Wygląd
Po wyjęciu z pudełka i skręceniu podstawy naszym oczom ukazuje się sprzęt z pazurem. Jeden rzut oka wystarczy by powiedzieć, że nie jest to monitor do pracy biurowej. Świadczy o tym agresywny design, sporo wcięć, mnóstwo czerwonych akcentów oraz czerwona kratka wentylacyjna, które podkreślają gamerskie ambicje tego monitora. 27-calowy, zakrzywiony ekran robi wrażenie, i kiedy usiądzie się wprost przed nim, to uczucie ,,otoczenia” przez zakrzywiony monitor wzrasta.
Z przodu jest dosyć minimalistycznie – mamy logo Lenovo w dolnym lewym rogu, wstawkę o strukturze szczotkowanego aluminium z agresywnymi wcięciami na środku oraz sześć przycisków do zmiany ustawień. Ramki są odpowiedniej wielkości, i w przeciwieństwie do szarej dolnej części monitora są czarne. Z tyłu mamy logo Legionu oraz sporo wcięć i portów, o których pogadamy za chwilę. Podstawa w kształcie litery ,,V” jest stabilna, czarna i ma interesującą fakturę.
Możemy regulować wysokość, kąt nachyleniaczy też obracać monitor w poziomie, w czym pomaga specjalnie wytłoczona miarka na podstawie stopki. Dzięki takiemu rozwiązaniu zapamiętamy, w którym dokładnie miejscu mieliśmy nasze optymalne ustawienia. Jeśli chodzi o wykonanie monitora, to jest to najwyższa półka. Nie mogę się do niczego przyczepić, wszystko jest idealnie na swoim miejscu, a regulacja sprzętu chodzi wyjątkowo płynnie.
Porty
Porty znajdziemy po lewej stronie oraz z tyłu monitora. Zaczynając od lewej zauważymy 2 porty USB 3.1,w tym jeden z możliwością szybkiego ładowania, audio jack na słuchawki oraz specjalną, chowaną ,,rączkę” do zawieszenia słuchawek. Z tyłu znajdziemy kolejny port USB 3.1, wejście Display Port, HDMI oraz zasilanie monitora.
Działanie
Porty nie rozpieszczają, więc czas przejść do matrycy. Tutaj mamy 27 cali, 1080p, 144Hz, a na dokładkę matrycę VA. VA jest pomiędzy matrycami TN iIPS; nie oferuje najlepszych kolorów na świecie, ale czerń tej matrycy jest przepiękna – wygląda idealnie, głębia koloru jest praktycznie taka sama jak czerni wyłączonego monitora. Kąty widzenia są bardzo dobre, chociaż - jak to w tego typu matrycach bywa - kiedy popatrzymy pod kątem, mogą lekko zmienić się kolory.
Odświeżanie na poziomie 144Hz nadaje się idealnie do wszelkich gier, chociaż główne zastosowanie znajdzie w strzelankach, w których utrzymanie stałych 144Hz jest normą. Granie w takie gry jak CS:GO, Overwatch czy Battlefield na takim odświeżaniu jest bardzo miłym uczuciem, a płynność ekranu powala. Nie powinno to jednak dziwić nikogo, kto miał okazję dłużej posiedzieć przed 144Hz-owym ekranem.
Kiedy przejdziemy do takich gier jak Wiedźmin 3 czy chociażby GTA V, to każda klatka powyżej 60 polepsza płynność obrazu. Nasz ekran ma również możliwość włączenia FreeSync, co w wielu przypadkach może być bardzo przydatne. Kolory są na dobrym poziomie, chociażi tak praktycznie wszystko zależy od tego, jak sami ustawicie monitor. Ustawień jest mnóstwo i zalecam, aby do często uruchamianych gier zapisać sobie poszczególne profile kolorystyczne tak, aby grało Wam się jak najprzyjemniej oraz by jak najlepiej wykorzystać możliwości monitora.
Podsumowanie
Lenovo Y27F w praktyce sprawdza się bardzo dobrze - piękna czerń, zakrzywiony ekran oraz szybkie odświeżanie idealnie nadają się do grania w dynamiczne gry. Z kolorami trzeba się trochę pobawić, aby były odpowiednie; z drugiej strony wiadomo, że nie jest to sprzęt do grafiki. Ten monitor stanowi ciekawy wybór stricte dla graczy, jednak cena jest tu sporym problemem.
![]() | ![]() |