Pocophone F1 - zawartość pudełka
Czarno-żółte opakowanie kryje w sobie dość skromną zawartość. Poza urządzeniem znajdziemy tutaj jedynie kostkę do ładowania oraz kabel USB typu C o typowej długości. Standardowo znalazła się tu szpilka pomagająca wysunąć tackę na karty Nano SIM lub kartę Nano SIM i Micro SD.
Nie ma tu słuchawek, co jest standardem w przypadku Xiaomi, mającego spore zaplecze własnych, niedrogich modeli. Na otarcie łez w kieszonce z instrukcją umieszczono silikonowe etui, które jednak nie ma najlepszego spasowania z urządzeniem. Rogi przy ekranie dość łatwo się odginają i nie są mocno połączone z telefonem.
Jakość wykonania i wygląd
Kiedy spojrzycie na telefon z przodu, wyda się on wam podobny do wszystkiego, co wyszło w tym roku. Jest to spore urządzenie o wymiarach 155.50 x 75.20 x 8.80 mm. Waży 180 gramów, co odczujemy niemal natychmiast. Dzięki temu przez cały czas miałem wrażenie solidności telefonu.
Jego podobieństwo do innych urządzeń jest aż nadto widoczne. Z przodu mamy duży ekran z wcięciem na moduły i głośnik do rozmów, który jest częścią systemu stereo u góry oraz bródka u dołu. Ta jest na tyle wyraźna, że można by na niej umieścić przyciski funkcyjne - tak się jednak nie stało. Telefon można obsługiwać jedną ręką, ale w moim przypadku było to ledwo co możliwe Notch także jest duży, zwłaszcza, jeśli porównać go z chińską konkurencją.
Po prawej stronie urządzenia mamy przyciski głośności i blokowania. Klikają się one dobrze i nie trzeszczą. U góry znajdziemy wejście na słuchawki i mikrofon, u dołu zaś drugą połowę systemu głośników stereo, port USB typu C 2.0 i mikrofon. Z tyłu obudowy mamy podwójne aparaty z czerwoną obwódką. Poza tym, że odstają delikatnie od obudowy, to nie pasują jakoś do ciemnoniebieskiej wersji kolorystycznej. Tuż pod nimi skaner linii papilarnych. Łatwo przypadkowo dotknąć aparatów zamiast niego. Tył wykonany jest z plastiku. Nie palcuje się tak mocno, ale się palcuje. Nie jest tak premium jak metal, ale nie jest też śliski jak szkło. Jest to porządny plastik, którego dotykanie nie odpycha.
Ekran w Poco F1
Pocophone F1 wyposażono w spory ekran - 6,18 cala w rozdzielczości Full HD Plus, czyli 2246 x 1080pikseli. Jest to matryca IPS LCD. Zagęszczenie na poziomie 403 pikseli na cal sprawia, że używa się go wygodnie, a ostrość obrazu jest topowa. Pierwszym problemem wydają się być jednak łuki, które są zbyt obszerne i ma się wrażenie, że przysłaniają część obrazu.
Pocophone F1 można nabyć w sklepie MediaExpert lub Komputronik, w kolorach szarym lub niebieskim.
Skupiając się na samej jakości matrycy - jest dobrze jak na tę cenę. Jasność na poziomie 450 nitów wystarczy, by przeczytać w słońcu bez większych trudności tekst czy zobaczyć zdjęcie po wykonaniu. Kąty widzenia są w porządku jak za tę cenę. Czasem telefon traci z barw, jeśli złapiemy go pod ostrym kątem, ale w tej cenie nie można się spodziewać poziomu HTC czy LG. Kontrast jest naprawdę niezły, a kolory odpowiednio żywe. Czerń jest odwzorowana dobrze. Nie jest to jednak poziom AMOLEDów, ale nie będzie to razić w oczy. Nie będzie też razić minimalna jasność, która jest odpowiednio ciemna. W aplikacji Youtube mamy z kolei możliwość skorzystania z trybu HDR.
Wydajność i multimedia Poco F1
Snapdragon 845 to karta przetargowa Poco F1. Najwydajniejsza obecnie jednostka na rynku ma 4 rdzenie Kryo 2,8 GHz oraz 4 Kryo 1,7 GHz. Do kompletu dochodzi 6GB pamięci operacyjnej LPDDR4. Do tego system Liquid Cool - czyli specjalny, większy kawałek miedzi wypełniony cieczą, który ma odprowadzać ciepło. Jak na półkę średnią jest to niespotykane połączenie, które postawi urządzenie wysoko w naszej porównywarce smartfonów. I na co dzień zdaje egzamin. Wszystko otwiera się w mgnieniu oka, a niektóre aplikacje zostają w RAMie naprawdę długo.
W tym momencie zastanawiacie się pewnie, co z grami. Urządzenie nie sprawia wrażenia zmęczonego graniem - nie nagrzewa się przesadnie nawet podczas długich posiedzeń. Testowałem to na grach starszych, nowszych, wymagających podłączenia do internetu - Pokemon GO, PUBG, Injustice 2. W najgorszym przypadku urządzenie robiło się ciepłe, ale nie gorące. Miejsca powinno wystarczyć na kilkanaście produkcji - w środku mamy 64 GB pamięci do rozszerzenia z pomocą karty micro SD.
Do tego mamy też głośniki stereo. głównemu pomaga ten do rozmów i ten do rozmów jest wyraźnie cichszy, powiedziałbym, że grają w proporcjach 80/20. Reprezentują przyzwoity poziom, ale podczas korzystania np. z gier ma się to dziwne uczucie, że jeden jest słabszy. Sama muzyka i odgłosy z urządzenia są dobre, ale brzmią one wyjątkowo basowo, jakby zapomniano o wyższych partiach. Na słuchawkach dźwięk jest odpowiednio przestrzenny i głośny, ale nie aż tak czysty jak w chociażby Huawei P20 Pro. Mam wrażenie, że kosztem miłego środka gubi się niskie i wysokie tony, a wszystko przykrywa basem.
Miui for poco - jak działa "nowa" nakładka?
Pocophone jest napędzany autorskim MIUI w wersji 9.6 z poprawkami specjalnie dla tego modelu telefonu, który przykrywa Androida 8.1 Oreo. W planach jest aktualizacja do MIUI 10 i Androida 9.0 Pie. Jest to naprawdę spora nakładka.
Możemy dopasować sobie motywy i doinstalować je z zewnętrznego sklepu czy zainstalować osobne ikony. Mamy tu kilka dodatków specjalnie dla Poco F1:
- W menu głównym mamy możliwość podziału aplikacji na grupy kolorów czy inteligentne dobieranie według kategorii - nie zawsze działa, czasem nie doda jakiejś gry do kategorii, ale ogólnie sprawuje się dobrze.
- Urządzenie posiada 20 głębokich optymalizacji i jak zapewnia producent, wpływa to pozytywnie na działanie urządzenia
- Agresywny tryb oszczędzania energii wyłączy wasze powiadomienia z wszystkich aplikacji oraz najbardziej prądożerne moduły łączności, np. GPS.
- Po lewej stronie znajdziecie panel z narzędziami od producenta, jak np. czyścik czy skaner kodów QR. Można tam też zostawić notatkę albo podejrzeć wydarzenia w kalendarzu. Znajdzie się też miejsce na skróty.
Telefon odblokujemy skanerem linii papilarnych. Jest naprawdę celny i szybki - to poziom flagowców Xiaomi. Skanerem można blokować dostęp do notatek czy galerii zdjęć. Równie szybkie jest niedostępne w Polsce rozpoznawanie twarzy, które można odblokować, jeśli zmieni się region na Indie. Jest ono wolniejsze niż Face ID z iPhone'ów, ale nadal szybkie, ale działa w ciemności.
Pocophone F1 ma też całkiem sympatyczny system gestów zastępujących przyciski funkcyjne. Z pomocą przeciągnięć od prawej lub lewej krawędzi ekranu, cofamy się w systemie. Jeśli zaś pociągniemy od dołu, wrócimy do ekranu głównego. By włączyć listę aplikacji, przeciągamy od dołu i przytrzymujemy na chwilę palca. wszystkie te gesty obsłużymy w trybie jednej ręki. A jak nie chcemy marnować w ten sposób ekranu, to wykorzystamy go w trybie dwóch aplikacji.
Największą wadą interfejsu jest brak ikon powiadomień. Przez to, że notch jest dość szeroki, po jego lewej stronie jest miejsce tylko na godzinę. jeśli chcemy sprawdzić, czy ktoś do nas napisał, musimy spuścić pasek powiadomień. Dobrze, że przynajmniej z poziomu menu zeskalujemy aplikacje i schowamy notcha.
Kolejną wadą jest brak obsługi Widevine L1 czyli protokołów zabezpieczających dane cyfrowe. W rezultacie Netflix czy Filmy Google nie zadziałają w HD. To dziwne o tyle, że wdrożenie tego systemu jest bezpłatne i wystarczy wejść we współpracę z Google. Nie da się tego załatać aktualizacją, dlatego części gier, jak Asphalt 9 nie zobaczycie na urządzeniu. Niemniej na Youtube mamy Full HD. Podobnie zresztą na ipli i player.pl
Z istotnych braków warto wspomnieć o braku NFC - nie zapłacicie zbliżeniowo telefonem, nie sparujecie go też z innymi urządzeniami z NFC, nie skorzystacie też z tagów do implementacji własnych ustawień. Jest to brak, który spotkał się z krytyką znacznej liczby fanów marki i potencjalnych odbiorców.
POCOPHONE F1 - aparaty
Urządzenie wyposażono w dwa obiektywy. Jeden to 12 megapikseli z wartością przesłony f/1.8. Drugi z kolei ma 5 megapikseli i służy jedynie do rozpoznawania tła. Nie ma tu podwójnego zoomu czy szerokiego kąta. Mamy tu jednak tryb sztucznej inteligencji, która ma dobierać parametry zdjęcia do fotografowanej scenerii. W praktyce wychodzi to różnie. AI często nie rozpoznaje sceny albo skupia się tylko na jednym detalu - np. niebie. W rezultacie niejednokrotnie zdjęcia wychodzą przesycone i podkoloryzowane, jak po poprawkach na media społecznościowe. Jednak jeśli zostawimy sam tryb HDR, efekty są dobre i bliższe naturalnym kadrom.
