Żadne...Sony Xperia E to kolejny dobrze znany smartfon. Po Xperii Tipo, Miro, J nadszedł czas na Xperie E i jeszcze kilka innych tworów, których nazw nie sposób zapamiętać. Co łączy te smartfony, które wymieniłem. Praktycznie wszystko. Materiały, z którego zostały wykonane, panele LCD, głośniki. Z ta różnicą, że Xperia E nie ma swoim użytkownikom absolutnie nic do zaoferowania. Czasami mam wrażenie, że Sony cofnęło się o dobre kilka lat do tyłu. Dowodem jest owa Xperia. Xperia E wykonana jest w całości z tzw. nagumionego plastiku, dzięki temu jego korpus będzie odporny na wszelkie zarysowania. Niestety producent zapomniał o frontowym szkle, które jest tylko zwykłym kawałkiem tworzywa sztucznego. Całość jest dość kompaktowa w swoich rozmiarach. Xperia E mierzy tylko 113.5 x 61.8 x 11 mm oraz waży 115,7 g.
Specyfikacja smartfona to ponownie jednordzeniowy Snapdragon MSM7227A oraz 512 MB RAM. Grafika? Tam na straży staje wysłużone Adreno 200. Ekran to zwykły panel TFT o przekątnej 3,5 cala i rozdzielczości 320x480 pix.
Najbardziej byłem zwiedzony aparatem. Zawsze Sony w swoich urządzeniach montowało przyzwoitą optykę, która broniła reszty. Tutaj jest na odwrót. Jest to chyba najgorszy aparat Sony wypuszczony od lat! Bez diody doświetlającej z marną rozdzielczością 3,2 mpix. Zdjęcia wychodzą bez ostrości , kolory są blade a filmy nagrywane są w rozdzielczości VGA. Zobaczcie sami.
Plusem jest dźwięk. Szeroki głośnik umieszczony na tyle urządzenia gra nieźle. Wysokie tony nie drażnią ucha, głośność jest odpowiednia, są nawet basy. Walkman na słuchawkach prezentuje podobny wysoki poziom.
Katalog smartfonów i telefonów >>>
Słów kilka powiedzieć trzeba o oprogramowaniu. Android 4.1 ma być wizytówką smartfona. Nakładka została odrobinę odchudzona, jednak funkcjonalność pozostała taka sama. Mimo wszystko, przy tego typu smartfonach nie ma większego znaczenia wersja Androida. Podsumowując, na pewno plusem Xperii E jest cena, oscylująca w granicach 400 zł. Reszta, jest słabej jakości. Zdaję sobie sprawę, ze nie każdy potrzebuje „wydajnościowego potwora” ale są pewne granice przyzwoitości. Montowanie części za „czapkę gruszek” z przed 5 lat nie jest fair w stosunku do klientów...
