Jeżeli często odkurzasz w domu i jesteś jedną z tych osób, które uważają, że bez sprzątania na mokro nie jest tak naprawdę czysto: to sprzęt dla ciebie. Test Jimmy PW11 Pro Max na pewno cię zainteresuje. To urządzenie 3 w 1. Pełni rolę odkurzacza pionowego, ręcznego, a także mopa elektrycznego. We wszystkich zastosowaniach sprawdza się całkiem nieźle.
Kup Jimmy PW11 Pro Max
sprawdź na | sprawdź w | sprawdź w | sprawdź w | sprawdź w |
![]() | ![]() | ![]() | ![]() | ![]() |
Świetnie wyglądający, chiński, oryginalny?
Już na pierwszy rzut oka ten odkurzacz wygląda po prostu dobrze. Trafi do ciebie ze stacją, na której znajdzie się miejsce dla wszystkich akcesoriów. Na specjalnej podstawie umieścisz moduł mopujący, obok zawiesisz rurę z elektroszczotką, a z tyłu postawisz końcówki. To wygodna sprawa, bo nie zawsze oczywista. Często te stacje są minimalistyczne i nie mają miejsca na wszystkie akcesoria.
Na pewno rzuci ci się w oczy coś jeszcze: ogromne podobieństwo do niedawno testowanego Beko VRW90421VD HydroTrio Pro. To nieprzypadkowe. Jimmy to marka własna chińskiego przedsiębiorstwa KingClean Electric, będącego od prawie 30 lat liderem rynku odkurzaczy.
Wiele popularnych marek sięga po ich konstrukcje, czasami w ramach ODM. Z tego, co się dowiedziałem, to oni produkują 9/10 odkurzaczy dostępnych w sklepach. Nie wiem na pewno, ale domyślam się skąd te podobieństwa. Bazując jednak na samej specyfikacji i opisach producenta, testowany Jimmy PW11 Pro Max jest ciekawym sprzętem. Wśród jego głównych atutów:
- Moc: 110 airwattów / 460 watów,
- Czas pracy: do 40 / 80 minut,
- Zbiorniki na wodę czystą / brudną: 600 / 450 ml,
- Zbiornik na brudy: 300 ml,
- Odkurzacz mopujący z dwoma wałkami,
- Odkurzacz pionowy z elektroszczotką LED,
- Mini-elektroszczotka, dysza szczelinowa, miękka szczotka,
- Możliwość sprzątania pod meblami (zabezpieczenie przed cofaniem się wody),
- Stacja bazowa z funkcją automatycznego ładowania, czyszczenia i suszenia,
- Generuje antybakteryjne jony srebra w wodzie,
- Filtr HEPA,
- Powiadomienia głosowe (po angielsku),
- Tryb automatyczny.
To wszystko opakowane w sensowny cenowo i atrakcyjny wyglądem zestaw. Podoba mi się stonowana kolorystyka oraz uproszczony wyświetlacz. Trochę szkoda, że nie pokazuje pozostałego czasu pracy, ale i tak jest po prostu przydatny. Producent dodaje właściwie wszystkie potrzebne końcówki: brakuje mi tylko węża, który ułatwia dostęp w trudne miejsca. To umiejscowiłoby go wysoko w moim własnym rankingu odkurzaczy.
Miło, że w zestawie otrzymujemy również detergent. To moim zdaniem jedna z ważniejszych rzeczach w mopach elektrycznych, a zaskakująco często pomijana w zestawach. Super też, że elektroszczotka ma podświetlenie LED, a jeden z jej boków dojeżdża bardzo blisko krawędzi.
Stacja nie tylko ładuje odkurzacz po odstawieniu go na nią, ale też służy do automatycznego mycia obu wałków końcówki myjącej, a także osuszeniu ich po fakcie. To ważne i nie zawsze obecne (na przykład w niedawno testowanym Dyson WashG1). Dzięki temu jest mniejsza szansa na rozwój pleśni oraz bakterii, a co za tym idzie większa higiena całości.
Niejaką ciekawostką są tu dwie rzeczy. Po pierwsze producent twierdzi, że ten odkurzacz w trybie myjącym można praktycznie położyć na ziemi. Dzięki specjalnej konstrukcji nic się nie wyleje. Ja zauważyłem jednak, że czasami się wylewa, nawet gdy woda w brudnym zbiorniku nie osiąga poziomu max. Zwykle to jednak niewielki wyciek. Poza tym w pojemniku na wodę zastosowano materiał z jonami srebra. To ma zabijać obecne w niej bakterie.
Szkoda trochę, że zbiornik na suche brudy nie ma żadnego mechanizmu ułatwiającego higieniczne i szybkie opróżnianie go. Najprostsza klapka, obecna w wielu innych odkurzaczach na rynku, zrobiłaby dużo. W tym momencie, po każdym sprzątaniu na sucho, musisz zdjąć zbiornik i go w pełni rozkręcić, wyjmując wszelkie filtry, aby wyrzucić z niego zebrany brud.
