Chyba ciężko znaleźć osobę, która lubi mycie okien – szczególnie gdy są duże, wysokie lub jest ich po prostu dużo. A skoro nasze domy są już pełne inteligentnych robotów do odkurzania i mopowania podłóg, to czemu nie sięgnąć po takiego, który zajmie się oknami?
Przez ostatnie kilka dni miałem okazję testować Ecovacs WINBOT W2S OMNI i przyznam szczerze – jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Choć, jak to zwykle bywa, jedno „ale” się znajdzie. Jeśli zastanawiacie się, czy to sprzęt dla Was, to rozsiądźcie się wygodnie – wszystko Wam opowiem. Spokojnie – Ecovacs to firma z doświadczeniem: ich pierwszy robot do mycia okien powstał już w 2011 roku.
Czytaj również: Ecovacs WINBOT W2 Omni: Zbawca twoich szyb?
Co znajdziemy w zestawie?
Zacznijmy od pudełka, bo tu sam nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Całość – czyli robot wraz ze stacją dokującą – waży około 7,5 kg, z czego sam robot to niespełna 3,5 kg. W środku stacji znajdziemy:
- robota WINBOT W2S,
- buteleczkę płynu do szyb,
- dwie ściereczki z mikrofibry,
- kabel zasilający,
- oraz linkę zabezpieczającą, która przydaje się przy myciu okien na wysokości.
Stacja wyposażona została w wygodny uchwyt transportowy, a robot przymocowany jest do niej ponad 5-metrowym przewodem, który można automatycznie zwinąć jednym przyciskiem – jak w klasycznych odkurzaczach. Obok tego przycisku znajdziemy również włącznik i przycisk zmiany trybu pracy. Co ważne, całość działa również bez konieczności podłączania do prądu – akumulator wystarcza nawet na 110 minut pracy na jednym ładowaniu.
Dla tych, którzy nie potrzebują stacji, dostępna jest też tańsza wersja bez dopisku "OMNI" – kosztuje około 1800 zł, podczas gdy wersja ze stacją to wydatek rzędu 2500 zł.
Ecovacs Winbot W2S Omni
Dane techniczne:
Zastosowanie: Robot do mycia okien
Czas pracy: 110 min
Czas ładowania: 3 h
Wydajność: 65 m2
Szerokość ssawki: 250 mm
Wyposażenie: linka zabezpieczająca, nakładka z mikrofibry, płyn czyszczący, ściereczka czyszcząca
Jak działa WINBOT W2S?
Na pierwszy rzut oka WINBOT W2S przypomina robota sprzątającego – tyle że w wersji kwadratowej, z technologią przywierania do szyby opartą nie na klasycznej przyssawce, a na zaawansowanym systemie wspinaczki z napędem gąsienicowym. Urządzenie porusza się przy użyciu pasków synchronizacyjnych odpornych na wodę i tarcie, które zapewniają płynność i stabilność ruchu – nawet podczas pracy na wilgotnej szybie.
Do dyspozycji mamy technologię trójdyszowej atomizacji, czyli system samodzielnego rozpylania płynu ze zbiornika (80 ml), co wystarcza na umycie do 55 m² powierzchni. Urządzenie wykrywa ramy, klamki i przeszkody dzięki czujnikom zderzeniowym, a przy krawędziach aktywuje TruEdge Scrubber – obrotowe szczotki z wypustkami, które docierają aż do 1,1 cm od ramy.
Sterowanie i tryby pracy
WINBOT W2S możemy obsługiwać na dwa sposoby: za pomocą fizycznych przycisków na obudowie lub poprzez aplikację Ecovacs Home. Aplikacja daje pełen dostęp do funkcji urządzenia, w tym wybór spośród sześciu trybów czyszczenia:
- Tryb intensywny – dla mocno zabrudzonych szyb,
- Tryb głęboki – dokładne mycie większych powierzchni,
- Tryb dokładny – standardowy, równomierny cykl,
- Tryb strefowy – czyszczenie wybranej części okna,
- Tryb krawędziowy – skupiony na obrzeżach i narożnikach,
- Tryb szybki – do odświeżenia okien od wewnątrz.
Każdy z trybów można włączyć jednym kliknięciem, a robot automatycznie dobierze trasę, kierunek i intensywność działania.
Jak sprawdza się w praktyce?
Przy pierwszym uruchomieniu nieco się bałem – nie o efekty mycia, a o to, czy robot się nie odklei. Ale siła ssania 8000 Pa w połączeniu z 10-stopniowym systemem zabezpieczeń okazały się w pełni wystarczające. Podczas testów – zarówno na oknach, jak i dużym łazienkowym lustrze – robot ani razu nie miał problemu z utrzymaniem się na powierzchni.
Warto dodać, że nawet po rozładowaniu akumulatora, robot pozostaje przyssany przez kolejne 30 minut, co daje nam pełen komfort i bezpieczeństwo.
Mycie przebiega sprawnie: szybkie czyszczenie drzwi balkonowych trwało około 1,5 minuty, a czyszczenie głębokie – około 3 minut. W praktyce – ekspresowo. Producent zaleca, by szybkie tryby stosować do szyb wewnętrznych, a tryby dokładniejsze – do tych narażonych na pył i smog z zewnątrz. Po zakończeniu pracy warto wyprać ściereczkę, by zachować wysoką jakość czyszczenia.
Zobacz inne recenzje Robotów myjących okna >>
Jeśli chodzi o skuteczność – z typowymi zabrudzeniami radzi sobie bardzo dobrze, również z zaschniętymi zaciekami po deszczu, kurzem czy codziennym osadem. Problem może pojawić się dopiero przy większych punktowych zanieczyszczeniach, takich jak zaschnięte ptasie odchody, żywica czy owady – czyli wszędzie tam, gdzie zazwyczaj potrzebna byłaby siła fizycznego szorowania. W takich przypadkach może wymagać drugiego przejazdu lub delikatnego wsparcia ręcznego, ale to absolutnie nie dyskwalifikuje go jako urządzenia do regularnego utrzymywania czystości.
WINBOT W2S można też używać do czyszczenia luster, szklanych ścianek prysznicowych czy witryn – o ile są płaskie i bez ramek. Tutaj też od siebie dodam, że aplikacja nie jest wymagana ale przydatna, zwłaszcza jeśli mamy uporczywe zabrudzenia, ponieważ to właśnie za sprawą aplikacji mamy dostęp do manualnego trybu mycia, spryskiwacza oraz mycia strefowego.
Cicha praca – większy komfort
Kolejny mocny punkt tego modelu to głośność pracy, która wynosi 68 dB. Dzięki ulepszonemu systemowi kanałów powietrznych oraz warstwie wygłuszającej, robot emituje dźwięk porównywalny do lekkiego odkurzacza pionowego. Nie jest to urządzenie bezgłośne, ale też nie zagłusza rozmów, muzyki ani komunikatów głosowych, co jest dużym plusem – zwłaszcza w mniejszych mieszkaniach. Słychać go, jest to jak cichy, klasyczny odkurzacz i nawet w jego pobliżu możemy wciąż swobodnie rozmawiać bez potrzeby podnoszenia głosu.
Dla kogo jest WINBOT W2S i jakie są jego ograniczenia?
WINBOT W2S to propozycja dla osób, które mają duże przeszklenia, nie lubią myć okien lub po prostu nie mają na to czasu. Idealnie sprawdzi się w nowoczesnych mieszkaniach i domach z wieloma oknami – nie tylko dla fanów technologii, ale też dla tych, którzy chcą po prostu ułatwić sobie życie.
Czy jest bez wad? Nie. Trzeba ręcznie przemieszczać robota między oknami, nie działa na szkle strukturalnym czy z wypukłościami, a także wymaga minimalnej obsługi – uzupełnienia płynu, wyczyszczenia ściereczek, sprawdzenia czystości sensorów. Ale – i to ważne – to ograniczenia, które dotyczą całej kategorii robotów okiennych i wynikają z obecnych ograniczeń technologicznych.
No i cena – wariant OMNI kosztuje około 2500 zł, a wersja podstawowa – około 1800 zł. To niemało, ale w zamian dostajemy urządzenie klasy premium, które działa pewnie, skutecznie i jest wygodne w codziennym użytkowaniu.
Mimo tych „ale”, muszę przyznać: z takim sprzętem byłbym w stanie myć okna częściej niż kiedykolwiek wcześniej. Może nawet... polubiłbym tę czynność.
