PODPOWIEDZI:
Advertisement

VideoNews Extra - top 10 rozczarowań i wpadek 2021 roku

VideoNews Extra - top 10 rozczarowań i wpadek 2021 roku

Chciałoby się rzec, idąc za klasykiem: ,,Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy". Niestety, 2021 rok do najlepszych w świecie technologii nie należał i to z wielu względów. Oto 10 wpadek, które sprawiają, że do nowego roku podejdę raczej z dozą sceptycyzmu.

Trudno zdecydować, co było w 2021 roku najgorsze, więc nie traktujcie tej listy jako wskazania od pierwszej do dziesiątej pozycji. Bardziej kierowałem się tu chronologią  wydarzeń, choć część z nich rzutowała na nas cały rok. Dzisiejszy VideoNews jest też mocniej subiektywny niż zazwyczaj. Tym niemniej gorąco zapraszam was do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami na temat 2021 roku. Które wydarzenie waszym zdaniem ukształtowały ten rok?

Gamestop: siła kultury memów kontra wielkie korporacje

Na początku roku rozgorzała wielka bitwa. Internauci, którzy za pomocą klientów pokroju aplikacji Robinhood czy Revolut łatwo inwestowali w akcje na giełdzie, rozchwiali misternie budowany plan funduszy hedgingowych, które obstawiały jak najniższą wartość akcji Gamestopu, by na tym zarabiać. Tak przynajmniej tak wydawało się na początku, gdy akcje firmy zajmującej się głównie stacjonarną sprzedażą gier poszybowały w górę.

Niestety, jak w przypadku niemal każdej oddolnej inicjatywy, ci, którzy kontrolują, zareagowali stanowczo. Aplikacje mobilne de facto zablokowały użytkownikom dostęp do kupowania kolejnych akcji, zostawiając tym samym pole dla funduszy hedgingowych, które dzięki temu mogły skupować pozostałe akcje, kontrolując scenę. Sprawą miały zająć się organy rządowe Stanów Zjednoczonych, ale nie wyniknęła z tego żadna skonkretyzowana reakcja. 

Akcje gamestopu w skali roku poszybowały, ale nic nie zapowiada spektakularnych kwot

Fundusze hedgingowe mogą więc dalej obstawiać, jak nisko spadnie wartość akcji poszczególnych spółek, a przy tym nikt nie bierze odpowiedzialności za ich działania manipulacyjne dążące do jak największych spadków. Internauci połączyli się za to w obrębie reddita WallStreetBets, który zapełnił się memami i ponad 11 milionami użytkowników. Część z tych osób znacznie powiększyła swój majątek, jednak dla wielu dołączających późno cała akcja okazała się jedynie pokazem mocy gigantów.

Twój smartfon się grzeje, czyli Exynos i Snapdragon w potrzasku

To naturalne, że bardziej wymagające zadania powodują przegrzewanie podzespołów. To zrozumiałe, że w kompaktowej obudowie trudno o obieg powietrza, który mógłby skutecznie chłodzić podzespoły. Co jednak niezrozumiałe, to że producenci, nomen omen, jak ognia unikają tematu przegrzewania się swoich najlepszych smartfonów. Zapewne muszą tak robić, bo jeszcze na początku roku ogłaszali, że ich procesory rozwiązują problemy poprzedników.

Jak jednak mogliście przeczytać chociażby w recenzji Samsunga Galaxy S21+ opartego o Exynosa 2100 czy testu realme GT opartego o Snapdragona 888. Pogoń za coraz niższym procesem litograficznym i wydajnością odbija się czkawką zwykłym użytkownikom. Nie tak dawno ponownie trafił do mnie przedstawiciel serii S21 i sprawa wygląda nieco lepiej... jeśli nie gracie dłużej niż kwadrans.

Jednocześnie zdarzają się momenty podczas zwykłego przeglądania mediów społecznościowych z wykorzystaniem Wi-Fi, gdy telefon robi się nieprzyjemnie gorący. Czas pracy na baterii tegorocznych flagowców jest niższy niż średniopółkowców z 5G i bateriami tej samej pojemności. Być może producenci powinni zaprzestać wyścigu na cyferki i skupić się na lepszych układach chłodzących? Niestety to bardzo trudno sprzedać przeciętnemu zjadaczowi chleba.

