Nie tak dawno mieliśmy okazję przygotować dla Was porównanie LG G7 ThinQ vs Xiaomi Mi Mix 2S. To jednak była wysoka półka cenowa. Dziś schodzimy nieco niżej by zobaczyć, czy za około 1500 złotych można dostać dobre urządzenie.
[Video] Porównanie Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Zawartość pudełek Huawei Mate 20 Lite i Honor Play
Jest dość standardowo. W obydwu urządzeniach mamy na start ładowarki 18W, kable USB ze złączem USB typu C oraz instrukcje.
Mate 20 Lite ma w zestawie dodatkowo folię na ekran i słuchawki z przyciskiem. Grają płytko, nie mają basu i gubią górne partie, a dźwięk wydaje się być gdzieś obok nas. Są absolutnie podstawowe.
Dlatego dobrze, że w przypadku Honora Play zdecydowano się na solidne, dobrze spasowane silikonowe etui. Oczywiście pogrubia ono telefon, ale nie przesadnie.
Wykonanie Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Huawei przyzwyczaił nas do dobrego wykończenia. Nie inaczej jest w przypadku obydwu testowanych modeli. Mamy tu jednak do czynienia z dwoma filozofiami designu.
Na przodzie obydwu telefonów mamy szkło. W przypadku Honora Play jest ono nieco zaoblone na krawędziach. Nie wiadomo, czy jest to Gorilla Glass. Mate 20 Lite jest z kolei chroniony przez Gorilla Glass trzeciej generacji. Po bokach Mate posiada błyszczącą ramkę, która zbiera dość łatwo zabrudzenia. W Honorze Play ramka jest częścią metalowej obudowy i ma ten sam kolor.
Przyciski w obydwu telefonach znajdują się po prawej stronie - mają dobry skok, jednak te w Honorze wydają się być nieco za wysoko. Obydwa urządzenia posiadają u dołu port USB typu C, gniazdko słuchawkowe oraz maskownicę głośnika. Po prawej stronie znajdziemy tacki na dwie karty Nano SIM albo kartę SIM i Micro SD.
Największe różnice zachodzą z tyłu. Mate 20 Lite ma połyskliwe plecy, które wykończone są szkłem. Charakterystyczny pasek w środkowo-górnej części urządzenia kryje dwa aparaty oraz skaner linii papilarnych. Pojawiają się trzy problemy. Urządzenie bardzo mocno się ślizga, a jego aparaty odstają na tyle, że łatwo będzie je zarysować i uszkodzić. Dodatkowo obudowa palcuje się od patrzenia, a szkło jedynie wizualnie sprawia wrażenie zaokrąglonego, przez co chwyt nie jest zbyt pewny.
Honor Play nie ma większości tych problemów. Obudowa jest metalowa. Aparat z niej odstaje, ale nie tak wyraźnie jak te w Mate’cie. Chwyt jest pewniejszy. Co prawda przeszycia antenowe są mniej subtelne, ale ostatecznie metalowa obudowa wydaje się być bezpieczniejsza. Obydwa telefony mają lepsze wykończenie niż to, które mogliśmy dostrzec podczas recenzji Pocophone F1.
Ekrany Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Urządzenia mają matryce w rozmiarze 6,3 cala i rozdzielczość 2340x1080 pikseli, obydwa są w aspekcie 19,5:9. Obydwa mają też u góry wcięcie na aparaty i głośnik, i o ile w przypadku Honora Play rozmiar głośnika uzasadnia rozmiar notcha, tak w Mate 20 wydaje się on być za duży, bo głośnik jest niewielki.
Wydaje się, że Huawei mógł pojechać po kosztach i wrzucić dwie matryce. Może i tak było, ale ich kalibracja jest inna.
Ekran Mate 20 Lite jest dobry, jeśli patrzymy na niego pod prostym kątem. Kolory są dość chłodne, ale bliższe rzeczywistości. Czernie są nieco zszarzałe, ale niemniej niż w Honorze Play. Plusem jest duża jasność maksymalna, jednak kosztem minimalnej, przy której to ekran nadal mocno świeci.
