PODPOWIEDZI:
Promocja na lodówki w sklepie RTV Euro AGD

Najciekawsze gadżety z targów IFA 2019 w Berlinie

Najciekawsze gadżety z targów IFA 2019 w Berlinie

Choć targi w Berlinie to przede wszystkim mekka fanów sprzętu AGD i RTV, to nie zabrakło tam także kilku innowacji z kategorii, które zazwyczaj dostają mniej czasu medialnego. Oto najciekawsze gadżety z targów IFA 2019!

Tegoroczna IFA nie była miejscem, gdzie innowacje stały na pierwszym miejscu. Wbrew tegorocznemu hasłu „wszystko o współinnowacji” producenci grają dość zachowawczo i zabrakło nowości z prawdziwego zdarzenia. Mimo tego na targach pokazano ciekawe gadżety, które już niedługo mogą zmienić nasze życia.

Zobacz relację Michała Mielnika z targów IFA 2019

Jedna ładowarka Green Cell do wszystkiego?

Na targach IFA 2019 nie brakowało polskich firm. Wśród nich Green Cell, producenci powerbanków, ładowarek oraz baterii. Na targi przywieźli to, co obecnie u nich najlepsze oraz, co ważne, zaprojektowane w Polsce.

Jeśli jesteście w podróży, na pewno docenicie Green Cell Power Source 75W. Poza standardowymi portami USB typu A 2,4W dostajemy też dwa superszybkie. Jeden obsługuje QuickCharge 3.0, a drugi naładuje laptopa w 60 watach. Rozwiązanie ma odważny design i było wielokrotnie testowane pod kątem bezpieczeństwa.

Green Cell Power Source 75W wygląda niepozornie, ale dostarcza sporo mocy

Poza tym Green Cell ma także pojemny powerbank o pojemności 10000 mAh. GC Prime z autorską technologią Ultra Charge oferuje szybkie ładowanie kompatybilne z większością rynkowych standardów. Energię uzupełnicie szybciej w Samsungach, Huaweiach czy iPhone’ach, ale też i we wszystkich urządzeniach z Qualcommowym Quick Charge 3.0. Ciekawostką jest fakt, że naładujecie zarówno powerbank, jak i telefon jednocześnie.

3MK z ultraszybkim foliowaniem ekranów i designerskimi etui

Jeśli mamy mało popularny model telefonu, zamówienie do niego dopasowanej folii może być problemem. Z tym chcą walczyć w 3MK, które da salonom telefonicznym narzędzie do szybkiego tworzenia spersonalizowanej folii ochronnej.

Wystarczy podpiąć do wycinarki telefon, z pomocą aplikacji zeskanować kod QR z opakowania i podać model telefonu, a po naklejeniu folii na matrycę wycięciem zajmie się maszyna.

Narzędzie od 3MK sprawdzi się w salonach telekomunikacyjnych

Proces jest szybki i zajmuje raptem kilka minut, a że poradził sobie z wcięciem w Galaxy Note 10+, to wierzę, że jest dość precyzyjny. Sama folia nie daje takiej ochrony jak szkło, ale i jest też przyjemniejsza w dotyku dzięki delikatniejszej strukturze.

Oprócz tego system może także wyciąć naklejkę na etui do telefonów. A wśród kolekcji wzorów pojawiły się także stylowe rozwiązania z serii Ferya, tworzone przez polskich artystów. Ceny za etui zaczynają się od 39,99 złotych

Słuchawki Adidasa – bezprzewodowe i materiałowe

Adidas dołącza do producentów oferujących bezprzewodowe słuchawki. Co więcej, robi to w charakterystycznym stylu. Materiałowe wykończenie jest unikatowe i dodaje urządzeniu uroku, choć nie ukrywam, że nie nadaje się na cieplejsze temperatury. Nawet jeśli wierzyć producentowi, że rozwiązanie jest potoodporne. Na szczęście da się je zdjąć i wrzucić do prania. Ich estetyka na pewno przemówi do osób noszących rzeczy z Adidasa.

Słuchawki bezprzewodowe Adidasa są stylowe, ale niezbyt praktyczne

Firma przygotowała także dwa warianty – jeden douszny, a drugi – nauszny. Obydwa z całkiem sporymi bateriami. Według zapewnień przedstawicieli chomąto starczy na 16 godzin ciągłego słuchania, a nauszniki – na 40.