Rok po premierze nowej generacji konsol, niemalże nie ma konsol

Przyzwyczailiśmy się do tego, że nowa generacja konsol to przełom zarówno w grafice, jak i wrażeniach z rozgrywki. Konkurencja od dnia premiery i nowe tytuły na start zawsze definiowały ton początków generacji. Taką tendencję chciał poniekąd przerwać Microsoft, ale w tym celu zaplanował rozwijanie usługi grania w chmurze i szeroką dostępność tytułów międzygeneracyjnych. Nie poradził sobie jednak z popytem na konsole nowej generacji. 

Xbox Series X jest tą lepiej dostępną konsolą

Sprawdź aktualną cenę Xbox Series X!

Choć zupełnie szczerze, Microsoftowi bliżej do regularnej dostępności jego sprzętu niż Sony. Kupienie Playstation 5 w cenie poniżej 3000 zł, nawet na oficjalnych stronach sklepów, graniczy z cudem. Sklepy, jeśli mają kilka sztuk do sprzedaży, z reguły sprzedają je po zawyżonej cenie z nikomu niepotrzebnymi akcesoriami oraz grami. Mimo takich ruchów chętnych nie brakuje. 

Problem sięga kłopotów z produkcją półprzewodników, niezbędnych elementów chipsetów. Braki w dostawach determinują obniżony wolumen produkcji. Na świecie jest o wiele więcej chętnych na Nintendo Switch OLED niż w obecnej chwili da się wyprodukować. Kto ma go w swoich magazynach, ten sprzedaje z zyskiem. 

Taki obrót spraw spowalnia też postęp w branży gier. Najnowsze tytuły nie mogą omijać poprzedniej generacji, a więc i oferują pewne kompromisy. Sony, które pierwotnie chciało wypuścić God of War Ragnarok tylko na Playstation 5, teraz musi powrócić do wydania gry na Playstation 4. Microsoft może rozwiązać problem słabszej grafiki dystrybucją gier na starszą generację w wersji na chmurze, choć nie spotka się to zapewne z dobrym odbiorem u użytkowników. Najbliższe lata będą więc generacyjnym rozkrokiem. 

NFT, czyli fałszywa ekonomia świata wirtualnego

Treści w internecie łatwo reprodukować. Wystarczy zrzut ekranu lub strona z opcją pobierania, by mieć ten sam film lub zdjęcie, które komuś zajęło długi czas pracy. Dlatego część ludzi na świecie powołała narzędzie ograniczania podaży: NFT (Non-Fungible Token, niezamienny token). Oparty o technologię blockchain token jest cyfrowym dobrem, którego nie da się udanie podrobić lub zreplikować. Ma więc własność kolekcjonerską i zapewnia o pewnym autorstwie w nieuregulowanym globalnie systemie praw autorskich.

W teorii NFT służyło więc słusznemu celowi określeniu autora cyfrowego dzieła. W praktyce stało się platformą dla handlu internetowymi własnościami. Handel ten psuje rynek kart graficznych, gdyż do stworzenia certyfikatu w Ethereum niezbędny jest zasób mocy obliczeniowej, a karty nie docierają do konsumentów. Co więcej, ludzie znaleźli w tym świetny sposób, by jeszcze bardziej rozpędzić niszczący środowisko obrót kryptowalut (choć przejście na na proof-of-stake w przypadku Ethereum może zmniejszyć skalę problemu).

Niestety, do świata NFT zaczęli wskakiwać nie tylko ci, którzy faktycznie chcieli coś nim zabezpieczyć, ale i wszyscy, którzy w cyfrowym handlu wyniszczającym planetę upatrują źródło zysku. Praktyki wielkich, jak Ubisoft, Adidas czy Nike, ale i influencerów, sprzedających swoją miłość jako NFT, nie zapowiadają, by NFT było przyszłością lepszą niż teraźniejszość.

Facebook, czyli Meta, czyli jak nie być gigantem technologicznym

Jak złą firmą trzeba być, by ignorować wielokrotne apele naukowców mówiących o szkodliwym wpływie produktów na dzieci? Jak bardzo bezczelnym trzeba być, by w obliczu zarzutów o polaryzację społeczeństw zmieniać nazwę i reklamować nowe narzędzie do zabierania uwagi? Pytań retorycznych względem Facebooka mógłbym zadawać mnóstwo, ale ważniejsze jest pytanie: czy to się kiedyś skończy?