Dla fanów poprawek w urządzeniu mamy gotowe filtry i tryb portretowy, który działa też w przedniej matrycy i odcina tło dobrze. Jeśli łapiemy ludzi, urządzenie nie powinno mieć problemu - gorzej jest przy zbliżeniach na obiekty. Wtedy można spotkać się z dziwnym wyróżnieniem tła.
Urządzenie posiada także tryb manualny z naświetlaniem nawet do 32 sekund, ale bez optycznej stabilizacji obrazu i tak będzie trudno o dobre zdjęcie w nocy. Te tracą na szczegółach i nie do końca są ostre.
Za dnia nie jest już tak źle. Niestety, zdjęcia da się łatwo przepalić przy za mocnym słońcu. Nie są jednak ziarniste, są kolorowe, czasem aż za bardzo i są ostre, a autofokus przy zdjęciach jest błyskawiczny.
Filmy nakręcimy w 4K przy 30 klatkach na sekund. Poza standardowymi trybami mamy też opcję nagrania timelapse, jak i low-motion w Full HD przy 240 klatkach na sekundę. Podczas jego nagrywania gubił się nieco autofokus, ale po ostatniej aktualizacji nie widziałem tego problemu. Brak stabilizacji również daje się we znaki, jeśli chcecie uwiecznić coś bardziej dynamicznego od cieknącej farby. Ogólnie jednak jeśli chodzi o odwzorowanie kolorów i płynność - urządzenie zachowuje się prawidłowo. Po obejrzeniu filmów na większym ekranie widać jednak agresywny balans bieli, co może się skończyć przepaleniem w jasnych, słonecznych sceneriach.
Bateria POcophone f1
W urządzeniu umieszczono spory akumulator mający 4000 miliamperogodzin. To więcej niż to, co można znaleźć w znacznej części flagowców, a nawet w Xiaomi Mi 8. To także dobry zestaw dla tych, którzy chcą grać na telefonie bez ograniczeń. I POCO F1 jest w stanie dać tutaj całkiem dobre wyniki.
Przy korzystaniu z sieci LTE, GPSa w nawigacji Google, Messengera, Facebooka i okazjonalnym przerywaniu tego grami oraz przeglądaniem internetu byłem w stanie osiągnąć 8 godzin na ekranie. To rewelacyjny wynik. Przy mniej intensywnym użytkowaniu telefon powinien wytrzymać dwa dni bez ładowarki. Jeśli jednak będziecie chcieli poużywać sobie internetu, to najczęściej pod koniec dnia zostanie wam 30-40% baterii. Da to 1,5 dnia zwykłego użytkowania przy automatycznej jasności i włączonej synchronizacji.
![]() | ![]() | ![]() |
Jeśli już jednak rozładujecie telefon do zera, zarezerwujcie sobie od 1h 40min do 2 godzin na naładowanie. W zestawie mamy ładowarkę wspierającą QuickCharge 3.0. Warto w tym miejscu wspomnieć, że urządzenie wspiera QuickCharge 4.0, jednak potrzebna jest do niego inna ładowarka.
Nie znajdziemy tutaj także bezprzewodowego ładowania, ale na razie nie jest to ogólnodostępny standard.
Test "na żywo" Pocophone F1
Podsumowanie - dla kogo POco
Wbrew pozorom POCOPHONE F1 nie jest urządzeniem dla każdego. Najbardziej rozczarować mogą się fani aparatów. O ile ten do selfie całkiem nieźle radzi sobie w codziennych warunkach, tak sztuczna inteligencja w połączeniu z HDRem wariuje. Wiele zdjęć wyjdzie przepalonych albo nie do końca szczegółowych. Rozmycie działa dość humorzaście, jeśli nie próbujecie uwiecznić portretu. LG G6, Samsung Galaxy S7 Edge czy taniejący Honor 10 robią lepsze zdjęcia.
Jeśli jednak nie macie większych wymagań co do aparatu, powinniście być zadowoleni. Urządzenie działa wzorcowo i jest najszybsze w tej cenie. To będzie stawiać je wysoko w naszych rankingach smartfonów. Dzięki dobrej specyfikacji i dużej baterii powinno ono przez długi czas działać niezawodnie, tak jak działało podczas testów. Dodajmy do tego dobry ekran i odpowiednio długie aktualizacje a otrzymamy telefon, który zadaje ważne pytanie: Po co wydawać więcej?
Oczywiście, POCOPHONE F1 ma kilka braków, natomiast zdecydowana większość użytkowników nawet ich nie odczuje. Nie każdy potrzebuje NFC czy bezprzewodowego ładowania. Za to każdy doceni dobry ekran. Jeśli przełknie się jeszcze kilka kompromisów związanych z nakładką i brakiem Netflixa w HD, to urządzenie jest zdecydowanie warte zakupu.