Oczywiście to odkurzacz automatyczny stworzony nie tylko dla kociarzy. Producent kładzie spory nacisk na swojej technologii CleanChop, ale ostatecznie testowany MOVA P50 Pro Ultra to po prostu nowoczesny robot. Wyposażono go w rozwiązania znane z innych modeli tej firmy, na przykład niedawno testowanego L50 Pro Ultra. Jest przy tym tańszy na start. W dodatku teraz, od 10 do 27 kwietnia, kupisz go o 12% taniej.
Kup MOVA P50 Pro Ultra:
Co musisz wiedzieć o MOVA P50 Pro Ultra?
MOVA P50 Pro Ultra wykorzystuje szereg nowoczesnych technologii nadbudowywanych w ostatnich latach przez producenta w różnych kategoriach odkurzaczy automatycznych. To mi się bardzo podoba w marce MOVA: chiński producent łączy tu nieco inny design, z niższą ceną oraz rozwiązaniami, za które wielu ludzi polubiło jego główną linię robotów.
Co ciekawe, ten robot ma wysokie ciśnienie ssania. Sięga aż 19000 paskali. To nowy standard średniej półki: w ciągu ostatnich paru lat ten parametr diametralnie się podniósł w tej półce cenowej. Mówiąc wprost, nie przekłada się to szczególnie na dużo lepsze zbieranie brudów, ale w naszych wewnętrznych testach ostatnio sprawdzane roboty w większości i tak radzą sobie prawie perfekcyjnie.
Ważniejsze może być to, że producent zastosował tu nietypową szczotkę główną. Wałek wyposażony jest nie tylko we włosie, ale i w rząd ostrzy, efektywnie rozcinających wszelkie dłuższe włosy lub nitki podczas pracy. To technologia CleanChop. W trakcie testów, w domu z dwoma kotami, jednym brodaczem i jedną względnie długowłosą kobietą, nie zauważyłem żeby cokolwiek nawinęło się wokół wałka.
Robot korzysta też z technologii FlexReach. MOVA P50 Pro Ultra ma więc jedną zasadniczą zaletę: wysuwa mopa oraz szczotkę boczną w stronę ściany. Robi to, przy najwyższym ustawieniu, dość często. To działa bardzo funkcjonalnie, wymiatając brudy z trudnodostępnych rogów pomieszczeń i czyszcząc na mokro nawet ciasne szczeliny pod meblami - do 4 centymetrów w głąb.
Odkurzacz, w ramach CleanLift System, może też szczotkę główną, boczną oraz mopy podnosić. Na przykład po to, aby lepiej zabezpieczyć dywany. Polecam jednak ustawić zostawianie mopów w stacji czyszczącej: to dużo pewniejsza opcja, zwłaszcza przy grubych dywanach. Cieszy możliwość ustawienia zachowania szczotki obrotowej. Podnoszenie jej na wykładzinach, sięgających krawędzi pomieszczeń, to nie jest najlepsze rozwiązanie.
Niska stacja, w sam raz do ciasnych mieszkań
Podoba mi się design stacji. W opozycji do kilku z niedawno testowanych modeli jest raczej szersza niż wyższa. To moim zdaniem lepszy kierunek, przynajmniej pod względem ustawiania jej w ciasnym mieszkaniu. Robot i tak potrzebuje trochę więcej miejsca wokół siebie, aby móc efektywnie startować do pracy. Stacja nie traci przy tym pod kątem pojemności.
Przede wszystkim ma worek na 3,2 litra. Zdaniem producenta to pozwoli nawet na 75 dni pracy bez konieczności pozbywania się brudów. Do tego jest też 4-litrowy zbiornik na czystą i 3,5 litrowy na brudną wodę, a także dedykowany pojemnik do dolewania detergentu. To stacja na cały pakiet:
- Ładuje robota,
- Opróżnia robota,
- Wymienia mu wodę,
- Myje mopy,
- Suszy mopy.
Co ciekawe, myje mopa w 75 stopniach Celsjusza, a na dodatek ma system detekcji zabrudzeń, oceniający między innymi mętność wody, na bazie którego decyduje czy robot powinien ponownie wyczyścić ostatnio sprzatany obszar. To bardzo wygodna stacja, w dodatku wyposażona w samoczyszczącą się podkładkę. Nadal trzeba jednak od czasu do czasu zebrać z jej filtra zmyte z mopów włosy.
Stacja generuje do 74,4 decybela przy opróżnianiu brudów. Nie można zmienić mocy zasysania, ale da się częstotliwość. Mimo wszystko nie zauważyłem ani razu żeby nie zebrała całości zebranych zanieczyszczeń z pojemnika robota.
