PODPOWIEDZI:

Świetny robot! Test Dreame L50 Pro Ultra

Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że Dreame L50 Pro Ultra to niedrogi odkurzacz automatyczny. To jednak nie jest najwyższa seria tego producenta, a mimo tego wykorzystuje charakterystyczne flagowe rozwiązania i reprezentuje prawie doskonałe możliwości sprzątania. Śmiało mogę powiedzieć, że za kilka lat, gdy znacząco spadnie cena tego modelu, wciąż będzie warto się nim zainteresować.

Dreame L50 Pro Ultra

Ocena VideoTesty.pl
Twoja ocena
0 GŁOSÓW
ZALETY
  • Nie zaplątują się w niego włosy
  • Wysoka moc
  • Podnoszenie mopa i zostawianie go w stacji
  • Technologia TripleUp
  • Funkcja SideReach
  • Wygodna stacja
  • Funkcjonalna aplikacja
  • Naprawdę dobrze odkurza
  • Dobrze mopuje
WADY
  • Nie dociera z mopem do szczelin
  • Trochę głośny w trybie Max+
  • Ma problemy z algorytmami poruszania się po mapie w wybranych miejscach

Test Dreame L50 Pro Ultra trzeba poprzedzić taką refleksją: od tego momentu można już mówić o tym, że z roku na rok poprawa w świecie średniopółkowych robotów sprzątających jest marginalna. Oczywiście, wśród odkurzaczy automatycznych pojawiają się ciekawe rozwiązania, takie jak przeskakiwanie progów w Dreame X50 Ultra, ale samo sprzątanie? Raczej już nie będzie dużo lepsze. Ta recenzja całkiem nieźle to pokazuje.

Kup Dreame L50 Pro Ultra:

Dreame L50 Pro Ultra oferta w sklepie producenta

Najważniejsze technologie Dreame L50 Pro Ultra

Najciekawsza kwestia związana z Dreame L50 Pro Ultra? Producent wypakował ten odkurzacz ogromną liczbą technologii. Po pierwsze mamy system ssania Vormax. W tym momencie ten robot cieszy się maksymalny ciśnieniem na poziomie aż 19500 Paskali! Oczywiście to samo w sobie niewiele mówi, ale tegoroczne odkurzacze w tej cenie ewidentnie są mocniejsze. Widać to po niedawno testowanym Roborocku Saros 10R.

Biały odkurzacz na jasnej podłodze z panelami

Zmiany nie mogły ominąć też samego modułu szczotki głównej. W zeszłym roku mieliśmy tam tylko jeden wałek… teraz są dwa. HyperStream DuoBrush łączy dwa różne wałki, które mają lepiej zbierać brudy oraz rozczesywać dywany. Co istotne, producent szczyci się tym, że na rolki nie nawijają się włosy. Nawet 30-centymetrowe. Moja partnerka ma długie, a jedna z kotek też jest długowłosa, zdarzają się u mnie więc i takie brudy. Nie zauważyłem w trakcie testów, aby włosy zostawały na rolkach.

Widok na dwie szczotki, jedna jest żółto-czarna, druga czarna. Są na czarnym spodzie robota

Oczywiście jest tu też technologia TripleUp. Robot może podnosić i obniżać moduł główny, szczotkę obrotową oraz dyski mopujące. W zależności od sytuacji. Na przykład przy mopowaniu podniesie szczotkę obrotową i moduł główny, aby nic nie zabrudzić, a po wjeździe na dywan podniesie mopa na wysokość 10,5 milimetrów. Oczywiście w tym drugim przypadku najlepiej zaprogramować robota tak, aby zostawiał mopa w stacji.

Ramię szczotki obrotowej i jeden z dysków mopujących mogą się wysuwać. SideReach to w tej linii robotów nic nowego, ale z drugiej strony dodatek niezwykle istotny. Dzięki temu Dreame L50 Pro Ultra lepiej sprząta krawędzie i rogi pomieszczeń. Co ważne, można wymusić wysuwanie szczotki obrotowej na dywanach. Warto to zrobić, jeżeli masz w domu na przykład wykładziny, aby zwiększyć efektywność sprzątania.

Biały robot wjeżdża pod szafkę. Ukrył srebrnego LiDAR-a, więc mieści się na styk. Porusza się po szarych kafelkach

Chyba najważniejszą technologią w Dreame L50 Pro Ultra jest jednak ta związana z jego LiDAR-em. Dzięki VersaLift, wieżyczka skanująca otoczenie może się… schować. To oznacza, że robot obniża się nawet do 8,9 centymetra wysokości. Wymaga to ustawiania specjalnych stref w aplikacji i jest faktycznie przydatne, tam gdzie zwykły odkurzacz automatyczny zwyczajnie by nie wjechał.