Dobry czas pracy na ładowaniu nie daje jednak przyjemnych wrażeń z korzystania. Do biegania dźwięk się nada, ale brakowało głębi, basy były płytkie, a soprany już potrafiły wykraczać poza możliwości urządzeń. Ponadto dźwięk zdawał się być stłumiony.

Jeśli jednak zależy wam na stylu, to słuchawek na razie nie zamówicie w Polsce, ale za granicą da się to zrobić. Nie sądzę jednak, by za 149 euro (douszne) i 169 euro (nauszne) były one przekonujące dla fanów dobrego brzmienia.



Czytaj pozostałe relacje z targów IFA w Berlinie: 

Słuchawki… w smartbandzie

Zostając w temacie niecodziennych słuchawek, warto powiedzieć o tych, dla których etui jest... smartband. AIPOWER Wearbuds łączy ze sobą dwa urządzenia dla aktywnych ludzi i robi to w niskiej cenie. Jeśli się pospieszycie, na Kickstarterze da się je znaleźć w przedsprzedaży w cenach od 69 do 149 dolarów. Tylko czy warto?

Na pewno nie przekona do tego ich wykonanie. Choć za około 300 złotych nie ma co spodziewać się cudów, to wybór śliskiego i błyszczącego tworzywa po prostu nie jest dobry. Za dużo odcisków zostaje czy to na ekranie, czy na słuchawkach.

AIPOWER w wersji białej prezentują się godnie

Pasek zegarka jest silikonowy i miałem problem z jego zapięciem, ale poza tym wydaje się być solidny i odporny na pot. Same słuchawki dobrze leżą w uchu, choć mogłyby lepiej się do niego przyczepić. Oddaję jednak, że mają odporność IP X6 i raczej nie pękną po upadku na podłogę.

Jakość dźwięku jest w porządku. Posiadają AptX HD i dało się słyszeć przyjemny środek, trochę basu oraz wyraźne soprany. Nadadzą się dla fanów mniej wyskokowej muzyki. Na plus płytki dotykowe. Na minus, że parowanie zestawu nawet panom na stoisku AIPOWER zajęło niezręcznie długo.

Wearbuds są oryginalne - ale czy to wystarczy?

Sam zegarek jest podstawowy w swoich funkcjach. Mierzy puls, liczy kroki, analizuje chodzenie, bieg lub jazdę na rowerze. Ekran nie jest najgorszy, aczkolwiek zagęszczenie pikseli na pewno nie jest na poziomie Honor Band 5. Bliżej mu do smartbanda niż smartwatcha. Konstrukcyjnym plusem jest ładowanie – odbywa się za pomocą magnetycznej ładowarki i dla całego zestawu trwa dwie godziny. Oczywiście jest także aplikacja i monitoring snu - tak, by nikomu nie brakowało niczego po przesiadce.

Hulajnoga, którą zapewne będziecie wypożyczać

Segway udostępnił na targach przestrzeń do testowania Ninebota-Segwaya G30 Max. To model, który pojawia się w niemieckich wypożyczalniach hulajnóg, ale do Polski dotrze niebawem za pośrednictwem Birda. Po krótkiej jeździe wiem, że jest na co czekać.

Przede wszystkim z powodu większych kół  - te mają 10 cali i nie powinny uginać się pod każdą nierównością. Pomimo braku amortyzacji jechało się stabilnie.

Kolejnym, kluczowym elementem konstrukcji jest gruba płyta, na której stoimy. Wewnątrz niej kryje się bateria, która według producenta ma dać 65 kilometrów zasięgu, co samo w sobie jest dobrym wynikiem.

Ninebot G30 Max jest ciężki, ale jedzie się na nim przyjemnie

W Niemczech urządzenie mimo mocy wyjściowej 350W rozpędza się tylko do 20 km/h (takie ograniczenia nie obowiązują w Polsce, nasz krajowy model rozpędzi się do 25 km/h). Jednocześnie przez swoją wagę nie było ono zbyt zwrotne, a przyspieszenie niemalże na pewno zostało ograniczone na potrzeby jazdy po torze. Na szczęście sprawia wrażenie solidnego, a w obliczu wypadków kierowców hulajnóg to dobry znak.

