ROCCAT Syn Max Air bynajmniej nie są sprzętem tanim. Nikogo nie powinno to zaskakiwać, skoro działają zarówno w oparciu o standard 2,4 GHz, jak i Bluetooth. Producentowi zależało jednak, by przy okazji wyprodukować "najbardziej premium headset, jaki firma kiedykolwiek stworzyła". Taki slogan wita nas po otwarciu słusznych rozmiarów pudełka i sugeruje, że mamy do czynienia ze słuchawkami wyjątkowymi. Czy tak faktycznie jest? Przekonajmy się!
Sprawdź cenę ROCCAT Syn Max Air:
Co znajdziemy w zestawie z ROCCAT Syn Max Air?
Jak wspomniałem wyżej, pudełko nie należy do małych. Jego znaczną część zajmują słuchawki, ale nie tylko. W skład sklepowego zestawu ROCCAT Syn Max Air wchodzą:
- Słuchawki z odczepianymi nausznikami;
- Odczepiany mikrofon;
- Zaślepkę do otworu na mikrofon;
- Stacja dokująca z nadajnikiem Wi-Fi 2,4 GHz;
- Kabel z USB-A na USB-C;
- Kabel z podwójnym złączem USB-C;
- Przejściówka z USB-C na USB-A;
Całość dość szczelnie obudowano z pomocą dopasowanej do kształtu słuchawek i stacji dokującej gąbki. Do opakowania nie mogę mieć zastrzeżeń, choć osobiście nie rozumiem potrzeby otwieranej przedniej pokrywy i dodatkowego plastiku.
Jak wykonano ROCCAT Syn Max Air?
Ze słuchawkami jest tak, że na co dzień znacznie ważniejsze jest to, jak leżą na głowie i czy nauszniki nie powodują przegrzania się uszu. Jako, że znacznie częściej korzystam ze słuchawek dokanałowych, musiałem dokładnie przyjrzeć się temu, co oferują słuchawki ROCCAT Syn Max Air. Nim jednak o słuchawkach, słowo o stacji dokującej, która w podstawie ma pasek diod RGB.
To dość sprytnie maskuje fakt, że możemy podłączyć do niej dwa kable. Jedno z wejść posłuży wyłącznie do zasilania, zaś drugie połączy moduł 2,4 GHz z komputerem. Stacja ma 5,5 cm wysokości oraz 13 cm średnicy. Wykonano ją z tworzywa, na którym w znacznej mierze nie widać odcisków palców. Szkoda, że wgłębienia na słuchawki są wyprofilowane tak, że dla idealnego wpasowania należy je za każdym razem zasuwać. Oczywiście, dopasujecie słuchawkę ze złączem ładującym i bez tego, ale nie będzie to zbyt wygodne.
Niejako na pocieszenie warto odnotować fakt, że regulacja słuchawek należy do wyjątkowo przyjemnych. Zakres przesunięcia nie wydaje się ogromny, ale w zupełności wystarczył, żebym w połowie nie czuł już potrzeby zwiększania dystansu do pałąka. Sam pałąk nie wbija się za mocno w głowę, a to ze względu na miękką gąbkę ukrytą pod sztuczną skórą. Ze względu na to wykończenie raczej nie korzystałbym w przypadku tych słuchawek z wieszaków.
Gdy chodzi o ergonomię, ROCCAT Syn Max Air spisują się całkiem dobrze. Pałąk rozszerzy się na tyle, by w słuchawkach zmieściła się każda głowa, a do tego część nauszna ustawia się swobodnie w zakresie 90 stopni. Do uszu świetnie dopasowują się odczepiane nauszniki z żelem chłodzącym. Ich zewnętrze to także syntetyczna skóra, ale część stykająca się z głową to lżejszy, lepiej przepuszczający powietrze materiał. Jednocześnie nie przykleja się on do skóry.