Działania Facebooka wzbudzają irytację rządzących na niemal całej planecie. Nieuregulowana władza portalu doprowadza do pogłębiania się podziałów oraz wzmagania przemocy. W tym roku giganta social mediów pozwano na kwotę 150 miliardów dolarów z powodu podsycania nienawistnych nastrojów w Myanmarze

Negatywnemu wpływowi firmy Facebook/Meta (i nie tylko jej) na młodych poświęciłem swoją pracę licencjacką. Promowanie wątpliwych influencerów, bezczynność wobec kontrowersyjnych postów połączona z rozmyciem odpowiedzialności czy wadliwy mechanizm zgłaszania takowych to tylko część problemów. Brak poszanowania dla prywatności (kazus Whatsappa) czy bezwzględnej reakcji wobec deepfake'ów mogą zaszodzić nie tylko nam, ale i firmie w dalszej perspektywie. 

Metauniwersa to tylko kolejna próba wejścia technologii w nasze życie

O metauniwersach mówi się najwięcej w kontekście... Mety, czyli niegdysiejszej firmy Facebook. To firma Marka Zuckerberga zaprezentowała najbardziej śmiałą wizję przyszłości, w której zmysły przenosimy do wirtualnego świata, choć nie jedyną i nie pierwszą (na swój sposób metauniwersa już istnieją, jeśli pomyślimy w ten sposób o grach-usługach pokroju Robloxa). Nie jest to jedyna koncepcja, bo swój pomysł zaprezentował także chociażby Microsoft.

Pomysł Mety wydaje się być Pomiędzy wesołymi animacjami i żartami o Marku Zuckerbergu będącym robotem, Meta rozwija produkty wirtualnej rzeczywistości (Oculus) oraz koncept rękawic przenoszących dotyk do świata wirtualnego

W każdej z tych wizji brakuje mi konkretów: Jaki stopień prywatności musimy oddać korporacjom za "wirtualne sale konferencyjne"? Kto i jak będzie przetwarzał dane dotyczące naszych ciał? Co daje metawersum, czego nie możemy uzyskać teraz z pomocą obecnych środków? I wreszcie: kto będzie rozwiązywał spory i jak metawersa będą miały się do przepisów świata rzeczywistego? 

Rozterek jest więcej, a odpowiedzi stosunkowo niewiele. Już na samym początku widać też, że upada koncept jednolitego metawersum i każda firma będzie walczyła o skrawek naszej uwagi i wstęp do naszej świadomości.

Wszystko drożeje, także elektronika

Być może twój smartfon ma obudowę z tworzywa, a w porównaniu do poprzednika niższą rozdzielczość ekranu oraz brak slotu na kartę pamięci? Tak stało się z najtańszym smartfonem Galaxy S21 5G. Może zamiast zagiętego ekranu i głośników stereo w kontynuacji otrzymałeś płaski ekran i pojedynczy głośnik? Tak postąpiono przy serii Edge od Motoroli. Być może szybkie ładowanie zwolniło z 65 do 50 watów? To sytuacja z realme 8 Pro.

Motorola Edge 20 Pro zupełnie zmienia się względem tego, co oferuje poprzednik

Nie zrozumcie mnie źle. To nie tak, że w tych urządzeniach nie nastąpiły inne zmiany, często na plus. Jednak czasy, gdy do 2500 złotych dostawało się telefon z optyczną stabilizacją minęły bezpowrotnie. Czy koszty produkcji smartfonów wzrosły? Na pewno części z nich tak, a dostęp do sieci 5G także przekłada się na ceny. Czy całkiem dobre poprzednie odsłony powinny tak szybko znikać z rynku, by ich następcy nie mieli bezpośredniej konkurencji? To raczej nie brzmi jak działanie prokonsumenckie. 

Nie zapowiada się, by 2022 rok zaoferował jakąś przemianę w tej materii. Z perspektywy polskiego konsumenta pewnym pocieszeniem może być fakt, że nasze rynki smartfonów czy laptopów są dość kompetetywne i generują jedne z większych zysków w Europie Środkowo-Wschodniej, a to częściej skłania do konkurencji cenowej. Mimo wszystko producenci zabezpieczają się przed przypadkami, w których cena ich flagowca miałaby spadać w nieoczekiwanych momentach (kazus m.in. LG).

Lepiej spartaczyć premierę i mieć z tego rozgłos, niż zrobić ją dobrze

Wydawałoby się, że przykład Cyberpunka 2077 nauczy twórców gier i nie tylko ich, że z premierą swoich produktów warto poczekać. Okazuje się jednak, że jeśli czegoś ich nauczył, to tego, że każdą aferę i wpadkę gry da się przykryć propagandą sukcesu, nie mając za grosz szacunku względem oczekiwań fanów. Choćby ostatnim przykładem jest Battlefield 2042 - gra, która przeszarżowała ze skalą swoich wydarzeń i utonęła w morzu bugów.

