Na liście portali zarażonych malware znalazły się strony internetowe agencji rządowych, placówek oświatowych, a także prywatnych przedsiębiorstw. Problem dotyczy ponad 400 witryn, z czego większość bazuje na serwerach znajdujących się w USA.
Szał związany z kryptowalutami coraz bardziej przypomina prawdziwą gorączkę złota. Przestają obowiązywać jakiekolwiek reguły, oprócz tej, która mówi o tym, że cel uświęca środki.
Ze świeżo opublikowanego raportu Troya Mursha, który jest specjalistą od spraw bezpieczeństwa w sieci, wynika, że ktoś wykorzystuje kilkaset znanych stron internetowych do kopania kryptowalut dla własnych celów. Coinhive, skrypt do kopania Monero, wykorzystując niewiedzę użytkowników i właścicieli tych witryn, od nieokreślonego czasu pompuje fundusze na konto jednej, nieznanej jeszcze osoby.
Laptopy dla graczy - ogromny wybór i dobre ceny, sprawdź to >>>
Nieuczciwy internauta żeruje między innymi na stronach rządowych Meksyku, Turcji, Indii, USA oraz wielu innych. Wykorzystywane są także witryny internetowe rozmaitych placówek oświatowych, w tym Uniwersytetu w Aleppo. Obrywa się nawet stronom Zoo w San Diego oraz... Lenovo i DLink. Ofiary są też na naszym podwórku.
Pełną listę obciążających nadmiernie procesory stron internetowych znajdziecie tutaj. Na blogu Mursha może znaleźć także instrukcję, jak rozpoznać takie zagrożenie.
Czytaj także: Nowa kryptowaluta spod znaku firmy handlującej danymi >>>
Wchodzenie na każdy z tych portali prowadzi do szybszego zużycia waszych własnych procesorów i kart graficznych. Do tego sprzęt nienaturalnie się nagrzewa i generuje większe rachunki za energię elektryczną. Do czasu rozwiązania problemu sugeruję omijanie tych witryn.
Źródło: TechCrunch