Nie zabrakło też EasyLeap. Obok kół są dodatkowe elementy, pomagające robotowi się wspinać. Dzięki temu wjedzie na wysokość nawet 4 centymetrów przy podwójnych progach. W praktyce pokonuje wzniesienia dość agresywnie, ale… daje radę. Wystarczy w aplikacji ustawić próg w odpowiednim miejscu mapy, a Dreame L50 Pro Ultra dojedzie tam, gdzie będzie trzeba.

Stacja PowerDock? Teraz z systemem AceClean DryBoard

Jeżeli chodzi o stację: niewiele się tu właściwie zmienia funkcjonalnie od lat. PowerDock spełnia kilka podstawowych zastosowań:

  • Ładuje robota (teraz o 30% szybciej),
  • Opróżnia go z brudów,
  • Napełnia go wodą,
  • Czyści mopa,
  • Suszy mopa.

Co ważne, mamy tu 3,2-litrowy wymienny worek. Zdaniem producenta ma wystarczyć nawet na 100 dni pracy, ale wiadomo, jak jest: wszystko zależy od tego, co zbiera robot. W dodatku jest też miejsce na detergent. Z chemii warto korzystać, sprzątając dom i sądzę, że domyślnie każdy będzie dokupował płyn do czyszczenia podłóg.

Widok na białego robota w białej stacji, na tle białej ściany, po lewej od robota jest fioletowe podświetlenie. Stoi na szarych kafelkach

Stacja PowerDock czyści mopy Dreame L50 Pro Ultra wodą o temperaturze 75 stopni Celsjusza. To pomaga pozbyć się lepkich oraz tłustych zabrudzeń. Co ciekawe, w tej stacji jest system AceClean DryBoard. Podstawa wyposażona jest w 20 końcówek natryskowych i ma osuszający się po pracy system. To sprawia, że jest czystsza, nawet bez ingerencji uzytkownika. W praktyce włosy miały tendencję do zasychania na podstawce.

Co ważne, do stacji będzie można dokupić moduł automatycznego uzupełniania i spuszczania wody z kanalizacji. Warto też zwrócić uwagę na to, że aplikacja daje możliwość ładowania robota tylko w konkretnych godzinach, w sam raz dla osób korzystających z innych taryf prądu. Nie daje możliwości zmiany mocy zasysania brudów. PowerDock za każdym razem będzie więc generował do 73,3 decybela hałasu przy opróżnianiu robota.

Pozostawione czarne dyski mopujące wewnątrz białej stacji

Czy aplikacja może być jeszcze lepsza? Myślę, że nie

Aplikację DreameHome chwalę za jakość wykonania już właściwie od lat. Podoba mi się to, jak dużo jest w niej różnych funkcji. Możesz właściwie każdy aspekt pracy robota dostosować do swoich potrzeb. To wszystko w pełni po polsku. No chyba, że korzystasz z asystenta głosowego. Jest dostępny natywny dla robota (ten ma wbudowany mikrofon), ale na razie tylko w czterech językach. Polskiego brak. Przynajmniej mówi po polsku.

Punkt widzenia mężczyzny trzymającego telefon z wyświetloną aplikacją Dreame Home. Robot informuje ze zdjęciem o rozpoznawaniu plam

Pierwsze mapowanie było błyskawiczne, ale wymagało małych poprawek. Warto się zagłębić w ustawienia mapy, chociażby dlatego że jest PetCare, czyli system funkcji związanych ze zwierzakami. Robot nie tylko lepiej wyminie twojego kota lub zrobi mu zdjęcie, ale i zwiększy wydajność czyszczenia wokół kuwety lub jego legowiska.

Inną istotną kwestią jest opcja ustawiania zasłon: robot nie będzie ich traktował, jak przeszkody i doczyści dzięki temu właściwie cały dom. Warto również ustalić strefy niskiego dostępu lub ewentualne wyższe progi, które odkurzacz automatyczny musi przeskoczyć. Są też szerokie opcje ustawiania konkretnych dywanów i wykładzin, strefy zakazane… jest tego dużo.

Biały robot na jasnych panelach. Widzimy jego czarną kamerę z podświetleniem na froncie. Za nim zasłony oraz suszarka na pranie. Obok niego nałożono zdjęcie z telefonu, z mapą

Warto zezwolić robotowi na robienie zdjęć. Dzięki temu zawsze wiesz, gdzie i jaką napotkał przeszkodę. Możesz znaleźć zagubioną pod łóżkiem kocią zabawkę, a potem ją usunąć, aby następnym razem Dreame L50 Pro Ultra sprzątał dokładnie. Co ciekawe, ten robot rozpoznaje też duże skupiska brudów lub rozlane płyny. Będzie o tym dawał znać w trakcie sprzątania i skupi się bardziej na przykład na rozsypanych na podłodze płatkach.

