Według naukowców na ziemi trwa własnie wielkie wymieranie gatunków, podobno nie pierwsze. Tak czy siak te zjawisko dotyka nie tylko żywe organizmy, ale także i te nieożywione, jak automaty arcadowe, które systematycznie, od lat zmierzają w kierunku niechybnej zguby.
Wstęp
Maszyny arcadowe, w Polsce znane jako flipery, są bardzo delikatnymi „organizmami”. Pozbawione odpowiedniej opieki, a przede wszystkim temperatury, którą może podgrzać jedynie zamiłowanie graczy - umierają. W odróżnieniu od dinozaurów, ich zagłada nie wymagała globalnego kataklizmu pokroju potopu czy epoki lodowcowej. Przyczyną wymierania fliperów jest chłód ludzkich serc – brak zainteresowania ze strony użytkowników, na co wpływa postęp technologiczny, dostarczając nowych, lepszych urządzeń, z którymi trudno fliperom stawać w konkury.
Złota Era
Złota era automatów do gier przypadła na lata 70. i 80. ubiegłego wieku. W 1981 roku arcadowy biznes osiągnął wartość około ośmiu bilionów dolarów. Do roku 1990 sam tylko Pac-Man zarobił 3500000000 dolarów, a ilość sprzedanych automatów z tą grą wyniosła jakieś 400 tysięcy sztuk. Trzeba przyznać, że nie są to słabe wyniki zwłaszcza, że mówimy o XX wieku.
Pierwszą grą, która oficjalnie doczekała się swojej własnej maszyny, była opracowana przez studentów ze Stanford University – Galaxy Game. To nastąpiło w roku 1971. Rok później światło dzienne ujrzała produkcja Atari – Pong. Te gry były jednak na tyle proste i mało charakterystyczne, że ich okres świetności szybko przeminął. Inaczej jednak stało się z Pac-Manem oraz późniejszymi seriami, które do dziś bawią w udoskonalonych wersjach, na nowoczesnych konsolach i komputerach osobistych: Mortal Kombat, King of Fighters czy Battlezone. Trudno zapomnieć też o wszystkich grach sportowych i wyścigowych, które przecież swoje pierwsze kroczki stawiały właśnie na automatach.
Z perspektywy gracza na pewno były to piękne czasy. Polska, niby oddzielona w tym okresie od reszty świata niewidzialną barierą, także była częścią tej zabawy. Salony z automatami można było spotkać nie tylko w większych miastach. Do tego w tych pięknych czasach nie były to głównie automaty hazardowe, ale maszyny z prawdziwymi grami, którymi można było się raczyć, po wrzuceniu zakupionego u właściciela przybytku żetonu. Metal Slug, Tekken czy Cadillacs and Dinosaurs – kto nie grał w te gry w salonie, ten nigdy nie dowie się, co stracił...
Klimat
To źle czy dobrze, że flipery w zasadzie wymarły? Dla mnie osobiście jest to ogromny cios. Teraz, gdy już jestem rodzicem, szczerze powiedziawszy wolałbym dla synka zafundować całodniową wycieczkę do arcadowego edenu, zamiast zakupu tabletu lub nowej konsoli. Tablet, konsola, komputer – to wszystko oprócz oczywistego zabijania wyobraźni dziecka, alienuje je, odcina od rzeczywistości. W obecnych czasach żeby grać ze znajomymi, nie potrzeba wcale mieć znajomych. Wystarczy kilka kliknięć i w moment lista znajomych jest pełna po brzegi. Myślę, że to niszczy charaktery, osobowości – zabija potrzebę pielęgnacji i dbania o przyjaźń. Wycieczka z kolegą do takiego salonu (lub z grupą znajomych) to nie tylko wyprawa po wrażenia, po samo granie, ale także po prostu wypad z kumplami, rozmowa i integracja z grupą. Trudno byłoby nazwać takiego gracza „Nolifem”...
Osobiście mieszkam w niewielkim miasteczku, a ostatnie automaty zniknęły stąd już dawno temu. W nielicznych knajpach jedyne maszyny, jakie można znaleźć to automaty hazardowe, z których korzystają zdaje się jedynie mocno zaprawieni goście. Ubolewam nad tym niesamowicie, jednak sam nie odważyłem się otworzyć swojego salonu. Obawiam się, że nie każdy podziela moje zdanie i moje zamiłowanie do fliperów, co mogłoby się skończyć niezbyt ciekawie dla potencjalnego właściciela takiego salonu, zwłaszcza w małej miejscowości. Obecnie większość młodych fascynuje się grami MOBA i e-sportem, który niestety również w dużej mierze opiera się na hazardzie i stronkach gamblingowych, sponsorujących wiele imprez.