Battlefield 2042 to niejedyna gra, która w tym roku zaliczyła koszmarną premierę► Sprawdź cenę Battlefield 2042!

Oczywiście przykłady dotyczą nie tylko gier. W tym roku premierę miała aktualizacja do Windowsa 10 o nazwie Windows 11. Trudno nazwać ją nowym, pełnoprawnym systemem, gdy zmiany są przede wszystkim kosmetyczne. Mimo tego mnogość problemów na premierę, obniżona wydajność w grach i brak szerokiej dostępności zniechęciły użytkowników, którzy według raportu Lansweeper już prędzej korzystają z Windowsa XP.

Niestety, w erze szumu, jaki generuje natłok newsów z mediów społecznościowych, nie zachęca to korporacji do zmiany podejścia. Lepiej zgodzić się na rozejm w sądzie z częścią klientów i przekazać im marne kilkanaście dolarów aniżeli publicznie przyznać się do błędu i opóźnić premierę gry bądź produktu. Klient, który na fali ekscytacji kupi produkt, będzie w znacznie mniejszym stopniu skłonny do zwrócenia go, zwłaszcza po obietnicach naprawy.

TO nie jest kraj do rozwoju technologii

Wszyscy wiemy, że Polska gamedevem stoi i wielu ambitnych ludzi tworzących przed laty małe tytuły teraz rozwija się w wielkich firmach, produkując tytuły znane na całym świecie. Jednocześnie rzadko kiedy można powiedzieć to samo o polskich startupach technologicznych. Drenaż mózgów to zjawisko, które dotkliwie doświadcza Polskę. Nie wygląda na to, by sytuacja miała ulec poprawie. 

Po tym, jak w 2020 roku polski rząd zdegradował Ministerstwo Cyfryzacji do gabinetu towarzyszącego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, co i rusz doświadczamy utrudnień. System szczepień "przypadkowo" otwierający się dla grupy 40+ 1 kwietnia? Błąd systemu. Brak rozwoju sieci 5G w Polsce na nowych pasmach? Efekt ospałej legislacji związanej z Ustawą o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa

Czy coś zapowiada zmiany? Ja takowych nie widzę i trudno powiedzieć, byśmy mieli do czynienia z państwem ceniącym innowacje. 

Ogólny brak większych innowacji lub ich odległe premiery

W tym roku zawodzili giganci. W schemat kontrolowanych wycieków wsiąkli już wszyscy, a niektórzy na tyle głęboko, ze miesiące przed premierą nie ma już na co czekać. I tak o smartfonach Google dowiadujemy się na kwartał przed pokazem, cenę kart graficznych poznajemy przez "przypadkowe" ujawnienie jej na stronie jednego z setek sklepów. Zapowiadane technologie albo nie trafiają do sklepów, albo usłyszymy o nich dopiero za kilka lat.

Producenci uwielbiają prześcigać się w informacjach o nowych technologiach. Każdy chce wynaleźć nowy typ obudowy, zagwarantować przyszłość ładowania czy zrewolucjonizować korzystanie z urządzeń. Sęk w tym, że w tym roku niewiele z tych obietnic wynikało. Swoje obietnice na temat ładowania bezkontaktowego złożyła Motorola, Xiaomi i OPPO i tylko pierwsza firma pokazała coś, co wygląda jak końcowa technologia, jednak nie oznacza to rychłej premiery.

Wiele spodziewałem się po perowskitach, technologii, która swoje korzenie ma w Polsce. Nowoczesna metoda wytwarzania energii po miesiącu zachwytów z okazji otwarcia pierwszej linii produkcyjnej odsunęła się w cień. Być może za kilka lat świat ponownie usłyszy o nich na masową skalę, niemniej teraz wokół inicjatywy jest cisza.

Zdaję sobie sprawę, że może to być perspektywa osoby co tydzień podsumowującej najciekawsze informacje z branży. Jednak w porównaniu ze stanem chociażby sprzed dwóch lat nie widzę tu znacznej poprawy. Upadły premiery na wielkich targach, bowiem te przeniosły się w online, a tam każdy sprzedaje wyidealizowaną, montowaną od miesięcy wizję tak dopieszczoną, że gdy przychodzi do premiery, to wady stają się aż nadto widoczne. 


Przeczytaj także:


VideoNews Extra - top 10 rozczarowań i wpadek 2021 roku