Nie będę owijał w bawełnę. Z linią Zen od ASUSA pod ręką wędruje mi się całkiem dobrze. Moim aktualnym smartfonem jest ZenFone 3, swego czasu miałem okazję pobawić się Zenfonem 2, znam też doskonale Zenbooka UX32A. Teraz jednak zmienił on właściciela, bo po kilku latach przestała mnie satysfakcjonować jego wydajność. Niemniej jednak ZenBook kojarzy mi się z notebookiem kategorii premium w każdym detalu, który nawet po dekadzie będzie wyglądał spektakularnie i przykuwał spojrzenia. Dlatego właśnie cieszę się, że w moje ręce trafiło nowe urządzenie serii Zen, a konkretnie model UX410U, który po raz kolejny potwierdził moje przypuszczenia, że mimo kilku wad jest to idealna propozycja nie dla gracza, ale definitywnie dla osoby poszukującej mobilnego centrum dowodzenia i już odpowiadam, dlaczego tak jest!
WYGLĄD I ZŁĄCZA
Laptopy z serii zen zawsze zwracają uwagę, ponieważ są niesamowicie smukłe, bardzo dobrze wykończone i wykonane ze świetnie skomponowanych materiałów. UX410U zupełnie od tej reguły nie odstaje. Ten, którego otrzymałem, wykonany jest w całości z aluminium, które obejmuje pokrywę, spód laptopa, a także okolice klawiatury. Wszystko gładko wykończone na krawędziach, bez zbędnych, ostrych szlifów, które może i nadałyby dodatkowej elegancji, jednak o takowe postarano się wyłącznie w obramowaniu touchpada. Wymiary urządzenia to 323mm x 223 mm x 18.9 mm. Górna część nie mogła obejść się bez charakterystycznych dla stylu Zen okręgów oraz połyskującego logotypu ASUS w centralnej części. Dodatkowo jej barwa różni się od części dolnej, co w wypadku mojego egzemplarza oznaczało kolor kwarcowy. Spód urządzenia to natomiast matowy, srebrzysty panel z osadzonymi czterema dużymi stopkami antypoślizgowymi.
Do designu należy również zaliczyć element, nad którym będę rozwodził się za chwilę, a mianowicie niezwykle cienkie ramki ekranu, które nadają urządzeniu delikatności, ale jednocześnie jeszcze większej dozy elegancji i ekskluzywności. Dodatkowo, aby laptop prezentował się dobrze nie tylko na biurku, ale również oczekując na użycie, do zestawu dorzucono pokrowiec, który został wykonany z materiału i skóropodobnego tworzywa, a całość wewnątrz wykończono czymś, co w dotyku przypomina welur. W tym miejscu wspomnę również o złączach: na lewej krawędzi mówimy o wtyku ładowarki, jednym porcie USB 3.1, pełnowymiarowym HDMI, USB typu C wraz z thunderboltem, jak i uniwersalnym złączu audio na słuchawki i mikrofon. Druga strona to dwa porty USB 2.0 i tutaj pytanie: dlaczego nie 3.0? Oprócz tego czytnik kart SD, jak i diody powiadomień. Do zestawu dołączono natomiast przejściówki z USB na RJ-45 oraz z HDMI na D-SUB.
KLAWIATURA I WYŚWIETLACZ
Po otwarciu urządzenia, naszym oczom ukazuje się wyświetlacz, jak i strefa klawiatury wraz z raczej standardowych rozmiarów panelem dotykowym. Projektanci nie szaleli z jego wielkością, a sama płytka sprawdza się bardzo dobrze i poprawnie reaguje na gesty. Nawiązując do klawiatury oczywiście mówimy o takiej, która jest płaska, nożycowa i ma przyjemną fakturę. Nie mniej jednak zauważyłem pewien zasadniczy mankament, a mianowicie to, że ugina się na środku pod naciskiem palców, chociaż nie jest to problem, który przeszkadza w pracy, a raczej element, świadczący o delikatności tej strefy. Same klawisze są podświetlane w trzech stopniach na kolor biały, a całość wyposażono w multimedialne opcje. Czy z klawiatury byłem jednak zadowolony w codziennym użytkowaniu? Spisywała się poprawnie, pisać się da, natomiast dłuższe prace mogą męczyć. Bardziej interesuje nas jednak matryca, a mówimy tutaj o 14 calach. Dokładnie… 14 cali w obudowie, która zazwyczaj przeznaczona jest dla 13-calówek. Stąd też piękne, cienkie ramki, wywołujące na mojej twarzy uśmiech. Co do rozdzielczości to pozostajemy przy Full HD w technologii IPS. Wyświetlane na ekranie obrazy są bardzo jasny, posiadają ładną czerń i w podstawowych zadaniach w Photoshopie pracuje się całkiem przyjemnie. Color Grading w Premiere Pro również jest całkiem precyzyjny. Odrobinkę żałuję, że ekran nie jest dotykowy, ale i tak ten element naszego notebooka zrobił na mnie piorunujące wrażenie, bo jak do tej pory nie miałem okazji spotkać się z taflą szła, rozlewającą się niemal na całej powierzchni ekranu, a to owocuje świetnymi wrażeniami z użytkowania szczególnie, że kąty widzenia również nie pozostawiają zbyt wiele do życzenia.