Ekran w Honorze jest chyba jego najsłabszym elementem. Czernie lubią się zrobić szare. Może nie jakoś mocno, ale mocniej niż w Mate 20 Lite. Urządzenie wyraźnie traci, gdy spojrzymy na nie od strony portu USB. Wtedy kolorki stają się zielonkawe i to dość wyraźnie. Obydwa urządzenia nie mają polaryzacji pionowej, ale odchył ekranu w Honorze Play całkowicie zakrzywia obraz. Przy zwykłym patrzeniu na Honora Play kolory są znacznie cieplejsze, wręcz nienaturalne i nie pomogła kalibracja w kierunku zimnych barw (dostępna w obydwu modelach). Po włączeniu ochrony ekranu wyświetlany obraz był pomarańczowy jak świąteczne mandarynki.
Zobacz również: Porównywarka smartfonów
W porównaniu matryc na plus wypada Mate 20 Lite. To nie jest jednak tak, że Honor jest nieużywalny, po prostu ma inaczej skalibrowaną matrycę.
Multimedia Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Obydwa urządzenia mają gniazdo słuchawkowe i głośniki w dolnej części urządzenia, które łatwo zasłonić np. podczas gry. W przypadku Honora Play producent obiecał dźwięk 3D, ale jeśli chodzi o głośnik, to gra on w mono. Podobnie jak w Mate 20 Lite. Obydwa są głośne, ale bez rewelacji - żaden nie jest wyraźnie głośniejszy, nie zbliżają się też do dobrego stereo. Jeśli miałbym wybrać lepszy - będzie to Honor Play. Gra on adekwatnie do klasy cenowej - jest głośny, donośny, ma lepsze basy i środkową partię. Mate 20 Lite jest cichszy i bardziej wyśrodkowany - gra płasko i zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Muzykę na słuchawkach da się dopasować z pomocą Equalizera i efektów Huawei Histen. Można zmienić to, w jakim kierunku mają rozchodzić się dźwięki, by tworzyć efekt 3D. Da się odczuć różnicę na słuchawkach nausznych, przy dousznych różnicy nie ma. Możemy także w obydwu urządzeniach wybrać, z jakiego typu słuchawek korzystamy i ta funkcja jak najbardziej się przydaje.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku na słuchawkach, obydwa urządzenia radzą sobie w porządku. Zwycięzcą jest jednak Honor Play, który gra wyraźniej, nie pomija niskich tonów, radzi sobie z wysokimi bez przesterów. Dodatkowo mocniej bije od niego bas, ale nie jest to przesada. Mate 20 Lite gra przy nim miękko, bez polotu. Jest o tyle dobry, że nie ginie nam większość środka, ale w mniejszym stopniu gra górnymi i dolnymi partiami.
W filmach jest remis - urządzenia mają ten sam fabryczny odtwarzacz, który działa w oknie pop-up, obsługuje napisy i standardowe kodeki. Jeśli chodzi o multimedia, to Honor znajdzie się w naszych rankingach smartfonów zdecydowanie wyżej.
Wydajność Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Zwycięzca może być tylko jeden. I tutaj bezwzględnie jest nim Honor Play. Huawei mocno promował swój średniopółkowy procesor Kirin 710, który trafił do Mate 20 Lite. Że sztuczna inteligencja pomaga, że wszystko działa lepiej. Niby tak, ale nie do końca, jak to mówią.