Korzenie
Wydaje mi się, że duch gier w ogólnym założeniu już przeminął. Chodzi mi o czerpanie satysfakcji z grania, poznawania nowych historii i nowych osób. To minęło, a szał e-sportu, który aktualnie ogarnął młodzież, opiera się na chęci zysku, chęci wybicia się i bycia docenionym. To już nie jest rozrywka. To już nie jest sport. To jest zwykła praca, kariera, wyścig szczurów, dlatego też i kultura wśród graczy mocno podupadła, porównywalnie do czasów „sprzed” gier MOBA. Najwyraźniej wielu zapomniało już o korzeniach...
Pierwsze zawody, które można nazwać e-sportowymi, odbyły się na terenie Uniwersytetu w Stanford w 1972 roku. Zawodnicy zmagali się w Spacewar!, która polegała na kierowaniu statkiem kosmicznym i strzelaniu do przeciwnika. To był początek, kolejne turnieje były coraz poważniejsze i coraz ciekawsze. Popularną formą rywalizacji było też bicie rekordów – w takiej formie odbyły się też tegoroczne Mistrzostwa Świata Fliperów, o których nie wspomniał praktycznie żaden polski portal o tematyce e-sportowej...
Jurrasic World
Flipery wyginęły praktycznie na całym świecie. W Polsce można je spotkać w bardzo nielicznych miejscach, w tym w muzeach, dla przykładu w Krakow Pinball Museum. Mogłoby się wydawać, że na całym świecie flipery są wciąż pielęgnowane jedynie w USA, a i to są to już raczej jedynie pozostałości po ich dawnej sławie. Nie jest to jednak prawdą.
Prawdziwym jurajskim parkiem automatów jest Japonia, w której po dziś dzień takie maszyny są pielęgnowane i eksponowane z należytym szacunkiem. Niestety tak jak i na całym świecie, tak i w kraju kwitnącej wiśni ten trend powoli zanika, ponieważ z roku na rok jest coraz mniej popularny. Przekłada się to na wiele czynników, ale głównym i najważniejszym w dzisiejszym świecie jest zysk, więc to nawet bardziej niż pewne, że wkrótce i Japończycy będą oglądać flipery jedynie w muzeach.
Ewolucja
Teoria ewolucji Darwina w stosunku do żywych organizmów wciąż jest tylko teorią, pomimo tego, że wielu próbowało ją udowodnić od 1858 roku. Poza tym, że zainspirowała twórców „Pokemonów” to sprawdza się doskonale w przypadku maszyn i technologii. Automaty ewoluowały przez lata, zapewniając graczom coraz lepsze wrażenia. Ruchome fotele, wibrujące kierownice, niesamowita gra świateł i inne tego typu bajery to pikuś przy tym, co umożliwiła technologia VR.
Trudno powiedzieć czy zmartwychwstanie salonów gier w postaci salonów gier VR okaże się być na tyle opłacalne, że stanie się światowym trendem, ale trzeba powiedzieć, że pierwsze kroki już zostały postawione – nawet w Polsce powstają już kolejne miejsca tego typu, jak na przykład Dom Zagadek VR w Warszawie, który oprócz klimatycznego Escape Roomu oferuje gościom możliwość grania przy użyciu sprzętu VR. Faktem jest, że dzieciaki nie zagrają za dwa złote – takie miejsca celują w bardziej zasobnych gości, co szczerze powiedziawszy mija się z duchem dawnych salonów, które nie zapraszały bogaczy, ale dzieci z garścią drobniaków. Alternatywą młodzieży dla taniego wina była właśnie wyprawa do salonu. Wycieczka do salonu VR na godzinę to koszt rzędu 120-160 zł (za wynajęcie całego pokoju), więc z całą pewnością wielu wybierze jednak tygodniowy zapas ulubionego trunku...
Telewizory TANIEJ w Media Expert
A wy jak myślicie? Salony z automatami całkiem przeminą czy może ewoluują dzięki technologii VR, a za kilka lat będą jeszcze bardziej popularne, niż w ubiegłym wieku?
blog comments powered by Disqus