Koszt tego pojazdu to 800 euro i przy tej cenie oraz możliwościach chyba lepiej poczekać, aż zjawi się w wypożyczalniach.

Kamerka wielkości pendrive’a

Insta 360 Go to urządzenie o niewielkiej masie (18,3 grama) i gabarytach. Kamerka o polu widzenia 160 stopni ma przede wszystkim być mobilna i niewyczuwalna. Jej zadaniem jest nagrywanie klipów o długości 15, 30 lub 60 sekund.

Przy nagrywaniu w 1080p przy 30 klatkach na sekundę skorzystamy z funkcji nagrywania Hyperlapsów i statycznych timelapsów. 25 klatek w 1080p dostaniemy przy klasycznym nagrywaniu, a 1600x900 przy slow motion w 100 klatkach. Większe rozdzielczości są dostępne, gdy filmy eksportuje się bezpośrednio na komputer.

Tak niewielka jest kamerka, która nagrywa w 1080p

Urządzenie obsługuje stabilizację, i to 6-osiową. Biorąc pod uwagę możliwe zastosowania – bieganie czy doświadczenia z widokiem z oczu - jest to istotne. Równie istotne jest mocowanie – sprzęt wyposażono w magnes, który przyczepi się do metalowej obudowy telefonu albo do naszyjnika, który producent proponuje ubrać pod koszulę. Równie ciekawe może okazać się etui z przyssawką, do którego włożymy kamerę, by potem przyczepić ją do dowolnej powierzchni.

Insta 360 Go przetrwa wyłącznie krótkie zachlapania - na tyle pozwala IPX4

Producent przemyślał także etui ładujące. Wygląda ono podobnie do kapsuł dla słuchawek bezprzewodowych, posiada także złącze lightning, by podczas ładowania zgrywać materiał do aplikacji w telefonie. Ta pozwala tworzyć efekty wizualne jak chociażby barrel roll i wybierać aspekt video. Baterii z etui i kamerki wystarczy na godzinę nagrywania.

Trochę mało, ale to urządzenie kompaktowe. Ogromna szkoda, że także mało odporne na kontakty z wodą – IPX4 wystarczy zaledwie na krótkie zachlapania. Urządzenie dystrybuuje w Polsce firma Solectric. Można je zamówić za 1099 złotych.

Tego zegarka nigdy nie będziesz musiał ładować

Ładowanie smartzegarków to proces uciążliwy. Nie mogą one wtedy mierzyć nam tętna w nocy, a o stanie baterii trzeba zawsze pamiętać. PowerWatch serii 2 nie ma takich problemów, a to dlatego, że cały czas zegarek napędzamy my. Swoim ciepłem. To na pewno unikalna propozycja w zestawieniu smartwatchy

Pierwsza seria pojawiła się na Kickstarterze, a tę zamówicie bezpośrednio do domu. Jeśli chodzi o specyfikację, jest tu dość typowo. Znajdzie się moduł GPS, miernik pulsu oraz dotykowy ekran LCD 1,2 cala.

Ten jest o tyle ciekawy, że między tarczą, a ekranem wsadzono panel słoneczny, aby jeszcze efektywniej pobierać energię. Jego kolejnym plusem jest tworzenie efektu matowienia ekranu, przez co godzinę zawsze widać wyraźnie (kosztem nasycenia kolorów oczywiście).

Powerwatch serii 2 to zegarek zwyczajny na pierwszy rzut oka

Ładowania ciepłem nie odczujemy, bo odbywa się ono w środku. Poczujemy natomiast chłód aluminium i dość ciężką bryłę mającą między 60 a 70 gramów, jak podaje producent. Jest to jednak urządzenie wodoodporne, nawet do głębokości 200 metrów, więc ociężałość da się mu wybaczyć.

Nie sądzę jednak, by wiele osób mogło wybaczyć ceny, które zaczynają się od 519 dolarów z wysyłką za wersję podstawową. Dostępne są także droższe warianty z innymi wykończeniami.

Najciekawsze gadżety z targów IFA 2019 w Berlinie