MAMY KRETA W CIA
Akcja rozgrywa się na początku lat 90. Gracz wciela się w postać tajemniczego Case’a, który wraz z ekipą stara się zdemaskować niebezpieczną organizację Panteon. Ze względu na poważne perturbacje w pewnej misji, Czarne Operacje zostają rozwiązane. Bohaterowie zostają zwolnieni i postanawiają sami na własną rękę wkroczyć do rozpracowania tajemniczej organizacji.
Gra przypomina poprzednią odsłonę Cold War, w której także mieliśmy dostęp do bazy wypadowej. W niej mogliśmy rozmawiać z członkami grupy, poznawać sekrety posiadłości, ulepszać atrybuty bohatera i wybierać misję. Zrobiono to jednak z większym polotem niż poprzednio. Miejscówka jest większa, ciekawsza i ma do zaoferowania znacznie więcej. Wszystko jednak zostało dobrze wyważone, że nie odczuwałem, aby to wszystko było stworzone na siłę.
Ekipa składa się z następujących członków: Troy Marshall, Frank Woods, Russell Adler, William "Case" Calderon, Felix Neumann i Sevati "Sev" Dumas. Bohaterowie podróżują po całym świecie szukając poszlak, które to przybliżyłby ich do poznania prawdy. Muszę przyznać, że historia jest w stylu Call of Duty. Wciąga od pierwszych minut i czuć w niej mocny szpiegowski klimat. Wiele misji jest pełne NPC z którymi możemy wchodzić w integrację, na rozwiązanie niektórych problemów jest kilka sposobów czy są większe otwarte misje. Pomimo, że historia robi świetne pierwsze wrażenie, tak uważam, że rozkręca się z byt długo. Natomiast końcówka dzieje się tak szybko, że można się w tym wszystkim pogubić. Pozostaje mieć nadzieję, że taki był zamierzony efekt, a nie brak czasu na dokończenie jeszcze kilku misji. Wiele wątków nie zostało zamkniętych, dlatego należy oczekiwać kolejnej części z podtytułem Black Ops.
Sprawdź recenzję Call of Duty Modern Warfare III >>>
STRZELANIE JEST SUPER!
Seria Call of Duty przyzwyczaiła graczy do dynamicznych i wyreżyserowanych wydarzeń. W Call of Duty: Black Ops 6 jest podobnie, jednak misje są bardziej spokojne. Nie oznacza to, że brakuje w nich akcji, jednak twórcy kładą nacisk na nierobienie hałasu. Jest dużo skradania się, mordowania po cichu, kombinowania i hakowania.
W dużej większości misje mają otwartą strukturę, gracz wybiera cele do zrealizowania i wykonuje je w swoim tempie. Trochę to zabija dynamizm misji, ale w tym przypadku wyszło to na plus. Nie brakuje też sztandarowych misji na szynach, z których akcja wylewa się z ekranu. Podczas kampanii przyjdzie nam pokierować czołgiem czy zasiąść za sterami działka maszynowego.
Rozgrywka jest naprawdę bardzo dobra. Elementy do siebie pasują i składają się w jedną całość. Dobór misji jest na tyle ciekawy, że raczej każdy znajdzie w nich swoje ulubione momenty. Jedynie jedna misja mocno wyrzuca z imersji, gdyż jej przebieg w żaden sposób nie jest wytłumaczony. Być może trzeba będzie poczekać na kolejną odsłonę?
Strzelanie jest niesamowicie wygodne. Czuć każdy wystrzelony pocisk z gracją. Twórcy opanowali do perfekcji model wystrzeliwania pocisków. Celuje się bardzo wygodnie i efektownie. W tej części bohater sam wyciąga broń za osłony. W innych częściach musieliśmy sami wychylić broń, od tej części wszystko staje się automatyczne. Co za tym idzie bardziej intuicyjne i jeszcze bardziej efektowne.
Sprawdź cenę testowanej gry:
POLSKA WERSJA JĘZYKOWA
Wszystkie główne odsłony Call of Duty miały przetłumaczone napisy. Od części Infinite Warfare kolejne części posiadały zarówno napisy jak i polski dubbing. W przypadku Call of Duty: Black Ops 6 poskąpiono budżetu na polskie głosy. Nie będę ukrywał, że trochę poczułem się oszukany. Za pełną kwotę polski gracz może liczyć jedynie na napisy, gdzie wcześniej otrzymywał komplet. Dziwnym zrządzeniem losu od tej części możliwe jest włączenie np. oryginalnego dubbingu i polskich napisów. Tylko, że w tym przypadku jest to niepotrzebne, gdyż gra od razu wykrywa angielskie głosy. Funkcję, którą tak prosili gracze pojawiła się dopiero wtedy, kiedy nie postanowiono przygotować polskiego dubbingu.
