ROCCAT Khan Pro - pierwsze spotkanie z drapieżnym kotem
Wciągając słuchawki ROCCAT Khan Pro z pudełka nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mam w rękach produkt aspirujący do segmentu premium. Ładnie odlane muszle, dobrej jakości, nietrzeszczący plastik, czy wreszcie gustowne oznaczenia robią na prawdę dobre wrażenie, choć wielu z Was w tym momencie stwierdzi, że jest trochę biednie, bo nie ma podświetlenia.
Drugą rzeczą, która wyszła przy pierwszym wrażeniu, była bardzo niska waga Khanów, która wynosi zaledwie 230 gramów. Nie ukrywam, że spodziewałem się nieco cięższej konstrukcji, przynajmniej sugerując się wrażeniami optycznymi.
Ostatni rzut oka przed przystąpieniem do testów przyniósł dwie złe informacje. Nie da się odpiąć ani kabla, ani mikrofonu, więc na wycieczki po mieście się te słuchawki nie nadają.
ROCCAT Khan Pro - jakość wykonania i wygoda
Słuchawki ROCCAT Khan Pro zostały poddane standardowej procedurze testowej, jaką stosujemy na VideoTestach, więc na tydzień stały się głównym elementem mojego muzyczno-gamingowego życia. Co prawda odpuściłem przy nich testowanie w plenerze, jako że nie podejrzewam nikogo z Was o hasanie z takim mikrofonem po mieście, więc tej sekcji dzisiaj nie będzie.
Przy biurku za to Khany Pro radzą sobie świetnie, przede wszystkim za sprawą zastosowanej zarówno przy padach, jak i na pałąku, zapamiętującej kształt pianki. Dzięki niej słuchawki są miękkie i wygodne, ale samego efektu zapamiętania nie odczułem w trakcie tygodnia testów. Możliwe, że trzeba im więcej czasu, by się ostatecznie ułożyć, tego nie wiem, ale nie ujmuje im to na pewno komfortu, który potęgowany jest dodatkowo niską wagą całej konstrukcji. Jeżeli chodzi o pokrycie pianki na padach i pałąku, to wykorzystano materiał imitujący skórę, który jest miły w dotyku, ale raczej nieoddychający.
Przechodząc do ergonomii samych muszli, to jest ona dość przyzwoita, jako że zmieściły się w nich moje dość spore uszy bez większego problemu, jednak brakowało mi szczelności i docisku pałąka, na czym ucierpiała separacja dźwięków z zewnątrz. Dla mnie jest to spory minus w słuchawkach, które na półce sklepowej kosztują 399 zł, bo konkurencja ten aspekt ma już rozpracowany w tańszych konstrukcjach.
Zawiasy w ROCCAT Khan Pro są zdecydowanie ich mocną stroną, bo zrobiono je solidnie, a ich zakres obrotu wynosi 95 stopni. Dzięki temu można śmiało położyć słuchawki na płasko, co dla wielu z Was jest lepsze od wieszania ich na monitorze. Punkty, w których rzeczone zawiasy przytwierdzono do pałąka, odznaczono srebrnymi detalami, które łamią nieco monotonną czerń.
Na lewej muszli Khanów Pro usytuowano pokrętło do regulacji głośności, kabel oraz mikrofon. Co ciekawe, w tym ostatnim zastosowano mechanizm znany chociażby z HyperX Cloud Stinger, dzięki któremu przy podniesieniu mikrofonu do góry ten się wycisza. W praktyce jest to po prostu odcięcie sygnału, które nie wpływa na działanie karty muzycznej, więc nie musicie martwić się o wyskakujące komunikaty o odłączeniu mikrofonu, jeżeli z tej funkcji skorzystacie.
Sam pałąk, jak już z resztą wspominałem, ma dla mnie za niski nacisk, przez co pady nie są do końca szczelne, jednak sam w sobie wykonany jest bardzo dobrze. Myślę, że śmiało wytrzyma wyładowanie umiarkowanej frustracji przy graniu, która niektórych z Was potrafi popchnąć do drobnych, sprzętowych rękoczynów. Co do mechanizmu regulacji, to wykonano go z nierdzewnej stali, a nie z plastiku, więc mamy pewność, że pożyje dłużej, niż plastikowi odpowiednicy.
Kabel w ROCCAT Khan Pro jest dość giętki, pomimo czarnego oplotu, i ma długość 245 cm, więc z zasięgiem nie miałem problemu. Zakończono go klasyczną parą jacków, jeden do audio, drugi do mikrofonu. W zestawie producent zadbał także o konsolowców, dorzucając przejściówkę do jednego zbiorczego jacka, którą przetestowałem zarówno na telefonie, jak i karcie muzycznej na USB.
ROCCAT Khan Pro - jakość dźwięku i mikrofonu
ROCCAT Khan Pro są skierowane do graczy i fanów e-sportu, więc nie ukrywam, że przy mikrofonie postawiłem im wysoką poprzeczkę, bo ten jest dla nich przecież elementem kluczowym. Niestety, trochę się zawiodłem, bo ten działa co najwyżej poprawnie, serwując czysty dźwięk bez dystorsji, ale pozbawiony jakiegoś głębszego wejścia w niskie tony. Nie jest to więc element, który deklasuje inne słuchawki w tym pułapie cenowym. Jest trochę lepszy, niż standardowo w tej klasie, ale nie na tyle dobry, by swobodnie nim nagrywać komentarz do filmu, czy streamować.
Co do samego 50-milimetrowego przetwornika, to spełnia on warunki certyfikatu Hi-Res, więc jego pasmo przenoszenia to od 10 Hz do 40 000 Hz. Czy w jakiś sposób zmieniło to drastycznie jakość samego dźwięku? Powiem szczerze, że niespecjalnie, więc podejrzewam niemieckiego producenta o zagrywkę marketingową, której efektem jest przykuwające uwagę logo na pudełku, ale nic poza tym. Sympatycznym elementem specyfikacji jest za to niska impedancja, która wyniosła zaledwie 25 Ω. Dzięki temu większość zintegrowanych kart muzycznych nie będzie miała problemu z napędzeniem Khanów Pro, choć wraz ze spadkiem samej jakości chipa spadać też będzie jakość lokalizacji dźwięków na scenie, która w FPSach jest bardzo pożądana.
Przejdźmy teraz do charakterystyki dźwięku, który produkują ROCCAT Khan Pro. Podczas testów podpięte były do karty muzycznej SoundBlasterX G1 bez włączonych jakichkolwiek programowych ubogaceń. Powiem szczerze, że nie mam się jakoś specjalnie czego czepić, jeżeli chodzi o same pasma, bo te są od siebie dobrze wydzielone i ogólnie pobrzmiewają czysto nawet na maksymalnej głośności. Zachowano też między nimi dość sterylny balans, a bas jak na moje ucho lekko wycofano, co jest z resztą preferencją wielu graczy FPSów, jako że ten potrafi zamaskować czasem subtelne dźwięki kroków przeciwnika, czy przeładowania broni. Można powiedzieć, że Khany Pro są bardzo grzeczne i wyważone, jak na słuchawki dla graczy, a dodatkowo świetnie radzą sobie z lokalizacją dźwięków na scenie, gdy podepniemy je pod odpowiednie źródło.
Gorzej jednak sprawy mają się przy muzyce i filmach, bo przez taką charakterystykę niskim tonom brakuje głębi, więc zarówno elektronika, jak i perkusje, brzmią trochę płasko. Do tego jeszcze cierpią niektóre bardziej dynamiczne tytuły, takie jak Battlefront 2, w których ścieżka wprowadza nas w gwiezdny klimat, więc polecam jednak sięgnąć po equalizer, by nieco podbić niskie tony, bo po tej operacji słuchało mi się znacznie lepiej. Same wokale, czy dialogi, są przyjemnie odseparowane i dobrze słyszalne, zarówno w zmysłowym jazzie, jak i wiedźminśkich pogawędkach z gawiedzią. Górne tony także działają prawidłowo i analitycznie, powiedziałbym wręcz, że są najmocniejszą stroną tych słuchawek, jeżeli chodzi o reprodukcję dźwięku, ale wciąż dla fanów bassów potrzebna będzie zabawa z equalizerem.
Zobacz też: Porównywarka słuchawek dla graczy
ROCCAT Khan Pro - podsumowanie
ROCCAT Khan Pro na dzisiaj kosztują 399 zł, co czyni je mało konkurencyjnymi. Co prawda można powiedzieć, że płacimy za jakość wykonania, która jest bardzo dobra, czy stylistykę, która przemawiać będzie szczególnie do fanów organizacji, jednak z perspektywy testera nie mogę brać pod uwagę tych elementów bez patrzenia przez pryzmat najbliższych cenowo konstrukcji. Jeżeli chodzi o jakość dźwięku, to jest naprawdę dobrze i śmiało mógłbym na nich słuchać ulubionych albumów całymi dniami, jednak brak możliwości odpięcia mikrofonu mocno ogranicza używanie ich w plenerze, co boli. Biorąc wszystkie za i przeciw wystawiam Khanom Pro mocne 3.5 na 5, dopóki ich cena nie spadnie w okolicę 250 zł, co już się zdarzało.