Z innych ważnych rzeczy: Dreame L50 Pro Ultra teraz wspiera protokół Matter. To ma znaczenie, bo pozwoli na jeszcze lepsze sparowanie inteligentnych urządzeń różnych marek w ramach jednego funkcjonalnego ekosystemu. Może się też synchronizować z zegarkiem Apple Watch i uruchamiać z poziomu łatwo dostępnego widżetu w telefonie.

Sprząta świetnie! Dreame L50 Pro Ultra wystarczy każdemu

To jak Dreame L50 Pro Ultra sprząta? Świetnie. Jedno trzeba przyznać: pod kątem czystej mocy i podstawowych możliwości, trudno mi sobie wyobrazić jeszcze większą poprawę w świecie sprzątających w najbliższych latach. Jasne, cyferki na pewno poszybują w górę, a producenci mają w zanadrzu kolejne ciekawe technologie, ale już teraz jest naprawdę nieźle.

Dreame L50 Pro Ultra przeskakuje deskę

Na co dzień korzystałem z Dreame L50 Pro Ultra w trybie Clean Genius. To pełna automatyka, w której robot sam decyduje o tym, jak i w jakiej kolejności sprzątać otoczenie. Dość powiedzieć, że przy standardowym sprzątaniu domu nie było praktycznie większych problemów. Jedyna rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to problem z dojechaniem do krawędzi pod nawisem szafek kuchennych. Robot nie zgadzał się nawet na sprzątanie strefowe w tamtym miejscu.

Po wprowadzeniu lekkich zmian na mapach udało mi się go zmusić do lepszego sprzątania tego miejsca, ale podejrzewam że mogło to mieć coś wspólnego z tym, jak umieściłem stację. Warto wziąć to pod uwagę, przy rozstawianiu robota w swoim własnym domu. Robot też nie chciał wjechać pod stolik kawowy na dywan typu shaggy. Nawet po ustawieniu przestrzeni z niskim dostępem i pomimo tego, że miał dość miejsca.

Robot wjeżdża na białych panelach z wysuwaną szczotką w okolice jasnych mebli

Wydajność Dreame L50 Pro Ultra jest zaskakująco dobra. W teście dużych brudów uzyskał wynik na poziomie 98%, przy małych aż 97,8%, a z mixem na dywanie o ciasnym splocie aż 95%. Dużą robotę robi tu fakt, że można ustawić pracę szczotki obrotowej podczas jazdy na “miękkich” powierzchniach. Ogólnie rzecz biorąc to prawie doskonałe wyniki.

Przy tym jest to też dość cichy robot. Zazwyczaj. W trybie Spokojne, czyli najniższym z możliwych, generuje w piku 59,7 decybela hałasu. Jest naprawdę cichy, właściwie głośniejszy jest odgłos jego kół niż zasysania brudów. W trybie Max+, czyli przy maksymalnej wydajności, którą robot osiąga sporadycznie, Dreame L50 Pro Ultra generuje do 76,2 decybela.

Robot mopuje plamy na szarych kafelkach, koło niego są brązowe miski

System mopujący jest dość dobry na wiele różnych rodzajów plam. W standardowym teście robot bez problemu pozbył się zarówno zaschniętej herbaty, jak i pasty do zębów. Przy pierwszym przejeździe strefowym. Co ważne, nie udało mu się umyć szczelin w kafelkach. Podczas inteligentnego sprzątania robot też wielokrotnie decydował się na ponowne mopowanie, co może mieć związek z funkcją rozpoznawania mętności wody w stacji.

Zbliżenie na robota na kafelkach

Podoba mi się to, jak robot rozpoznaje przeszkody. Ma na froncie kamerę RGB, czujnik podczerwieni i dwa czujniki laserowe 3D. W efekcie prawie doskonale wymijał zarówno małą figurkę maneki neko, jak i kable lub kocie miski. Właściwie tylko raz przesunął figurkę. W trakcie czasu spędzonego z nim czasu ani razu nie mogłem narzekać na to, że wpada w jakiś mebel lub zbiera rzecz, której nie powinien. Mam wrażenie, że producent poprawił algorytmy oceniające przestrzeń zajmowaną przez przeszkodę na mapie.

Robot sprzątający, którego warto polecić

Myślę, że Dreame L50 Pro Ultra to świetny odkurzacz automatyczny. Osobiście szczególnie nie brakowało mi w nim rozwiązań z droższego flagowca, czyli Dreame X50. W tym momencie dla większości użytkowników możliwości testowanego urządzenia już są zbyt duże. Nie bez przyczyny Dreame L20 do dzisiaj cieszy się ogromnym zainteresowaniem na Pepperze i tym podobnych miejscach, a to robot sprzed trzech generacji. Myślę, że Dreame L50 Ultra być równie rozchwytywany przez lata.

5 dla Dreame L50 Pro UltraDreame L50 Pro Ultra rekomendacja

Materiał powstał przy płatnej współpracy z Dreame.

Świetny robot! Test Dreame L50 Pro Ultra