Nie będę ukrywał. Nie miałem jeszcze do czynienia z hulajnogą elektryczną z takiej kategorii. Recenzowany model Xrider MX10 Max to ciężki kaliber wśród pojazdów tego typu. Model heavy duty, niemal offroadowy. W mieście wciągnie z palcem w amortyzatorze każdą trasę, a po wjeździe do lasu nie zmusi cię do zostawienia go w najbliższych krzakach. Nie testowałem dotąd takich sprzętów, ale to już się zmieniło. I jestem z tego faktu zadowolony.
Kup Xrider MX10 Max:
Elegancki model miejsko-offroadowy
Bardzo podoba mi się kolorystyka tej hulajnogi. Xrider MX10 Max jest czarno-żółta, co zwiększa jej widoczność na drogach, ale i wpisuje się w moje potrzeby estetyczne. Ten model jest dość masywny, na pierwszy rzut oka widać, że stworzono go do poważnych zastosowań. Szeroka podstawa świetnie trzyma buty - chociaż bardzo łatwo się brudzi - a konstrukcja sprawia, że użytkownik wręcz góruje nad przechodniami.
Całość jest wykonana bardzo solidnie, w dużej mierze z metalu i twardego tworzywa. Przez to jednak, a także bardzo pojemny akumulator, hulajnoga waży prawie 30 kilogramów! To bardzo dużo i kląłem za każdym razem, gdy musiałem ją wnosić na piętro, do mieszkania. Pod kątem ergonomii przenoszenia, model stworzono raczej dla mieszkańców domków jednorodzinnych lub parterów. Z innych względów to jednak mocny konkurent w rankingu hulajnóg elektrycznych.
W oczy rzuca się też coś jeszcze. Producent zadbał o oświetlenie aż nadto. Oprócz standardowej lampy z przodu i światła hamowania jest wiele dodatkowych LED-ów. Na froncie podstawy znajdują się dwie małe lampy, producent dodał kierunkowskazy, a na bokach nie zabrakło podświetlonego paska. To wszystko sprawia, że będzie cię widać perfekcyjnie podczas nocnych podróży. No i sama hulajnoga wygląda po prostu fajnie.
Na rączce znalazło się miejsce dla wyświetlacza, pokazującego informacje o prędkości, włączonym trybie, pozostałej baterii lub przebytej odległości. Jest dobrze widoczny nawet w pełnym słońcu. Szkoda, że nie pokazuje pozostałego czasu pracy lub wyliczanej odległości. Obok panel sterujący. Służy do włączania kierunkowskazów, zmieniania trybów pracy, a także sterowania oświetleniem. No i pod panelem masz też klakson. Turbo głośny!
Hulajnoga dla wymagających: Xrider MX10 Max
Trzeba podkreślić jedno: to hulajnoga dla wymagających. Okej, jest dość masywna, ale to pokłosie wielu decyzji konstrukcyjnych, które sprawiają, że z Xrider MX10 Max nie bałbym się pojechać do lasu. Przede wszystkim jest tu bardzo mocny silnik. Pracuje z mocą 800 watów lub nawet 1400 w piku. To dużo daje, zwłaszcza przy podjazdach pod górkę. O nachyleniu nawet do 25 stopni.
Taką moc producent sparował z pojemnym akumulatorem. Wyposażony w aktywny balanser, wydłużający żywotność ogniw, mieści do 18,2 amperogodzin prądu. To, zdaniem producenta, wystarczy na przebycie nawet 85 kilometrowej trasy. To bardzo dużo. Niby jest też rok gwarancji na akumulator, ale można to przedłużyć o jeden dodatkowy, do dwóch lat.
Podczas tych podróży będzie po prostu wygodnie. Po części ze względu na spore, bezdętkowe i pompowane koła. Mierzą aż 10 cali, a w dodatku mają zwiększoną odporność na przebicia. Ważniejsza jest jednak amortyzacja. Podwójna, z przodu i z tyłu. W praktyce sprawia, że jazda po wertepach jest bardziej niż znośna, a przez miasto, po standardowej nawierzchni, po prostu się płynie. Jeździ się jak na chmurce, tak jak przy Xrider M10 Pro.