GRAFIKA
Oprawa graficzna stoi na bardzo wysokim poziomie. Duże mapy pozwalają na stworzenie pięknych i wyróżniających się lokacji. Zamknięte pomieszczenia prezentują się fenomenalnie. Bardzo podobał mi się poziom z kasynem. Luksus i bogactwo wylewało się z ekranu. Do tego to naprawdę ciekawa i pomysłowa misja z tegorocznego Call of Duty: Black Ops 6.
Twórcy popisują się kreatywnością przygotowania map. Serwują bardzo urozmaicone misje z masą detali i szczegółów. Jedynie wielka szkoda, że fizyka nadal nie istnieje. Strzelanie w żarówki czy szyby nie niszczy obiektów.
Przechodząc kampanię jest wiele momentów, w których warto zawiesić oko. Wiadomo, że do multi najlepiej zjechać z detalami na niskie, jednak kampanię odpalić na najwyższych ustawieniach graficznych.
STRZELAJ I NIE ZADAWAJ PYTAŃ!
Pomimo, że grało mi się świetnie Call of Duty: Black Ops 6, to dostrzegłem wiele problemów. Gra kładzie silny nacisk na wątek szpiegowski. Taki podstawowy element jak skradanie się jest całkowicie popsute. Przeciwnicy nie widzą nas nawet jak stoimy obok. Dopiero jak popełnimy błąd to jesteśmy zauważeni. Niestety nie jest to wina poziomu trudności, gdyż tak samo wrogowie się zachowują na weteranie.
Historia jest pełna dziur, które nigdy nie zostaną rozwiązane. Każdy kto grał w jakąkolwiek część Call of Duty wie, że nie należy traktować tej serii na poważnie. To ciekawie stworzone kino akcji, które ma cieszyć oko, a nie opowiadać dogłębną historię.
Do ulepszania bazy wypadowej konieczne jest zbieranie pieniędzy, które znaleźć można na misjach czy po zlikwidowanych elitarnych wrogach. Sam Frank Woods twierdzi, że nie można od tak wyciągnąć pieniędzy z banku, gdyż byśmy zostali złapani przez CIA. Jednak w ogóle nie ma problemu, podróżować po całym świecie bez pieniędzy oraz bez znalezienia przez amerykańskie służby wywiadu.
MULTI I ZOMBIE
Wiadomo, że kampania fabularna to jedynie przystawka przed daniem głównym. Jednak dla mnie danie główne to przede wszystkim wątek dla pojedynczego gracza. Zagrałem kilka meczów w trybie multi, aby wyrobić sobie opinię.
Grało mi się dość przyjemnie, pomimo, że często dostawałem srogie lanie. W każdym meczu znajdzie się grupka zapaleńców co będą pokazywać swoją dominację. Trybów jest całkiem pokaźna ilość i każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Poziom wbija się szybko a za nie jest możliwość dostosowania ekwipunku. Szkoda tylko, że multi żyje stosunkowo krótko, biorąc pod uwagę cykliczność wydawania kolejnych części Call of Duty.
W Call of Duty: Black Ops 6 powraca także tryb zombie. Składa się z dwóch nowych map i hordą przeciwników do pokonania. Gracze wykonują określone zadania oraz szukają przeróżnych sekretów. Nieumarli potrafią zajść za skórę nawet na wczesnych etapach, dlatego najlepiej grać ze zgraną ekipą. O ile multi żyje swoim prawem, tak tryb zombie bardzo szybko traci zainteresowanie. Już kilka dni po premierze ciężko jest znaleźć żywych graczy do gry. Najczęściej w ich miejsce pojawiają się boty.
PODSUMOWANIE
Call of Duty: Black Ops 6 to bardzo dobra odsłona cyklu. Po MWIII twórcom udało się wrócić na właściwe tory. Przygotowali w miarę długą kampanię fabularną, która jest interesująca. Wciąga od pierwszych minut, ale być może za długo się rozkręca. Niektóre wątki nie zostały wyjaśnione i raczej na pewno będą kontynuowane w kolejnych częściach cyklu.
Tryby dla wielu graczy mają się bardzo dobrze. Jeżeli komuś zależy na zręcznościowym modelu strzelania do przeciwników, to trafił bardzo dobrze! Strzela się świetnie a dzięki nowemu sposobowi poruszania się jest jeszcze lepiej. Zombie można traktować jako ciekawostkę, o ile nie posiadamy zgranej ekipy.
Na minus zdecydowanie brak polskiego dubbingu oraz konieczność posiadania stałego dostępu do Internetu, nawet jak gramy w kampanię fabularną. Niezależnie od platformy musimy być stale podpięci. Niby jest to norma od wielu lat, jednak ja piętnuje tak zachowanie.
Treyarch stanęło na wysokości zadania! Stworzyli naprawdę bardzo dobrą odsłonę Call of Duty, co daje nadzieje na przyszłość. Po wpadce z Modern Warfare III pozostaje mieć nadzieję, że to się już nie powtórzy.
![]() | ![]() |
Sprawdź też poprzednie recenzje gier: