
Zebrana w Parlamencie Europejskim komisja została w czwartek wezwana do przygotowania w ciągu pół roku aktu mającego ustandaryzować ładowarki. Tak, jeden standard zasilaczy do urządzeń przenośnych jest coraz bliżej.
Zmiany oczywiście nie podobają się Apple. To ten producent wyłamał się z podjętej w 2009 roku inicjatywy Komisji Europejskiej - porozumienia w sprawie ujednolicenia ładowarek w Europie. To za jego sprawą dzisiaj większość sprzętów korzysta z micro USB lub USB-C. Mimo tego urządzenia Apple ciągle współpracują tylko ze złączem Lightning.
W zeszłotygodniowym oświadczeniu, złożonym Agencji Reutera przez firmę z jabłkiem w logo, można poznać powód niechęci wobec nowych propozycji Parlamentu Europejskiego.
- Uważamy, że przepisy wymuszające jednolity model ładowarki zahamują innowacyjność i przyniosą tylko szkody Europejskim konsumentom i całemu rynkowi. Mamy nadzieję, że Komisja będzie poszukiwała innych rozwiązań - takich, które nie zaszkodzą rozwojowi branży technologicznej - pisze przedstawiciel firmy.
Ponad 51 tysięcy ton śmieci elektronicznych rocznie - tyle generuje się na całym świecie poprzez wyrzucanie starych ładowarek. Chęć częściowego poprawienia sytuacji wpisuje się więc w ekopolitykę Unii Europejskiej.
To dlatego Parlament Europejski chce najpóźniej przed wakacjami opracować akt delegowany nakazujący dostosowywanie urządzeń przenośnych do jednego typu wejść. Najprawdopodobniej będzie to USB-C, ale na razie parlamentarzyści chcą po prostu przyspieszyć pracę. Wotum w tej sprawie zostało przegłosowane dość zdecydowanie - w stosunku 582 do 40 głosów.
Większość urządzeń z Androidem korzysta obecnie ze standardu USB. Na przykład Samsung S10 Lite i Note 10 Lite, które trafiły już do sprzedaży. Nic więc dziwnego, że po 10 latach od rewolucji, która to zapoczątkowała (przed akcją Komisji Europejskiej na rynku było ponad 30 typów ładowarek), Unia Europejska chce dokończyć dzieła.
Źródło: pap.pl, techcrunch.com.