Procesor HiSilicon Kirin 710 to ośmiordzeniowa jednostka wykonana w 12 nm procesie technologicznym. 4 rdzenie Cortex-A73 są taktowane zegarem 2,2 GHz, a 4 rdzenie Cortex-A53 - 1,7 GHz. Za obsługę grafiki odpowiada Mali-G51 MP4. Do zestawu dochodzą 4 GB RAMu. Przed premierą tej jednostki można było myśleć, że jest ona konkurencją dla Snapdragona 710, teraz widać jednak, że bliżej jej do modelu 660. Ogólnie urządzenie zbliża się do innych propozycji z tą jednostką jak Mi A2 czy Nokia 7 Plus, nie jest od nich dużo gorsze.
W codziennym użytkowaniu przez 95% czasu wszystko jest okej. Urządzenie nie zamula, daje radę z trudniejszymi aplikacjami. Gry sugerują odpalanie parametrów na średnim poziomie, ale nawet przy wyższym nie jest tak źle. Potem jednak zdarza się 5% czasu, podczas których urządzenie klatkuje przy przewijaniu menu. Lubi sobie też chrupnąć podczas używania gier. Nie zdarzyło się to w przypadku tych, które korzystają z GPU Turbo jak Asphalt 9, ale nie wszystkie aplikacje go używają. Dodatkowo RAM bywa humorzasty i jednoczesne włączenie Facebooka, Twittera i Snapchata zresetuje nam jedną z tych aplikacji.
Lepiej jest w przypadku Honora Play. Kirin 970 to jednostka znana chociażby z Huaweia P20 Pro. Ten wyprodukowany w 10 nanometrowym procesie litograficznym procesor oferuje cztery rdzenie Cortex-A73 o taktowaniu do 2,4 GHz oraz cztery rdzenie Cortex-A53 o taktowaniu do 1,8 GHz. Za grafikę odpowiada ARM Mali-G72 MP12 oraz tryb GPU Turbo. Tu także znajdziemy 4 GB RAMu. Wszystko jednak działa sprawniej. To poziom ubiegłorocznych flagowców z końcówki roku. W grach proponowane są wysokie ustawienia i nie ma co poniżej nich schodzić. Nic się nie przycina, zarówno w menu jak i podczas używania aplikacji. Nieco lepsze mogłoby być zarządzanie RAMem, bo czasem lubi sobie wyrzucić Spotify i go odświeżać, ale problemy są mniejsze niż w Mate 20 Lite.
System i nakładka w porównywanych smartfonach
Obydwa smartfony pracują pod kontrolą Androida 8.1 Oreo. Obydwa mają także EMUI w wersji 8.2. Choć wydawałoby się, że różnią się pod względem oprogramowania, w końcu jeden jest gamingowy, drugi nie, to jednak różnic nie ma tak dużo.
Najciekawsze elementy obydwu urządzeń, jak GPU Turbo czy funkcjonalności aparatu są niemalże identyczne w obydwu telefonach. Różnica polegała tak naprawdę na tym, że Mate 20 Lite miał więcej śmieciowych aplikacji i gier na start. Tak czy inaczej użytkownicy na start dostają 54 GB w Honorze Play i 55 w Mate 20 Lite.
EMUI to naładowana funkcjami nakładka. Można w niej zmienić wszystko. Wygląd ikon jak i kolor paska powiadomień da się dopasować dzięki motywom. Możemy także schować notcha w obydwu urządzeniach, jeśli uznamy, że nam się nie podoba. Nie powinno też być problemu ze skalowaniem aplikacji do długości ekranu, a jeśli chcemy mieć jak najwięcej przestrzeni roboczej możemy użyć zamiast przycisków systemowych jednego, pływającego. Obydwa telefony posiadają też funkcję nagrywania ekranu i robienia z niego zrzutów, które błyskawicznie można wyedytować. W obydwu znajdziecie menedżera, który ma optymalizować działanie systemu i oszczędzać baterię. Wzrok oszczędzi specjalny tryb oraz opcje kontroli wyświetlanego obrazu.