Podoba mi się za to, że wyświetlacz pokazuje pozostały czas pracy, a także fakt, że producent pokusił się o dwa tryby (do podłóg i dywanów) oraz automatyczny. Czujnik kurzu pozwala odkurzaczowi w sposób inteligentny wskazywać zabrudzenia i określać odpowiednią moc. Właściwie przez cały okres odkurzania Jimmy PW11 Pro max korzystałem z trybu automatycznego.
Jak się sprząta Jimmy PW11 Pro Max?
Jimmy PW11 Pro Max to sprzęt teoretycznie do wszystkiego. Wyczyści podłogę lub dywany na sucho, pozwoli ci dosprzątać wysoki regał lub nawet uzyskać pełną higienę w domu, mopując pomieszczenia. Na pewno zastanawiasz się: czy Jimmy PW11 Pro Max sprząta dobrze?
W trybie odkurzania jest całkiem nieźle. Oczywiście 110 airwattów to nie tak dużo w perspektywie rynku. Mimo wszystko testowany odkurzacz Jimmy całkiem nieźle wciąga wszelkie brudy na twardych podłogach. Przy krawędziach jest nieźle. Odkurzacz zazwyczaj zbiera cały sypki brud. Czasem zdarza się go przesuwać, ale to sporadyczna sprawa. Jeśli wjedziesz bokiem, to raczej prędzej niż później wysprzątasz krawędzie.
Elektroszczotka jest uniwersalna, więc przez konstrukcję czasami zdarza się przesuwać nią brudy jednym z boków, ale sprzęt zbiera w większości nawet duże kawałki płatków przy pierwszym przejeździe.
Na dywanie odkurzacz radzi sobie świetnie. Bez problemu zbiera zarówno duże brudy, jak i mniejsze. Pozbędzie się też mąki. Nie zawsze podwyższa moc po wjeździe na standardowy, płaski dywan, ale włączenie odpowiedniego trybu to kwestia jednego kliknięcia. Pod tym względem, do wykładzin czy dywanów płaskich, Jimmy PW11 Pro Max będzie świetnym wyborem.
Nie mam większych uwag odnośnie działania Jimmy PW11 Pro Max w formie odkurzacza ręcznego. Ten zestaw końcówek pozwala wysprzątać właściwie większość możliwych miejsc w domu. Również mini elektroszczotka nieźle zbierała z sofy sierść moich kotów. Mimo wszystko czasami bardzo brakowało mi węża. Byłby nieodzowny na przykład przy sprzątaniu samochodu.
Mopowanie? Świetne, jak na tę cenę. Końcówka mopująca została wyposażona w dwa aktywnie obracające się wałki. Dokładnie czyszczą podłogę, zbierając również typowe stałe brudy, na przykład płatki w mleku. Dodatek detergentu sprawia, że po kilkukrotnym przejeździe podłoga się nie lepi, a opcja spryskiwania wodą ułatwia umycie zaschniętych plam: dla przykładu tych po herbacie.
Z pobocznych kwestii, bardzo zaimponował mi czas pracy Jimmy PW11 Pro Max. Z podpiętą elektroszczotką w trybie maksymalnym (do dywanów) odkurzacz pracował prawie 43 minuty. Po około 29 minutach zmniejszył moc. Ciekawostka? Pokazywał wtedy, że pozostanie około 9 minut pracy. To o tyle interesujące, że potem pracował jeszcze prawie kwadrans, więc wskaźnik pozostałego czasu odkurzania jest nie do końca dokładny.
Przetestowałem też poziom hałasu w obu podstawowych trybach pracy odkurzacza. Jimmy PW11 Pro Max generuje w nieidealnych warunkach mieszkania na przedmieściach 70,5 lub 84 decybeli. Oczywiście wartości te będą płynne w przypadku wykorzystania trybu automatycznego. Podczas mopowania odkurzacz generuje około 74-75 decybeli hałasu.
Jimmy PW11 Pro Max nie jest idealny, ale całkiem niezły
Test tego odkurzacza mopującego pokazuje, że nie ma sprzętów idealnych. Zwłaszcza w kategorii urządzeń spełniających wiele różnych ról. Jimmy PW11 Pro Max naprawdę nieźle odkurza brudy z twardych podłóg oraz dywanów i mopuje po prostu dobrze. Szkoda trochę jednak, że nie rozwiązano lepiej kwestii jego pojemnika na brudy, brakuje węża, a powiadomienia nie są po polsku.
To ostatecznie małe rzeczy. Myślę, że wiele osób będzie w stanie z nimi żyć. Z drugiej strony w dość sensownej cenie już na start możecie kupić całkiem niezły zestaw do dokładnego wysprzątania właściwie wszystkiego w domu. Jimmy PW11 Pro Max to dobry zakup, w tej kategorii urządzeń.
![]() | ![]() |
Materiał powstał przy płatnej współpracy z Jimmy.