Zawartość opakowania z Motorolą One
Pudełko jest standardowe i nie zwraca na siebie przesadnej uwagi. W zestawie oprócz samego urządzenia na wytłoczce znajdziecie ładowarkę TurboCharge 15W oraz kabel USB typu C o standardowej długości. Kabel, jak i ładowarka są w czarnym kolorze, podobnie jak telefon. Mały szczegół, a cieszy.
Oprócz tego pinezka do slotu na dwie karty SIM oraz kartę micro SD i trochę instrukcji w języku polskim. Motorola One posiada w zestawie silikonową osłonę, która jest nakładana na obudowę. Jest dość miękka i szybko się brudzi. Na plus jej spasowanie z telefonem. Na minus to, że mimo tego przepuszcza drobiny kurzu i innych rzeczy, zwłaszcza przy górnej i dolnej krawędzi telefonu.
Wykonanie Motoroli One
Gdy chwycimy urządzenie w dłoń, uwagę zwraca przede wszystkim jego waga. Poza tym, że waży 162 gramy, to dzięki zaoblonym i śliskim rogom wydaje się być kompaktowe. Nie jest to do końca prawdą, bo 5,9-calowy ekran i dość spore ramki u góry i u dołu, a także szkło 2,5 D dodają mu po kilka milimetrów tu i ówdzie. Wygląda to podobnie do iPhone’a XR. U góry znajdziemy przednią kamerkę, głośnik i lampę błyskową do selfie. Notch jest dość spory i zajmuje 2/3 górnego paska.
U dołu z kolei bródka słusznych rozmiarów z logo Motorola. Po lewej znajdziemy slot, a po prawej - przyciski głośności i blokowania ekranu. Dość mocno gibią się na boki, ale wypaść nie powinny. U dołu są dwie maskownice, ale tylko pojedynczy głośnik, oraz port USB typu C. U góry gniazdko słuchawkowe i mikrofon do redukcji szumów.
Śliskie ramki wykonane z plastiku prowadzą nas do tyłu urządzenia. Tam znajdziemy kolejne szkło Gorilla, ale nie wiadomo, której generacji. Wiadomo jedynie, że jest ono podatne na mikrorysy, nawet w silikonowej osłonce. W lewym, górnym rogu znajdziemy dwa oddzielone od siebie aparaty przykryte szkłem oraz z lampą błyskową pomiędzy nimi. W logu urządzenia znajduje się czytnik linii papilarnych. W ogólnym rozrachunku telefon nie wygląda luksusowo, ale też nie tanio, o ile zadba się o jego czystość.
Ekran w Motoroli One
Przed premierą wielu ludzi narzekało na jego rozdzielczość. Przy 5,9 cala rozdzielczość 1520x720 pikseli daje zagęszczenie rzędu 287 pikseli na cal. Ostrość jest więc niższa niż w w wielu droższych propozycjach i da się to zauważyć przy czytaniu stron internetowych, ale jedynie przy porównaniu z lepszym ekranem. Bez tego powinno być w porządku.
Zwłaszcza, jeśli dodamy do tego, że jest to po prostu dobry IPS, nie ma nad czym załamywać rąk. Mógłby wypełniać większą część przedniej części, bo jest to 79,2%, ale konkurencja w tej cenie wcale nie radzi sobie dużo lepiej. Proporcje 19:9 są spowodowane notchem, ale da się go ukryć.
Kolory są żywe i nie czuć, by telefon miał problemy z odwzorowaniem barw. Jeśli mamy wrażenie, że powinny wyglądać inaczej, skorzystamy z prostej kalibracji w Androidzie. Jasność minimalna stoi na bardzo dobrym poziomie - jest rzeczywiście ciemno. Jasność maksymalna jest w porządku - nie ma rewelacji, ale w większości przypadków wystarcza, jedynie w bardzo jasny dzień będzie problem z obsługą.
Czernie są nieco zszarzałe i brak im intensywności. Do poprawy są natomiast kąty widzenia, bowiem zwykłe położenie telefonu obok ręki na biurku sprawia, że kolory zmieniają się o dwa tony. Szkoda niskiej rozdzielczości w dobrej jak na tę klasę cenową matrycy, ale może przy wydajności urządzenia może to i lepiej?