Jest jeden detal. Skaner w Honorze Play jest ciut szybszy i lepiej radzi sobie z brudnymi palcami. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale różne palce w Mate 20 Lite zawsze dawały ułamek sekundy czekania dłużej niż w Honorze Play. Za to jeśli chodzi o rozpoznawanie twarzy, Mate 20 Lite nadrabia szybkością. Nie udało go się nabrać zdjęciem.
Nawet funkcje, które miały być charakterystyczne dla poszczególnych modeli, ostatecznie znajdują się w obydwu. Jeśli ktoś chce więc mieć możliwość blokowania powiadomień podczas grania, znajdzie to na obu urządzeniach. Podobnie jak aplikacje obsługujące zdjęcia, muzykę (bez equalizera, za to ze schludnym interfejsem) czy filmy. Jest też masa narzędzi, których prawdopodobnie nikt nie użyje, jak tłumacz microsoftu, lustro czy klient poczty e-mail.
I jeśli już za coś trzeba dać plusa to Mate’owi 20 Lite za radio FM, którego na Honorze Play zwyczajnie nie ma. Poza tym, jest tak samo - gęsto od funkcji i niezbyt minimalistycznie.
Aparaty Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Mate 20 Lite był reklamowany jako telefon z fotograficznymi aspiracjami. Aparat 20 megapikseli z maksymalną wartością przesłony 1.8 miał być wisienką na torcie, zwłaszcza, że zaimplementowano tu opcję zdjęć nocnych z długim czasem naświetlania, do których nie potrzeba statywu. Honor Play był reklamowany z kolei jako urządzenie do zdjęć, przy których pomaga sztuczna inteligencja. Główny aparat na papierze ma gorsze parametry - 16 megapikseli ze światłem 2.2. Obydwa mają z kolei pomocniczy aparat 2 megapiksele do rozpoznawania planów.
Tyle teorii, w praktyce zostałem zaskoczony tym, jak bardzo Mate 20 Lite sobie nie radzi. Być może jest to kwestia aktualizacji systemu, podejrzewam jednak, że próbowano upchnąć zbyt wiele pikseli w zbyt małej matrycy. Zdjęcia dzienne są oczywiście w porządku. Jeśli nie będziemy ich powiększać na monitorze lub telewizorze, nic nie powinno kuć w oczy w najmniej wymagających warunkach.
Kolory są w trybie automatycznym dość żywe, niekiedy wręcz zbyt żywe. W słoneczny dzień mamy do wyboru dwie opcje - albo przepalamy niebo, albo nie doświetlamy budynku. W trybie manualnym można oczywiście wyciągnąć to wszystko i uzyskać w miarę znośne zdjęcie, jednak jest to opcja dla umiejących. Można tu ustawić ISO do 3200, czas naświetlania do 30 sekund oraz manualny punkt ostrości. Wtedy jednak wychodzi ziarnistość.
Ci mniej umiejący w teorii powinni skorzystać ze sztucznej inteligencji, która rozpoznaje scenerie i na podstawie tego dobiera parametry. Problem z AI w Mate 20 jest taki, że fałszuje obraz rzeczywistości. Saturacja rośnie dramatycznie, a scenerie nabierają zupełnie innych, przesyconych barw i miękkiego wykończenia. Ich kolory stają się oderwane od rzeczywistości.
Sztuczna inteligencja nie pomaga też w nocy. Gdy uda się nam zachować ostrość, światła przypominają plamy, gdy dłoń się poruszy - mamy latarniowe bukiety. Zdjęcia mają tyle ziarna, że jak wyjmuję telefon, to gołębie się zlatują. W rezultacie poprzez podbijanie ISO wychodzą one nienaturalne. Bardzo trudno o uzyskanie ostrości podczas klasycznego zdjęcia. Odpowiedzią powinien być tryb nocny, ale nie jest, bo nawet przy naświetlaniu zdjęć przez 17 (!) sekund są one rozmazane.