ZOBACZ TEŻ
DŹWIĘK I WYDAJNOŚĆ
Zanim przejdziemy do wnętrza, jeszcze chwilka na zewnątrz, a konkretniej chodzi o dwa głośniki marki Harman Kardon, znajdujące się na dolnej krawędzi. Grają one bardzo czysto i dobrze, jak na podstawowy zestaw, co nie zmienia faktu, że ich maksymalna głośność pozostawia wiele do życzenia, ale mam obawy, że to właśnie jej ograniczenie powoduje, że nawet przy maksymalnym natężeniu brakuje jakichkolwiek przesterów. W domowych warunkach zestaw w zupełności wystarczy do słuchania muzyki. Teraz z czystym sumieniem mogę przejść do dwurdzeniowej, czterowątkowej jednostki i7 7500U o taktowaniu 2,7GHZ. Oprócz tego w środku siedzi Karta graficzna 940MX z 2 GB pamięci, 8 GB ramu DDR4 oraz dyskiem twardym SSD 512 GB, chociaż do użytku bezpośredniego otrzymujemy ok 480 GB. Nie jest to bestia do grania powiecie, ale ja, jako gracz z krwi i kości, wpakowałem na niego World of Warcraft i chcąc nie chcąc CS-a, którego prywatnie nie trawię, ale wiem, że spora część graczy traktuje go jako grę, która wyznacza standardy.
Zobacz też: Ranking laptopów
World of Warcraft na detalach maksymalnych bez kompromisów działa w 20-30 klatkach (zależnie od miejsca). Średnio jednak zauważyłem jakieś 22-25 klatek. Zachodząc na detale średnie, możemy liczyć na wzrost do 35-40 klatek, chociaż nie są rzadkością wówczas skoki nawet do 50. W przypadku CS-a 25-30 klatek na ultra i 60 na detalach niskich. Nie jest to natomiast laptop do gier, a ewidentnie do pracy, więc takie wyniki są jak najbardziej satysfakcjonujące… mniej satysfakcjonuje mnie natomiast fakt, że będę musiał tłumaczyć się znajomym jak to się stało, że dotknąłem CS-a. Praca zmusiła mnie do grzechu. Chciałem jednak udowodnić, że w Full HD na tym laptopie pogramy i to faktycznie jest realne. Nie ma co liczyć na niesamowitą wydajność, ale najważniejsze, że się da. Co do renderowania pliku w Premiere Pro - większego problemu nie było, a obróbka przebiegała stosunkowo sprawnie, chociaż czasami zdarzało się chwilowe doczytywanie. Najistotniejsze jest jednak to, że czy to w spoczynku, czy też w pracy, laptop jest słyszalny i momentami potrafi to irytować (mimo tego, że nie rozgrzewa się do kolosalnych temperatur). Dla wielu osób zależy również na czasie pracy, a ten jest fenomenalny. Podczas, gdy ja pracowałem, laptop odtwarzał sobie kolejno filmiki w Full HD na Youtube. Padł po niespełna dziewięciu godzinach. Zostawiony sam sobie, z włączoną przeglądarką i Cookie Clickerem, dobrnął do podobnej długości. Wynik fantastyczny. Przy graniu prawdopodobnie czas spadłby do 3-4 godzin, jednak nie oszukujmy się - bateria działa świetnie.
Reasumując cały ten mój dzisiejszy wywód, chcę powiedzieć jedno: zakochałem się… Dlaczego? Dlatego, że w wadze 1,34 kg dostałem sprzęt, który pozwala mi pracować mobilnie, pisać, działa sprawnie i co najważniejsze: odpala World of Warcrft, a to dla mnie definitywny sukces. Fakt faktem, można nad nim chwilkę posiedzieć, bo kilka dedykowanych aplikacji Asusa notorycznie upomina się o rejestrację. Głośność pracy nie jest nie do zniesienia, uginająca się klawiatura to problem raczej estetyczny, ale mobilności i fenomenalnego designu oraz kosmicznego akumulatora temu ZenBookowi nikt nie odbierze i to wystarczające powody, aby trzymać kuriera za nogi w momencie kiedy oddam mu paczkę do rąk, bo cena ok 4200 zł skutecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że wolałbym go dostać, niż kupić.
OCENA: 4,5/5
![]() | ![]() | ![]() | ![]() |