Wydajność i Benchmarki
Telefon nie ma dodatków producenta. Wyposażono go jednak w Snapdragona 625, który napędza m.in. Mi A2 Lite. Ta ośmiordzeniowa jednostka z rdzeniami Cortex A-53 rozpędza się do 2 GHz. Wykonana jest w 14-nanometrowym procesie litograficznym, więc będzie wydajniejsza od Mediatekowej konkurencji. NIe oszukujmy się jednak - to nie jest bestia do benchmarków pomimo 4 GB RAMu.
![]() | ![]() | ![]() |
Wynik Motoroli w Antutu | Wynik Motoroli w AndroBench | Motorola One i rezultat w 3D Mark |
Urządzeniu brakuje nieco mocy obliczeniowej. Po ustawieniu gier na niskich parametrach chodzą one płynnie. Widać jednak, że Adreno 506 nie jest królem wydajności i nie uciągnie najnowszych pozycji w najlepszej jakości. Z ciekawostek - na urządzeniu nie zagracie w Asphalt 9. Ładowanie gier jest znacznie wydłużone w stosunku do droższych urządzeń. W tej półce cenowej lepiej poradziłby sobie Snapdragon 636. Przy modelu 625 zdarzają się spadki w tempie animacji oraz przycinki. Jednocześnie telefon nie grzeje się przesadnie.
W codziennym użytkowaniu nie czuć większych przycinek. Problemem jest to, że bez trybu energooszczędnego Motorola One i tak wyrzuca większość aplikacji z RAMu. Przełączanie się między aplikacjami mediów społecznościowych może się wiązać z przeładowaniem pamięci telefonu. Same animacje są płynne i nie ma przycinek, choć w ogólnym rozrachunku z wydajnością mogło być lepiej.
- Pętlę Videotestów, sprawdzającą prędkość włączania aplikacji, telefon zaliczył przy pierwszym okrążeniu na 2:23. Potem jednak znaczna część aplikacji wymagała ponownego odświeżenia i w rezultacie po drugim okrążeniu czasomierz pokazał 4:44. Co ważne, zastąpiliśmy Asphalt 9 wcześniejszą odsłoną gry, nowsza nie była bowiem kompatybilna ze starym procesorem.
Jakość audio i Video
Nie wiem, jakie cuda wyprawia Motorola przy okazji współpracy z Dolby, ale One nie musi się wstydzić znacznie droższej konkurencji. Dolby Audio pozwala na dopasowanie poziomów głośności z pomocą equalizera, ale także i trybów dopasowanych do filmu, gry czy muzyki. Dodatkowo wyrównuje poziom głośności w utworach, co wiąże się z podbiciem jego poziomu. Jeśli chcemy, możemy Dolby Audio wyłączyć, by nie działało ono w systemie.
Trzeba jednak przyznać, że jakość odtwarzanego dźwięku jest bardzo dobra. Motorola One dużo czerpie z najlepszych smartfonów. Przede wszystkim telefon wyciąga dużo głębokich i niskich tonów, ale i ma szerokie pasmo, na którym możecie nagle odkryć, że wasza ulubiona piosenka ma w sobie więcej smaczków. Oprócz tego dobrze znosi wysokie tony i operuje głębokim basem.
Szkoda w tej sytuacji, że by obejrzeć film, musimy skorzystać z aplikacji “zdjęcia Google”. Brak jej takich funkcji jak dodanie napisów czy odtwarzanie w okienku. Poradzi sobie za to z wiekszością kodeków. Nie ma jednak co się nastawiać na konsumowanie treści w ten sposób - głośnik nie jest ani głośny, ani rewelacyjny, łatwo go przykryć, a gra płasko i trudno w nim wykrzesać głębszy bas. Harczy jak emeryt po piątym papierosie. Z 64 GB na pliki pozostaje 53. Jest też opcja skorzystania z karty Micro SD.
Łączność w Motoroli One
Motorola One posiada moduł NFC do płatności zbliżeniowych i parowania urządzeń. Miłym dodatkiem jest też slot na dwie karty nano SIM oraz na kartę micro SD. Poza tym do dyspozycji oddano LTE Plus (Advanced) na obydwu kartach jednocześnie. Nie było problemu z zasięgiem przy jednoczesnym użyciu dwóch slotów. Wszystkie opcje wyboru karty, z której zadzwonimy albo napiszemy SMSa są dostępne zawsze wewnątrz aplikacji systemowej.
Poza tym mamy Wi-Fi w paśmie 2,4 i 5 GHz oraz Bluetooth 4.2 (mogłoby już być 5.0). Jakość połączeń oceniłbym jako bardzo dobrą - tam, gdzie inne telefony traciły kreskę zasięgu, Motorola trzymała pełny pakiet. Dźwięk z głośnika do rozmów jest wyraźny, zapewne też przez jego rozmiar. Równie sprawnie działa GPS, który odnajduje lokalizację w tempie zarezerwowanym z reguły dla flagowców.
Interfejs Android One
Motorola w trakcie testowania postanowiła dostarczyć do urządzenia Android One, czym wyprzedziła chociażby Xiaomi z Mi A2. Trzeba jednak przyznać, że od 20 sierpnia minęło sporo czasu, a Google nie garnie się do natychmiastowych aktualizacji Android One. Tak czy inaczej, doszło do kilku ważnych zmian. Nie zobaczymy ich na ekranie blokady - ten podświetla się, gdy wyczuje w pobliżu ruch. W teorii dobra funkcja, w praktyce, jadąc pociągiem nie można odłożyć telefonu na półkę, bo ekran się cały czas podświetla. Po odblokowaniu telefonu czytnikiem linii papilarnych - ten jest dość celny, ale cała procedura zajmuje dłużej niż powinna, około pół sekundy - przechodzimy do ekranu głównego.
Można tu zmienić tapety, dodać widżet i przesunąć ikonki, ale to tyle z możliwości. Na stałe przytwierdzono pasek wyszukiwania, który jest u dołu urządzenia i nie można go usunąć ani przesunąć. Po lewej stronie znajdziemy kartę z informacjami od Google. Główną zmianą jest nowa metoda nawigacji w systemie (którą możemy wyłączyć).
Od teraz telefon ma tylko dwa przyciski - centralny oraz wycofania. Pełni on funkcję powrotu do pulpitu po krótkim naciśnięciu. Przy nieco dłuższym włączy on karty Google, a w przyszłości asystenta głosowego. Jeśli jednak naciśniemy go i zaczniemy przesuwać, pojawi nam się lista aplikacji, po której nawigujemy przytrzymując przycisk główny i sunąc nim na lewo i prawo.
Po upuszczeniu przy interesującej nas aplikacji, przechodzimy do niej. Taką samą listę, ale bez potrzeby przytrzymania możemy wywołać przeciągając krótko przyciskiem głównym do góry, pojawi się też 5 ikonek ważnych dla nas programów (co działa nawet sprawnie). Jeśli chcemy zobaczyć menu aplikacji - musimy przeciągnąć nim do góry przez dłuższy czas.
Jak to działa? Szybko i intuicyjnie, choć nie zawsze mamy wystarczającą przestrzeń albo pewny chwyt telefonu do gestów. Dość asymetrycznie wygląda podział na dwa przyciski, dlatego czasem w miejscu trzeciego przycisku pojawia się przycisk pozwalający obrócić ekran. Pulsuje on, gdy obrócimy telefon, ale mamy wyłączony obrót ekranu. Przydatna funkcja.
Poza tym interfejs nie uległ znaczącym zmianom. Pasek powiadomień nieco zmienił swój wygląd, ale schemat w nim pozostał taki sam. Teraz co jakiś czas urządzenie pyta, czy skoro usuwamy dane powiadomienia, to mają się one w ogóle pokazywać. Można też wybrać ciemny motyw do obsługi urządzenia, ale w Motoroli nie działało to tak, jak trzeba i część elementów interfejsu nadal miało białe tło. Poza tym do obsługi multimediów mamy aplikacje od Google. Jedne są lepsze, jak Zdjęcia, inne gorsze - jak Muzyka. Wszystkie jednak działają przy podzielonym ekranie - teraz, aby włączyć tę opcję, musimy kliknąć ikonkę, która znajduje się nad kartą z aplikacją.
System posiada też narzędzia do zarządzania przestrzenią oraz baterią, przy czym te mają korzystać z procesorów sztucznej inteligencji, których w Motoroli One nie ma. Motorola od siebie dodaje gesty Moto. Podwójne potrząśnięcie włącza latarkę (bardzo przydatne), a podwójny obrót nadgarstkiem uruchamia aparat. Po nauczeniu się ich stają się bardzo intuicyjne. Cieszy to, że w czystym Androidzie nie czuć wybrakowania względem nakładek producentów.
