Recenzja Ecovacs Deebot N10 Plus to efekt paru tygodni korzystania z tego odkurzacza automatycznego. W warunkach domowych. Kiedy mogę, podchodzę w taki sposób do testowania robotów sprzątających, chociaż przyznaję - nie zawsze jest na to dość czasu. Tym razem było. Jak ten model radzi sobie w naturalnym środowisku? Zaskakująco dobrze, jak na średnią półkę.
Kup Ecovacs Deebot N10 Plus:
Stacja czyszcząca? Dla mnie to powinien być standard
Najpierw jednak o czymś, co moim zdaniem jest nie do przecenienia w odkurzaczu automatycznym. Żeby był naprawdę zautomatyzowany, nie może wymagać zbyt często naszej interakcji. Ecovacs Deebot N10 Plus, podobnie jak coraz więcej modeli w niższych cenach, ma stację czyszczącą. Nie wyobrażam sobie przygotować w przyszłości rankingu odkurzaczy automatycznych, dorzucając do niego modelu bez takiej opcji.
Po każdym sprzątaniu, lub częściej, jeżeli mamy na przykład w domu zwierzaki i ustawimy to w aplikacji, robot wraca do stacji, aby pozbyć się kurzu. To proste i, co ciekawe, zauważalnie szybsze oraz cichsze, niż przy pierwszych wersjach tego pomysłu, z jakimi miałem styczność przed laty. Hałasuje, ale tylko przez 20 sekund, sięgając około 80 decybeli.
Jak widzicie, po opróżnieniu stacja zasysa praktycznie cały brud z wbudowanego w robota pojemnika. Zasysa go do 2,5 litrowego worka antybakteryjnego. Ma cztery warstwy i zapobiega wydostawaniu się bakterii oraz nieprzyjemnych zapachów. Zdaniem producenta ma wystarczyć na dwa miesiące sprzątania domu, ale to zależy od użytkownika. W dwa tygodnie nie udało mi się go zapełnić. Szkoda, że nie myje mopa, ale to kwestia dużo droższych modeli. Takich jak niedawno testowany Ecovacs T20 Omni.
Oczywiście, żeby nie było niedomówień, stacja czyszcząca funkcjonuje też jak zwykła bazowa, czyli ładuje robota. Ecovacs Deebot N10 Plus jest w stanie do niej wracać, aby się doładować w trakcie pracy, ale to mi się nie zdarzyło. Producent wyposażył go w większą baterię o pojemności 5,2 amperogodziny. To ma na jednym naładowaniu pozwolić mu wysprzątać do 400 metrów kwadratowych. Naprawdę spora chałupa.
Ecovacs Deebot N10 Plus odkurza jak należy
W 2023 roku średniopółkowce sprzątają po prostu wydajnie. Ecovacs Deebot N10 Plus zdaniem producenta może pochwalić się zasysaniem brudów z ciśnieniem 4300 paskali. Oczywiście dla użytkownika nie znaczy to tak naprawdę nic, poza tym że więcej niż w wielu innych modelach. Ważniejszy jest fakt, że niezależnie od tego, gdzie puściłem tego robota - na podłogi czy dywany - i przeciwko jakim brudom, zasysał wszystko.
Trochę rozsypywał sypkie rzeczy na boki, ale to coś, nie do uniknięcia przy korzystaniu ze szczotek bocznych. A właśnie dzięki nim Ecovacs Deebot N10 Plus może zbierać brudy też przy krawędziach. Wracając do kwestii dywanów, dzięki wbudowanemu czujnikowi, automatycznie rozpozna, że na nie wjechał i zwiększy moc. Dzięki temu też może je wymijać, podczas mopowania.
No właśnie, Ecovacs Deebot N10 Plus to tak zwany robot combo. Łączy odkurzanie ze zmywaniem podłóg. System OZMO to tutaj pompka, precyzyjnie dozująca wodę w czterech różnych poziomach. Jako że to nie jest wersja Pro, mop nie wibruje. Robot po prostu przejeżdża przez dom mokrą ściereczką z mikrofibry.
W trybie dokładnym przesuwa się przy tym do przodu i do tyłu, aby lepiej doczyścić podłogę. Jeśli puści się Ecovacs Deebot N10 Plus kilkakrotnie w to samo miejsce, to wysprząta w końcu nawet zaschnięte plamy.
Na górze robota znajduje się LIDaR, błyskawicznie mapujący otoczenie i pozwalający mu unikać bliskich spotkań ze ścianami. Przy tym warto podkreślić to, że robot kompletnie nie radzi sobie z rozpoznawaniem relatywnie płaskich rzeczy przy ziemi.
Lubi najeżdżać na kable, utykać na suszarce na pranie, a i miskę moich kotów przesuwał od czasu do czasu. Za to z większymi rzeczami, na przykład figurką lub wymijaniem krzeseł, robot radzi sobie bez problemu.
Za to jest bardzo cichy. Zwłaszcza w najniższym i standardowym trybie. Sięgając w nich kolejno około 58 i 62 decybeli hałasu, nie przeszkadzał mi. Często nawet go nie zauważałem. Gwoli ścisłości w trybie MAX+ dobija do 74 decybeli hałasu. To jest podyktowane jego dużą wydajnością, ale, szczerze mówiąc, nie polecam włączania tego trybu. Robot świetnie radzi sobie na niższych.
Aplikacja, z której chce się korzystać
Ostatnią rzeczą, która szczególnie podoba mi się w nowoczesnych robotach sprzątających, jest ich oprogramowanie. W dodatku, co można zauważyć po innych moich materiałach dotyczących modeli Ecovacs, uważam software tej firmy za jeden z lepszych na rynku. Intuicyjna obsługa, dość dużo zaawansowanych możliwości i spolszczony interfejs. Więcej mi nie trzeba.
Dzięki kodowi QR łatwo podłączysz Ecovacs Deebot N10 Plus do swojego konta oraz sieci lokalnej. Potem czeka cię pierwsze mapowanie, bardzo szybkie i dość dokładne dzięki wieżyczce LIDaR. Przy tym na starcie trochę rozczarował mnie brak informacji głosowych w języku polskim.
Po pierwszym sprzątaniu i zmapowaniu domu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w pełni zaprogramować wiele aspektów korzystania z robota. Możesz konfigurować mapę, zmieniając pomieszczenia oraz ich nazwy, a także tworząc wirtualne granice zabraniające odkurzania czy mopowania. Jest tu nawet funkcja mapy wielokondygnacyjnej, w sam raz dla mieszkańców domów piętrowych.
Ciekawostką jest funkcja preferencje sprzątania. O ile możesz samodzielnie ustalić takie rzeczy jak to, ile razy odkurzacz przejeżdża po sprzątanym obszarze oraz z jaką mocą pracuje, aplikacja może automatycznie dostosować działanie dla poszczególnych pomieszczeń. Robota puścisz na cały dom, wybrany pokój lub indywidualnie określony obszar. Trochę szkoda, że nie można mu wyznaczyć kilku obszarów naraz.
Nie brakuje też oczywiście możliwości ustalenia harmonogramu pracy, z możliwością wybrania obszaru. Szkoda tylko, że nie można zmienić podstawowych parametrów robota podczas odkurzania o konkretnych godzinach w wybrane dni. Fajnie by było, ze względu na wspomniany niski hałas, gdyby można go było puszczać nocami w trybie cichym.
![]() | ![]() |
Materiał powstał przy płatnej współpracy z Ecovacs.