Jednocześnie muszę zauważyć, że nie są to najlżejsze słuchawki. Bez mikrofonu ważą 340 gramów, a po jego dołożeniu całość to 354 gramy. Waga, zwłaszcza części przy uszach, jest odczuwalna. To, czego za to nie poczujecie, to dźwięków dochodzących z zewnątrz. Nie zaimplementowano tu aktywnej redukcji hałasu, ale sposób, w jaki nauszniki domykają się na uszach odcinają od otoczenia to najwyższy poziom izolacji.
Czy Roccat Syn Max Air da się nosić godzinami? Myślę, że tak. Na pewno nie było to problemem dla mnie. Dzięki zastosowaniu żelu chłodzącego wystarczyło kilka sekund bez słuchawek, by ciepło nie sprawiało problemu. To zresztą czynność, jaką powinno wykonywać się często.
Mojego serca nie skradły gumowane pokrętła oraz plastikowe przyciski w dolnej części słuchawek. To znajdujące się po lewej stronie pozwala na zmianę głośności, ale tylko co 6 ze 100 poziomów, przez co jest mało precyzyjne. To po prawej ma mniejszy skok, ale odpowiada tylko za głośność mikrofonu. Z kolei przyciski - włącznik na lewej oraz przycisk Bluetooth na prawej słuchawce - klikają dość płytko i głośno. To jednak mały problem. Za większy poczytuję brak złącza jack do sparowania z kompatybilnymi źródłami dźwięku.
Osobną kwestię stanowi mikrofon, który jest doczepiany do konstrukcji. Jego dopasowanie jest solidne, a to dzięki dwóm fragmentom plastiku, które zahaczają się o obudowę po włożeniu całości. Mikrofon jest elastyczny, przez co wyregulujemy jego położenie względem ust. Trudno będzie nam jednak ukryć go z pola widzenia, chyba że mocno wygniemy konstrukcję. Lepiej jest już go po prostu wyjąć.
ROCCAT Syn Max Air to w znacznej mierze udana konstrukcja. Na pewno udało się uchwycić ducha gamingowych słuchawek w estetycznym, nieprzesadzonym stylu. To wszystko przy zastosowaniu dobrej jakości materiału i kilku przyjemnych rozwiązań. Nie zabrakło kilku poślizgnięć, ale ostatecznie ROCCAT wychodzi z tego cało.
Podświetlenie RGB w stacji dokującej i słuchawkach
Nie da się nie zauważyć, że to niemal obowiązkowa cecha słuchawek dla graczy, a przynajmniej wśród producentów tworzących peryferia. Pod tym względem ROCCAT Syn Max Air nie odstaje od konkurencji. Otrzymujemy podświetlenie dookoła stacji dokującej oraz półprzezroczystą strefę podświetlenia na lewej i prawej słuchawce.
Zestaw słuchawkowy pozwala na podświetlenie w pełnej gamie barw. Ustawienia pozwalają na określenie dokładnych parametrów RGB w jednym z kilku ustawień. Najbardziej podstawowym jest pełne podświetlenie, gdzie stale świecą się tylko te dwa kolory, które ustawimy samodzielnie lub wybierzemy spośród 10 motywów (czyli gradientów).
Następnie otrzymujemy kilka trybów z przechodzącym podświetleniem.
- W ramach Fali słuchawki zabarwiają się na wszystkie kolory tęczy, które przechodzą jeden po drugim, a ich tempo zależy od nas.
- Bicie serca to częściowe wygaszanie i zapalanie się zestawu dwóch kolorów z różną prędkością.
- Oddech to całkowite wygaszenie i zapalenie się zestawu dwóch kolorów z różną prędkością.
- AIMO to system inteligentnego podświetlenia, które reaguje na to, co robicie i jakich aplikacji używacie. Im więcej urządzeń kompatybilnych z AIMO, tym bardziej widoczne są efekty podświetlenia.
