Recenzja Jimmy H9 Flex ma też znaczenie dlatego, że wyszła już seria H10. To z kolei oznacza, że najlepszy moment na zakup testowanego odkurzacza jest właśnie teraz. Na fali przecen to może być naprawdę mocna propozycja do domu. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę możliwości tego odkurzacza na papierze. Jak jest w praktyce?
Kup Jimmy H9 Flex:
Odkurzacz w dość bogatym zestawie!
Sercem Jimmy H9 Flex jest jednostka główna. Nie podoba mi się dobór połyskliwego tworzywa i jego wyczuwalna niewielka grubość, ale to mała sprawa. Ciekawi za to ogólna konstrukcja odkurzacza. Ten producent jest jednym z niewielu, którzy wyłamują się ze standardowego schematu. Przez to, odkurzacz trzyma się też nieco inaczej, przemieszczając środek ciężkości pod dłoń, a nie przed nią. To faktycznie wpływa na ergonomię przy sprzątaniu.
Odkurzacz ma zbiornik o pojemności 0,6 litra i system szybkiego zwalniania w postaci zaczepu, a nie typowego przycisku. Z drugiej strony jest opcja wykręcenia filtra HEPA oraz cyklonowego, który zdaniem producenta pozbędzie się nawet do 99,9% drobnych cząstek brudu. Trzeba go też czasem wykręcać, aby w pełni pozbyć się zebranych śmieci z pojemnika. To typowy dodatek w większości sprzętów z rankingu odkurzaczy.
Oprócz tego jest też wyjmowany akumulator. Świetna sprawa, bo pozwala na przedłużenie cykli sprzątania lub wymianę za kilka lat, gdy bateria straci na wydajności. Szkoda tylko, że akumulatora nie da się ładować osobno. W ogóle Jimmy H9 Flex po rozładowaniu trzeba odstawiać na uchwyt ścienny. Szkoda, bo ja na przykład wolę chować odkurzacze w szafie. Miło byłoby mieć możliwość podładowania, bez korzystania z całego uchwytu.
Ostatnim najważniejszym elementem jednostki głównej jest ekran. Znajduje się na górze, nad przyciskami służącymi do włączania i zmieniania trybów. Jest świetnie widoczny za dnia. Pokazuje procent baterii, włączony tryb, pozostały czas pracy oraz poziom zanieczyszczenia odkurzanych powierzchni. Bardzo cieszę się, że można zobaczyć konkretną informację o tym, jak długo jeszcze można sprzątać.
Nawiasem mówiąc, tryby są cztery:
- Eco,
- Turbo,
- Max+,
- Auto.
Najciekawszy jest ostatni. W nim odkurzacz automatycznie dostosuje się do poziomu zanieczyszczeń - ma w końcu odpowiedni czujnik - oraz typu odkurzanego podłoża. W praktyce faktycznie Jimmy H9 Flex pracował wydajniej wtedy, gdy zbierałem więcej brudów, a także wtedy, gdy wjeżdżałem nim na dywan.
Same przydatne akcesoria
Typowo chińscy producenci przyzwyczaili nas już do tego, że nawet do bazowych zestawów dodają naprawdę dużo akcesoriów. W dodatku z reguły nie są to zapychacze pokroju wyciorów do kaloryfera, ale naprawdę przydatne dodatki. Trudno nie lubić tej przemyślanej szczodrości braci ze wschodu. W przypadku Jimmy H9 Flex nie jest inaczej.
Producent do zestawu dodaje:
- Szczotkę główną z miękkim wałkiem,
- Wałek do dywanów,
- Mini elektroszczotkę,
- Ssawkę szczelinową,
- Miękką szczotkę,
- Szczotkę do mebli 2w1,
- Elastyczny wąż,
- Wyginane “kolanko”.
Zestaw jest dość bogaty i wykonany z takiego samego tworzywa co jednostka główna. Bardzo mi się podoba to, że elektroszczotkę wyposażono w podświetlenie LED. To świetny sposób na wizualne określenie tego, czy na podłodze znajduje się jeszcze jakiś kurz. No i pomaga zajrzeć pod sofę oraz inne regały.