Warto też dodać, że z przodu i z tyłu znajdują się tarcze hamulcowe o wentylowanej konstrukcji. Zatrzymują pojazd bardzo szybko. Ciekawostką jest system E-ABS, zapobiegający ich blokowaniu. Wspomaga hulajnogę podczas zatrzymywania się na śliskich powierzchniach. W sam raz na zimowe wojaże. Tym bardziej, że jest tu standard wodoodporności IPX5. Kałuż się nie boi.
Aplikacja? Jest, no jasne że jest!
Żeby w pełni korzystać z uroków hulajnogi, musisz pobrać aplikację. Uwaga, nie dostępną w sklepie Play Xrider, ale lewheel. Parowanie Xrider MX10 Max z telefonem jest proste, dzięki połączeniu Bluetooth. Szkoda, że lewheel nie jest przetłumaczona, ale warto. Dlaczego warto? Z tego powodu, że w aplikacji jest parę przydatnych funkcji, niedostępnych z poziomu samego pojazdu.
Przede wszystkim to w lewheel przypiszesz trzy odciski palców, do szybkiego odblokowywania hulajnogi przed jazdą. Poza tym z poziomu aplikacji możesz też m.in. zmienić prędkość maksymalną, do 25 kilometrów na godzinę, sprawdzić dokładne statystyki hulajnogi lub nawet ją nazwać. No i zablokować, odstawiając ją pod sklepem. Szkoda tylko, że alarm jest bardzo cichy. Fajnie by było, gdyby wykorzystano do tego odgłos klaksonu.
Komfort jazdy? Bardzo wysoki
No dobra, to jak się jeździ Xrider MX10 Max? Bardzo wygodnie. Poważnie, praktycznie nie mam na co narzekać. Model bardzo szybko startuje i dynamicznie rozpędza się do najwyższej prędkości. W dodatku amortyzacja, tak jak wspominałem, jest świetna. Jazda po zwykłym chodniku to turbowygodne doświadczenie, a nawet zjeżdżanie z krawężnika lub niewielki offroad to coś, co nie wymaga ode mnie walki z hulajnogą.
Xrider M10 Max przez cały okres testów był też nie do zamordowania pod kątem czasu pracy. Trzeba przyznać, że duży akumulator robi robotę. Nawet po kilkunastu kilometrach nie mogłem zużyć jednego paska baterii. Warto przy tym podkreślić jeszcze raz: 29 kilogramów to dużo, jeżeli mieszkasz na wyższym piętrze bez windy, rozważ mniejszą hulajnogę.
Mam jeszcze parę mniejszych przemyśleń związanych z testowaną hulajnogą. Po pierwsze, wysoka moc naprawdę pozwala wjechać na strome zbocza. Byłem zdziwiony, w jak wiele dziwnych miejsc mogłem dojechać z wykorzystaniem Xrider MX10 Max.
Przy tym wysoka moc, wysoką mocą, ale jak się trzeba zatrzymać, to da się naprawdę szybko. Szkoda tylko, że hamulec przedni bardzo piszczał w jednostce testowej. No i zamieniono miejscami w stosunku do typowych pojazdów klamki, z lewej jest tylny hamulec, z prawej przedni.
Xrider MX10 Max - Hulajnoga dla konkretnego użytkownika
Jeżeli szukasz wydajnego modelu, który sprawdzi się na przykład w tak zwanym offroadzie, czyli między innymi w lesie, to Xrider MX10 Max może być dla ciebie. Ta hulajnoga elektryczna sprawdzi się jednak bez problemu również w mieście. Jej największą wadą jest waga, ale i to jest kwestią tego, w jaki sposób korzystasz z tego typu pojazdu.
Warte podkreślenia jest jednak to, że dwa amortyzatory robią ogromną różnicę. Nie tylko przy próbach przebycia wertepów w trakcie wycieczek za miasto. Również czas pracy na jednym naładowaniu jest imponujacy. Wiele zależy od wagi kierowcy oraz stylu jazdy, ale testy mnie pod tym względem usatysfakcjonowały w pełni.
![]() | ![]() |
Materiał powstał przy płatnej współpracy z Xrider.