Upadek Mate’a 20 Lite wykorzystuje Honor Play. 16 megapikseli z tyłu nie jest aż tak ziarniste. Zdjęcia mają bliższą naturze temperaturę barwową, także kolory, choć nieco szarawe, są bliższe rzeczywistym obrazom. Mimo mniejszego zagęszczenia pikseli nie widać utraty szczegółów ani ostrości na brzegach kadru. Mniejsze są też przepalenia i cienie - lepsza jest rozpiętość tonalna.
W trybie sztucznej inteligencji nie ma jednak wygranych, są tylko mniej przegrani. Nawet po rozpoznaniu scenerii telefon koloryzuje rzeczywistość w przesadzony sposób. Saturacja rośnie, a efekt przypomina nieudolne HDR (dostępne po włączeniu jako osobna opcja). Odcięcie tła nie działa rewelacyjnie - przy większości portretów powinno sobie poradzić. Ostatecznie Honor Play kłamie mniej niż Mate.
Nocne zdjęcia są mniej ziarniste i mniej rozmyte niż w Macie. Można uzyskać przyzwoitą fotkę, lepszą nawet niż z Pocophone’a.
Selfie zdecydowanie na korzyść Mate 20 Lite i to z banalnego powodu - ostrość znacznie częściej była lepsza, a rozmycie mniejsze. Nawet przy zerowym upiększaniu selfie na Honorze Play było zbyt gładkie i rozmiękczone.
Honor ma 4K, Mate 20 Lite nie ma. Stabilizacja obrazu jest na podobnym poziomie. Działa i trochę pomaga. Honor ma slow-motion w 120 fps. Mate ma 480 w HD, które nie wygląda za dobrze. Gubi ono też punkt, który ma rozpoznawać - w rezultacie często nie nagramy tego, co chcemy.
Bateria Huawei Mate 20 Lite vs Honor Play
Przy jednakowej pojemności - 3750 miliamperogodzinach oraz podobnych ekranach, systemie i nakładce, na wydolność baterii mogą wpływ mieć dwie rzeczy - podzespoły i optymalizacja. Okazuje się, że wydajniejszy Kirin 970 jest też jednocześnie bardziej energooszczędny od 710-tki. Nie oznacza to znacznej różnicy.
Honor Play wytrzymał 8 godzin przy włączonym z Wi-Fi Youtubem. Huaweiowi Mate 20 Lite zajęło 7,5 godziny, by Youtube opróżnił mu baterię. Obydwa telefony ładowały się z pomocą ładowarek Huaweia Supercharge 18 Watów. Pełne akumulatory zobaczyłem w obydwu urządzeniach po 100 minutach.
Urządzenia dają około 6 godzin z LTE w cyklu mieszanym (włączony GPS, synchronizacja, bez oszczędzania baterii), a przy Wi-Fi można do tego cyklu dodać godzinę. Półtora dnia z telefonem będzie możliwe do osiągnięcia. Honor Play zbliżał się do 6,5 godziny przy LTE, ale w większości scenariuszy różnica była minimalna.
Lepiej z Honorem czy lepiej na lajcie?
Podczas testów ogólne lepsze wrażenia miałem z użytkowania Honora Play. Urządzenie lepiej leżało w dłoni, lepiej odtwarzało muzykę, grało w gry i korzystało na co dzień. Mate 20 Lite nie odstawał jakoś znacznie, ale bliżej było mu do urządzenia za 1200, a nie 1600 złotych na start. Huawei musi popracować nad optymalizacją Kirina 710.
Honor Play będzie więc świetną opcją dla fanów multimediów. Solidne wykończenie, dobre aparaty, wyraźny dżwięk oraz bardzo dobra wydajność przyciągną tych, którzy telefonu używają intensywniej. Smartfon mogą oni nabyć w cenie 1499 złotych w RTV Euro AGD.
Dla tych, którzy szukają przede wszystkim eleganckiego wykończenia i nie chcą, żeby ich ekran zbytnio się zielenił, nada się Mate 20 Lite. Urządzenie można dorwać za 1589 zł w Media Markt.