A do tego odkurzacz pionowy Jimmy H9 Flex został stworzony. Ważnym elementem jest łamana rura. Wygina się ją nawet do 90 stopni, po naciśnięciu jednego przycisku. To wygodne rozwiązanie. Dzięki niemu nie trzeba się schylać, odkurzając, chociażby, pod sofą. Spotkałem się w sieci z opinią, jakoby po dłuższym czasie system miał się poluzowywać i sam otwierać. Trudno mi w to uwierzyć, biorąc pod uwagę to, jak solidny wydaje się zatrzask łamanej rury.
Podoba mi się też to, że producent dodał w zestawie elastyczny wąż. To zawsze miły dodatek, bo żaden odkurzacz bezprzewodowy nie jest tak mały, aby pozwolić na sięgnięcie w każde miejsce domu. Brakowało mi go na przykład w Samsung Bespoke Jet. Dziwię się, że dorzucono też wyginany element. Potrafię sobie wyobrazić, kiedy byłby przydatny, ale w większości przypadków elastyczny wąż eliminuje jego użyteczność.
Jak się sprząta Jimmy H9 Flex?
Zastanawiasz się nad tym, jak mi się sprzątało przy pomocy Jimmy H9 Flex na co dzień? Przede wszystkim trzeba podkreślić jedno. To dość mocny odkurzacz. Silnik o mocy 550 watów generuje do 200 air wattów mocy ssania. Przebija pod tym względem chociażby Dysona V12 Slim, ale to mniej niż Dyson V15, Jimmy H9 Pro czy H10 Flex.
Mimo wszystko to spora moc, z którą przychodzi też spory hałas. W trybie eco odkurzacz sięga około 71 decybeli, w trybie turbo 78 decybeli a przy max+ aż 84 decybeli. To nie jest najcichszy testowany przeze mnie sprzęt. Przy tym to efekt uboczny wysokiej siły ssania, a tego przecież oczekujemy od odkurzacza.
Odkurzacz z elektroszczotką pracuje około 11 minut i 30 sekund na jednym naładowaniu w najwyższym z trybów. Warto dodać, że tuż przed końcem, po prawie 10 minutach, przełącza się w tryb o zmniejszonej mocy. Wtedy też wyświetlacz pokazuje zły czas pracy. Ogólnie jednak przewidywany pierwotnie był mniej więcej odpowiedni.
Jimmy H9 Flex radzi sobie świetnie w trybie automatycznym ze wszelkimi zabrudzeniami. Mniejsze, większe, przy krawędziach… Naprawdę nie miałem na co narzekać na twardych powierzchniach. Elektroszczotka z miękkim wałkiem robi robotę. Nie jest zbyt zwrotna, ale nie rozrzuca brudów po kątach.
Na dywanie na dwoje babka wróżyła. Odkurzacz w trybie automatycznym zasysa z najwyższą wydajnością. W praktyce zbiera większość rozsypanych brudów. Wciąż jednak, na dywanie typu shaggy, trochę zostaje pomiędzy włosiem. Nie ma rady, trzeba takie dywany wytrzepywać nawet z mocniejszymi odkurzaczami.
Co do wykorzystania mniejszych końcówek, trudno mi na ich temat napisać cokolwiek odkrywczego. Podoba mi się obecność elastycznego węża. Sprawia, że cały system jest niezwykle użyteczny w wielu scenariuszach. Mini elektroszczotka świetnie radziła sobie z moją sofą, na której często przesiadują koty. Pozostałe końcówki są równie dobre, co przy wielu innych odkurzaczach, które dotąd testowałem.
Czy to wart uwagi odkurzacz?
Nasuwa się na koniec pytanie: czy Jimmy H9 Flex to odkurzacz wart zakupu? Moim zdaniem tak. W tym momencie potrafi kosztować naprawdę śmieszne pieniądze, zwłaszcza na przecenie. Jest dosyć mocnym urządzeniem, a na dodatek wyposażonym w ciekawe rozwiązania, pokroju wskaźnika zanieczyszczeń. Gdyby główna końcówka była bardziej zwinna (jak na przykład w Samsung Jet 90), a system ładowania rozwiązany inaczej, dałbym mu najwyższą notę.
![]() | ![]() |
Materiał powstał przy płatnej współpracy z Jimmy, ale nikt nie wpływał na nasze opinie.