Dla każdego z tych ustawień zmienimy poziom jasności. Być może ktoś mógłby się czepiać niewielkiej ilości trybów, ale przy niewielkiej powierzchni światła nie uważam tego za problem. Większą bolączką dla mnie jest fakt, że nie ustawimy osobnego podświetlenia dla słuchawek oraz stacji dokującej. Powinny one działać niezależnie. Tak nie jest i jedno ustawienie działa na obydwu urządzeniach.
Aplikacja ROCCAT Swarm
Na komputery z zainstalowanym Windowsem pobierzecie oprogramowanie ROCCAT Swarm, które stanowi przepustkę do aktualizacji sterowników słuchawek, ale i zaawansowanych funkcji miksowania dźwięku.
Przy pierwszym uruchomieniu aplikacja poprosi was o podłączenie słuchawek do komputera, co pozwoli zainstalować niezbędne aktualizacje. W tym celu podłączcie słuchawki do portu USB, nie zaś do stacji dokującej. Potem ukaże nam się program z trzema głównymi sekcjami. Wcześniej omówiłem podświetlenie, ale to nie wszystko, co do zaoferowania mają ROCCAT Syn Max Air.
Główną sekcję stanowią ustawienia. To tu znajdziemy profile z ustawieniami, które także możemy importować z innych miejsc. Takich profili z wszystkimi ustawieniami znajdziemy aż 5. A co w nich zmienimy? Praktycznie wszystko.
Poza klasyczną kontrolą głośności zyskamy osobne suwaki do kierowania intensywnością tonów wysokich i basów, a także tym, jak wyraziste są dialogi. To potężne narzędzia, które ze zwykłego odsłuchu muzyki czy sesji z ulubioną grą potrafią uczynić immersywny spektakl. Do tego w ramach ustawień dodatkowych poszerzymy też pole dźwięku, co wirtualnie sprawia wrażenie, jakby dźwięk dochodził do nas z dalszych odległości. Poza tym wykorzystamy też przygotowane ustawienia Waves 3D dla muzyki, gier lub filmów.
Mało? Celem większej kontroli nad emitowanym dźwiękiem wejdźmy w drugą sekcję, audio. Tam otrzymujemy korektor graficzny, który choć zdefiniowany jako rozwiązanie do gier, wpływa na ogólny odsłuch dźwięków ze słuchawek. Nie zabrakło predefiniowanych trybów dla różnych gatunków gier, ale przede wszystkim sporej amplitudy w ustawieniach dźwięków (od -15 dB do +15 dB).
Co ciekawe, ten sam korektor zyskamy dla ustawień dźwięku wychodzącego z naszego mikrofonu. Nie jest to modulacja głosu, ale przy dokładnym odsłuchaniu wychodzą różnice. Jednak mikrofon nie jest na tyle pojemny, by były to różnice diametralne, a ponadto w dalszym ciągu priorytetem jest czystość głosu. Nie popsujecie tego, jak słyszycie, wasz głos nie stanie się też w magiczny sposób głębszy i nienaturalny, ale zaakcentujecie swoje wypowiedzi i uzyskacie jeszcze lepszą klarowność.
Możecie za to ustawić bramkę szumów, która ma wyeliminować niepożądane tony, by pozbyć się szumów. To narzędzie także nie sprawi, że szumy całkowicie nie znikną, bo wtedy mówilibyście tylko kilkoma sylabami na całe zdanie. Jednocześnie nieco zmniejsza poczucie szumu ze strony mikrofonu - tak wynikałoby z opinii osób, z którymi prowadziłem komunikację.
Do tego dochodzą funkcje powiązane z dźwiękiem w grach. Superhuman Hearing to nic innego, jak zestaw ustawień dźwięku, które mogą pomóc w grze. Wtedy priorytetem stają się dwie rzeczy - odgłosy kroków albo dźwięki wystrzałów. Rozwiązanie faktycznie działa, choć wiele zależy od gry.
