
Specjaliści od bezpieczeństwa ostrzegają przed wzmożoną aktywnością oszustów telefonicznych. Próbują oni wymusić na swoich nieostrożnych ofiarach wykonanie często kosztownych połączeń zagranicznych.
Okres wakacyjny to czas żniw dla wszelkiej maści oszustów i złodziei, wykorzystujących łatwowierność i nieuwagę relaksujących się na urlopach ludzi. Ich intensywną działalność obserwujemy zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym, gdzie próbują wykorzystać rożnego rodzaju luki w systemach bezpieczeństwa oraz brak wiedzy.
Polacy informują, że ostatnio coraz częściej otrzymują tajemnicze telefony. Ich autorami są przestępcy wykorzystujący naturalne przyzwyczajenia swoich ofiar. Z posiadanej bazy numerów automatycznie wybierają setki losowych osób, a potem łączą się z nimi przez ułamek sekundy, licząc na to, że ofiary oddzwonią, by sprawdzić, kto chciał się z nimi skontaktować.
Problemy w tym, że wprowadzone w błąd osoby dzwonią na numer zagraniczny i zostają obciążone w stu procentach kosztem połączenia. Jego cena może wahać się od kilku do nawet kilkudziesięciu złotych. Część z tej sumy trafia bezpośrednio na konto przestępców.
Aby zamaskować fakt, że telefon został wykonany z zagranicy, sprytni oszuści używają numerów zaczynających się od cyfr używanych przez prefiksy polskich miast. Według raportów, w tej chwili najczęściej mamy do czynienia z numerami z Białorusi (+375), Gruzji (+995), Kongo (+224), Mali (+223), Senegalu (+221) oraz Kuby (+53).
Niektórzy operatorzy wyświetlają pod numerem jego kraj pochodzenia - jednak zwłaszcza teraz, w sezonie wakacyjnym, wiele osób spodziewa się rozmów zagranicznych, np. z krewnymi lub znajomymi na urlopie, co może uśpić ich czujność. Pamiętajmy więc, by zawsze dwa razy przyjrzeć się podejrzanym połączeniom przychodzącym.
W razie wątpliwości sprawdźmy, czy nie znajdują się w bazie danych popularnych serwisów, takich jak nieznany-numer.pl lub ktoto.pl, których użytkownicy dzielą się informacjami o niechcianych telefonach. Problem szybko nie zniknie, bowiem powtarza się od wielu lat, dlatego też powinniśmy zachować podejrzliwość.
Źródło: Dziennik Zachodni
Zobacz także: