 – 2149 zł. Jeśli często podróżujesz w miejsca, gdzie angielski nie jest popularny albo prowadzisz spotkania międzynarodowe – zdecydowanie warto. Gdybym miał używać tego urządzenia raz w roku, okazjonalnie – pewnie by mnie to nie przekonało. Ale nawet wyjazd do Włoch pokazał mi, że angielski wcale nie jest tak powszechny. Mając Vasco Q1, mógłbym uniknąć niezręcznego gestykulowania i przejść od razu do konkretów – co dla obu stron byłoby po prostu wygodniejsze.
Artykuł powstał w ramach współpracy z firmą Vasco Translator