Oprócz tego aplikacja informuje o stanie baterii słuchawek, jednak tylko w zakresie 100-75-50-25-10%. Gdy poziom baterii spadnie poniżej 25%, ROCCAT Swarm w rogu systemu pokaże nam powiadomienie.
Nie miałem zarzutów do tego, jak działała aplikacja. Uruchamia się ona szybko i pozwala przełączać między opcjami, które faktycznie potrafią zmieniać specyfikę dźwięku. Do tego wszystkie ustawienia mają zastosowanie globalne w grach.
Jakość dźwięku, mikrofonu i czas pracy
Rozmawialiśmy o ergonomii, funkcjonalnościach oraz aplikacji - teraz pora na osobiste wrażenia. Jak to wszystko brzmi?
Testowania było sporo, bo ROCCAT Syn Max Air wyposażono w podwójną łączność bezprzewodową. W rezultacie dźwięk może być dostarczany jednocześnie przez protokół Bluetooth, jak i 2,4 GHz. Podobnie każde połączenie z osobna może przejąć władzę nad mikrofonem. Gracie na konsoli, ale chcecie rozmawiać przez aplikację czatu, która jest dostępna tylko na komputerze albo smartfonie? Nie ma najmniejszego problemu. Taka praktyczność ROCCAT Syn Max Air mi imponuje.
Jednocześnie zasięg na paśmie 2,4 GHz nie imponuje. Dwie pary drzwi i inne pomieszczenie oddalone o 5-6 metrów wystarczyło, by w przesyłanym dźwięku zaczęły pojawiać się przerwy i błędy. Dość standardowo wypada Bluetooth. Na pocieszenie - nie usłyszałem nawet najmniejszego szumu własnego słuchawek przy korzystaniu z obydwu standardów łączności. Wasze uszy będą bezpieczne.
Słuchawki testowałem podczas odsłuchu muzyki i okazjonalnego grania. Korzystałem zarówno z Bluetooth (do grania mobilnego oraz słuchania muzyki z telefonu), jak i na paśmie 2,4 GHz (oglądanie transmisji sportowych, słuchanie muzyki, granie w gry). W największym skrócie mogę powiedzieć, że ROCCAT Syn Max Air spiszą się świetnie niezależnie od źródła dźwięku.
To, co docenią i gracze, i domorośli melomani, to przestrzenność dźwięku. Bardziej wyczuwalna jest przy korzystaniu z 2,4 GHz, ale i na Bluetooth nie wszystkie tylne partie utworów "pożarły" kodeki. Dźwięk kierowany jest z dużą precyzją i przy zrównoważonej dystrybucji sięga do najgłębszych zakamarków lewej i prawej strony. Wirtualne rozszerzenie przestrzenności do 7.1 nie do końca mnie przekonuje w przypadku muzyki, ale w grach w połączeniu z Superhuman Hearing zdaje egzamin i może dawać przewagę (przydałby się przełącznik do tej funkcji bezpośrednio na słuchawce).
Nie tak łatwo było mi utrzymać głośność większą niż 50%. Zarówno przez Bluetooth, jak i za pośrednictwem pasma 2,4 GHz przesyłany dźwięk ma spory potencjał, z którego korzystają mocne przetworniki. Najczęściej słuchałem muzyki na poziomie 30-40%. W 50-milimetrowych przetwornikach jest ogromny potencjał, więc w ustawieniach Windowsa warto sprawdzić, jaką głośność mają wasze ulubione aplikacje.
Wracając jednak do samego dźwięku, jego dynamika prezentuje się na dobrym poziomie. Nie brakuje tu niuansów na poszczególnych częstotliwościach, a z każdego obszaru udaje się wykrzesać spory potencjał. Nie są to słuchawki aż tak subtelne, zwłaszcza przy przejściu do wysokich tonów, ale przy codziennym korzystaniu nie doświadczyłem nadmiernych przesterów. Jest skocznie, precyzyjnie i nie ma opóźnień w dostarczaniu dźwięku.
