PODPOWIEDZI:

Recenzja Inner Chains - Przerażająca nuda

brzymią miłością do militari. Młodszy brat Robert już od dziecka uczył się snajperskiego fachu. Wszystko komplikuje się w pierwszej misji, w której nasz brat zostaje złapany. Nam udało się uciec i ledwo ujść z życiem. Tak koń

Ocena VideoTesty.pl
ZALETY
  • Klimat
  • Dobrze zrealizowany samouczek
WADY
  • Historia
  • Nudna
  • Mało wymagająca
  • Błędy techniczne

Historia

Fabułę poznajemy w trochę przydługawym filmie wprowadzającym. Inner Chains jest bardzo skąpe w warstwę fabularną i pozostawia gracza ze sporą ilością niedopowiedzeń. Większość historii sami będziemy musieli sobie dopowiedzieć. W grze nie uświadczymy żadnych dialogów czy cutscenek. Natrafić możemy jedynie na malowidła, które zawierają opisy w nieznanym dla nas języku. Podczas rozgrywki natrafiamy na kamienne tablice, które odkodowują nam literki z alfabetu. Problem jest taki, że napisy nadal będą dla nas nieczytelne. Dopiero w późniejszym fragmencie rozgrywki, uda nam się je rozczytać. Dlatego przez większość czasu będziemy „błąkać się po omacku”, nie wiedząc co tak naprawdę robimy w tym okropnym miejscu.


Sprawdź Cenę Inner Chains! >>>


ROZGRYWKA

O ile fabuła dość dziwna i niezrozumiała, tak klimat niezwykle przyciąga do Inner Chains. Początek to zwyczajne wprowadzenie, które pokazuje nam zasady panujące w grze. Ten element jest doskonale zrealizowany. Instynktownie odkrywałem, poprzez autopsję, za co dany przedmiot odpowiada, które rośliny są przydatne, a które są dla nas bardzo niebezpieczne. Jedyna gra, która w podobny sposób zapoznawała graczy ze światem, był Super Mario Bros na NESa. Rozgrywka opiera się na chodzeniu po wąskich korytarzach, rozwiązywaniu zagadek i walce. Świat gry jest bardzo ograniczony i praktycznie nie mamy gdzie błądzić. Jeżeli natrafimy na jakaś odnogę, to na pewno natrafimy na kolejną tablicę kamienną, z literką do odblokowania.

WALKA

Dość szybko natrafiamy na przeciwników, których musimy pokonać. Niestety walka opiera się na ciągłym wciskaniu klawisza. Nie uświadczymy tutaj combosów czy systemu ciosów znanych z Dark Messiah of Might and Magic. Pojawiają się także bronie, które pomogą nam z bardziej wymagającymi rywalami. Broń paraliżująca jest dobra na wolnych wrogów, na rośliny skuteczny jest miotacz płomieni a na wielkich gości, pistolet strzelający igłami. Giwery mają także alternatywny strzał, po zdobyciu ulepszenia. System ten przypomina mi, stare jak świat rozwiązanie, kamień-papier-nożyce. Często podczas rozgrywki będziemy musieli dostosowywać broń do oponentów. Podczas walki możemy korzystać z otoczenia, do szybszej i bezproblemowej eliminacji wrogów. Ten element jednak nie został wykorzystany w pełni i odstaje od tego, do czego przyzwyczaiło mnie Dark Messiah of Might and Magic.

gdzie ten horror?

Inner Chains nie jest w ogóle straszne. Tytuł nawet nie próbuje wystraszyć gracza. Ciągle brniemy przed siebie i pokonujemy hordy przeciwników. Zbieramy kolejne literki, które pozwalają nam poznać kolejne runy. Po takiej grze spodziewałem się horroru z prawdziwego zdarzenia, tym czasem Inner Chains, porównać możemy do Zeno Clash z bardziej uboższą walką i fabułą.


Rankingi polecanych kart graficznych! >>>


CHYBA JUŻ ZA MNĄ...

Gra niestety jest bardzo nudna. Przeciwników pokonywałem bez większych problemów. Zagadki logiczne są bardzo proste i rozwiązuje się je podświadomie. Zabłądzić praktycznie nie było gdzie, dlatego musiałem zmuszać się do ukończenia Inner Chains. Cała podróż trwała jakieś 4 godziny, gdzie na końcu otrzymałem niedokończonego bossa. Z nim nie musiałem nawet walczyć, wystarczyło go ominąć, aby zobaczyć napisy końcowe. Jeżeli jednak chcielibyśmy zachować się honorowo, to także końcowy boss nie stanowił żadnego wyzwania. Przechodząc Inner Chains za pierwszym razem zebrałem niemal wszystkie osiągnięcia na Steam. Niestety raczej już „nie splatynuję” tego tytułu.

GRAFIKA

Twórcy wyraźnie nie dali sobie rady z silnikiem Unreal Engine 4. Oprawa graficzna jest bardzo nierówna. Tekstury wysokiej jakości często są przeplatane z tymi niskiej. Momentami Inner Chains wygląda przepięknie, z drugiej strony ohydnie. Podczas pisania tej recenzji, w opcjach możliwe było ustawienie wyłącznie detali niskich bądź wysokich. Zabrakło możliwości bardziej dokładniejszego dostosowania detali. Do tego Inner Chains ma fatalną optymalizację. Na komputerze testowym, gra chodziła bardzo skokowo. Framerate potrafił momentami spaść nawet do 20 klatek na sekundę. Przytrafiają się także błędy techniczne. Niedoczytywanie się tekstur czy elementów otoczenia. Spadanie czy wychodzenie po za mapę, dość mocno mnie irytowało.

Platforma testowa:

Podsumowanie

Niestety Inner Chains to pierwsze większe rozczarowanie tego roku. Przed premierą spodziewałem się zdecydowanie więcej po tej grze. Za tytuł było odpowiedzialne debiutanckie studio Telepath's Tree. Jednak w szeregach tej firmy są ludzie, którzy pracowali w CD Projekt Red, Flying Wild Hog czy People Can Fly. Produkcja posiada znakomity klimat, jednak jest to zdecydowanie zbyt mało, aby przyciągnąć graczy na dłużej. Inner Chains bardzo szybko zaczyna się robić nudne i powtarzalne. Do tego dochodzą rażące błędy techniczne. Mam nadzieję, że kolejna gra od Telepath's Tree będzie zdecydowanie lepsza.

OCENA: 2.5/5

blog comments powered by Disqus
Recenzja Inner Chains - Przerażająca nuda