Jak sprząta MOVA P50 Pro Ultra? Opinia po testach
Podoba mi się to, że pokazuje, że algorytmy ma już właściwie dopracowane do perfekcji. Praktycznie nie było sytuacji, w której robot by sobie nie poradził. Raz zawisł na suszarce na pranie, ale to dlatego że zrobiłem go trochę w konia, źle ustawiając w aplikacji zasłony. To pokazuje jedną ciekawą rzecz: producent nie boi się dawać użytkownikowi sporego pola do popisu. Opcja ustawiania zasłon, przez które robot przejedzie, jest tego świetnym przykładem.
Warto pobawić się ustawieniami w aplikacji. Jest niezwykle bogata w opcje, a poza tym - wracając do kwestii związanej ze zwierzakami - pozwala porozstawiać ich “meble” po domu. Dzięki temu robot wie, że powinien w okolicy kuwety dla przykładu czyścić dokładniej. Robi też zwierzakom zdjęcia i spowalnia pracę w pobliżu, aby ich nie denerwować.
W ogóle MOVA P50 Pro Ultra pokazuje po raz kolejny, że połączenie wieżyczki LiDAR z kamerą RGB, a także czujnikami przeszkód to złote rozwiązanie. Co prawda robot mierzy nieco ponad 10 centymetrów wysokości, ale nie obija się o ściany czy meble, a w dodatku perfekcyjnie rozpoznaje małe rzeczy.
Zagubiony kabel lub kocia zabawka? To nie problem dla tego odkurzacza. W dodatku robi przeszkodom zdjęcia i daje o nich znać w aplikacji. To coś, czego chciałbym w każdym najlepszym odkurzaczu automatycznym.
Pracuje inteligentnie. Nie tylko w trybie CleanGenius. Również w innych trybach rozpozna duże zanieczyszczenia w pobliżu i skupi sięna tej okolicy, jasno dając o tym znać w aplikacji. Wprost widać “sposób myślenia” MOVA P50 Pro Ultra. To daje niezłe efekty podczas codziennego sprzątania.
Jeżeli chodzi o wydajność, to na twardej podłodze przy dużych brudach sięga 97,2%, przy małych 99,4%, a przy miksie na dywanach 91,4%. To wyniki bardzo dobre i wprost można powiedzieć, że robot sprząta świetnie. Będzie idealnym wyborem też do pomieszczeń z wykładzinami. Ma tendencję do rozrzucania większych brudów, ale z drugiej strony ten problem niweluje funkcja rozpoznawania i skupiania się na ich skupiskach.
Nieco gorzej ten robot wypada przy mopowaniu. Testowałem go jak zwykle: na kafelkach z zaschniętymi standardowymi brudami (herbata oraz pasta do zębów). Nie udało mu się przy najwyższym możliwym ustawieniu nawilżenia mopa zebrać większości brudów. Przy paru podejściach niewiele się zmieniło.
Mam wrażenie, że podaje mniej wody niż większość testowanych niedawno robotów: po zmoczeniu plam już je zebrał bez większego problemu. Pewnie mocniejszy docisk do podłoża też poprawiłby wydajność mopowania. Z drugiej strony na codzienne polerowanie podłóg, z lekkich zabrudzeń, takie mopowanie może wystarczyć.
Podoba mi się ergonomia robota. Wciska się wszędzie tam, gdzie powinien. Nawet na dywan, pod stolik kawowy, z którym ostatnio coraz rzadziej radzą sobie różne testowane przeze mnie roboty. W dodatku jest względnie cichy. W trybie spokojnym, czyli najniższym, sięga 57,7 decybela w piku, a w Max+, najwyższym, a w dodatku rzadko włączanym, 68,7 decybela.
Robot, którego warto kupić… przede wszystkim dla odkurzania
MOVA P50 Pro Ultra to robot, którego na pewno warto kupić. Myślę, że przede wszystkim dla odkurzania. Nie do końca rozumiem czemu tak, bo model niższej serii, czyli MOVA E30 Ultra, radził sobie nieco lepiej pod względem mopowania.
Z drugiej strony ten jest bardziej zaawansowany technologicznie: ma ruchome szczotki lub mopy, a także lepiej rozpoznaje przewody. Ostatecznie to bardzo solidna pozycja, która na start nie jest wyceniona zbyt wysoko, a z pewnością niedługo znacząco stanieje.
![]() | ![]() |
Materiał powstał przy płatnej współpracy z Mova.