Ogólny profil ROCCAT Syn Max Air to szeroki środek i przekierowanie ku niższym tonom. Nie jest tak, że fani wokali czy smyczków nie znajdą tu nic dla siebie, ale mimo wszystko mówimy o słuchawkach dla graczy, w których równie ważne, co ogólna jakość dźwięku, jest usłyszenie kroków naszych przeciwników. I do growych zastosowań nadadzą się one świetnie. Jednocześnie bas jest tu ciepły, ale i precyzyjny, a 50-milimetrowe przetworniki dają przewagę przy nasłuchiwaniu kroków.
Nie zmartwił mnie brak aktywnej redukcji szumów. Po pierwsze, to słuchawki komputerowe, a środowisko domowe raczej samo w sobie nie ma za dużo szumów. Po drugie, konstrukcja nauszników jest tak szczelna, że trudno usłyszeć dźwięki otoczenia. Z drugiej strony, jeśli ktoś zamierza korzystać z nich w podróży, na przykład przy połączeniu z Nintendo Switch, może czuć się rozczarowany. Osobiście zabrałbym jednak w podróż coś mniejszego i lżejszego, a przede wszystkim - z etui.
Dobrze spisuje się także mikrofon. Dźwięk z niego jest nieco wytłumiony, ale przez to nie ma nieznośnego poziomu szumów. Klarowność wypowiedzi jest wysoka i bez problemu wybrzmiewają wszystkie głoski nosowe i ustne. Jego czułość jest na tyle duża, by radził sobie z okrzykami i gwałtowną zmianą głośności wypowiedzi. Dodatkowe ustawienia w aplikacji ROCCAT Swarm pomagają wyartykułować głos i nadać mu nieco charakteru.
Jedynym mechanicznym problemem jest zbyt wysoka czułość systemu na zmianę pozycji. Nawet najmniejsze dotknięcie wyłącza mikrofon i zdarzało się to także już w trakcie mówienia. Gdyby zaimplementowano wyłączanie bazujące na wykryciu głosu, taki problem mógłby być rzadszy. Jednocześnie może on po prostu wynikać z konkretnego egzemplarza.
Co do czasu pracy na baterii, zapowiadane na pudełku 16 godzin pracy było dla mnie nieosiągalne, nawet bez mikrofonu i podświetlenia. Ostateczny rezultat jest bliżej 13 godzin, a przy wykorzystaniu pełnego zestawu funkcji całość pracuje bliżej 10 godzin. Sporo zależy od tego, jak długo będziecie korzystać z mikrofonu. To w dalszym ciągu dobry rezultat, zwłaszcza, że mówimy o sprzęcie ze stacją dokującą i ładowaniem przez kabel USB-C.
ROCCAT Syn Max Air to dobry sprzęt
Cieszy mnie, że przy tworzeniu ROCCAT Syn Max Air postawiono na wygodę i to czuć. Komfort podczas noszenia słuchawek to coś, czego wartość docenia się za rzadko, a pod tym względem ROCCAT dostarczył niemal kompletny sprzęt. Warto odnotować, że pod względem jakości dźwięku jest to sprzęt na piątkę z plusem i przyda się w wielu scenariuszach. Dwutorowa łączność Bluetooth i na paśmie 2,4 GHz także jest sporą zaletą.
Tak naprawdę sprzęt nie ma wad, które by go dyskwalifikowały. Narzekałem na dopasowanie słuchawek do stacji dokującej czy na brak osobnych ustawień podświetlenia dla stacji dokującej i nauszników, ale to wszystko to niewielkie problemy udanego sprzętu. ROCCAT wszedł w segment drogich zestawów z przytupem i właściwą tej firmie filozofią. Przy tym wszystkim nie zapomniał, że przede wszystkim tworzy sprzęt dla graczy i to oni będą mieć z nim najwięcej zabawy.
Ocena ROCCAT Syn Max Air: 4,5 gwiazdki na 5