Zdjęcia i Filmy z Motoroli One
W telefonie znajdziemy dwa aparaty z tyłu. Główny ma 13 megapikseli z przesłoną o wartości f/2.0 i z pikselem w rozmiarze 1,12 mikrona. Pomocniczy aparat ma tylko 2 megapiksele i służy do rozpoznawania tła. Z przodu znajduje się kamera do selfie - 8 megapikseli ze światłem f/2.2. Ona też ma rozpoznawać tło. Dodatkiem jest lampa błyskowa z przodu urządzenia.
Aplikacja aparatu w wykonaniu Motoroli One jest tym samym, co spotkamy w innych urządzeniach producenta. U dołu przełączymy się między matrycami oraz skorzystamy z Google Lens do rozpoznawania obiektów oraz włączymy podgląd. Nieco wyżej przełączymy się między zdjęciami, filmem oraz skorzystamy z dodatkowych trybów.
Na samej górze znajdują się przełączniki, w tym HDR w trybie automatycznym, lampa błyskowa oraz samowyzwalacz, tryb aktywnych zdjęć pozwalający na krótkie ujęcia, po których przytrzymanie zacznie się ruch i tryb manualny. Dodatkowo w urządzeniu mamy tryby koloru spotowego (jeden kolor dominuje zdjęcie, reszta jest czarno-biała), tryb portretowy z regulacją rozmycia oraz tworzenie gifów z jednym ruchomym obiektem. Fani video będą mogli skorzystać ze slow-motion przy 120 klatkach na sekundę, filmu poklatkowego oraz transmisji na żywo na Youtube.
Zaczynając od dodatkowych trybów - są raczej zabawkami niż przydatnymi narzędziami. Jeśli macie naprawdę duży kontrast, tryb koloru spotowego powinien wam się udać. W innych przypadkach jesteście narażeni na zniekształcenia spowodowane chociażby odbiciem światła. Tryb tworzenia GIFa daje nam opcję efektu zapętlenia lub odbicia i pozwala połączyć nawet 75 zdjęć w jedno ruchome ujęcie. Po namalowaniu obszaru, w którym ma być ruch zauważymy, że nie jest to ani precyzyjne, ani szczególnie ładne. Tryb slow-motion z kolei znacznie przyciemnia obiektyw i choć video wygląda dobrze, to brakuje w nim detali i można je kręcić tylko w 720p.
Przechodząc do jakości samych zdjęć. Za dnia da się zrobić przyzwoite zdjęcie. Przydaje się tu HDR, który ratuje większość ujęć. Widać jednak, że obiektyw cierpi na brak docierających informacji o świetle. Fotografie są ciemne i brakuje im szczegółowości. Oprogramowanie oferuje miękkie wykończenie zamiast ostrych krawędzi i tylko przy dobrym słońcu uchwycimy zdjęcie warte uwagi.
Nawet za dnia widać jak mocno pracuje ISO. Na sceneriach pojawia się ziarnistość. Kolory też nie są rewelacyjne - gama barw nie jest duża, a w zależności od światła potrafi skręcić w stronę różu albo niebieskiego odcienia. Rozmycie z tylnej kamery nie jest tak dobre, jak mogłoby być - widać po krawędziach dość selektywne wybieranie planu przez telefon. Im ciemniej, tym gorzej, odległość między planami też powinna być w miarę duża.
Sytuacja pogarsza się w nocy. Brakuje szczegółowości, a zrobienie dobrego ujęcia z ręki graniczy z cudem. ISO jest podbite do granic możliwości i jeśli się nie przyglądać, nie widać ziarnistości na całkiem jasnych zdjęciach. Po chwili da się jednak zauważyć, że jest ona wszędzie. Również ostrość zdjęć jest na niezadowalającym poziomie. Trzeba jednak oddać, że jest to standard tej półki cenowej i Mi A2 Lite wcale nie robi lepszych zdjęć, a Honor 8X robi tylko minimalnie lepsze zdjęcia, będąc znacznie droższym - Motorola swoich fotek nie prześwietla.
Motorola One pozwala na nagrywanie wideo w 4K przy 30 klatkach na sekundę. Ostrość obrazu jest przyzwoita, podobnie jak stabilizacja. Ogólnie nie będzie to rewelacyjny telefon do video, choć ostrzy obraz szybko, a kolory nie są specjalnie przekłamane. Po raz kolejny - jest to standard cenowy w tej klasie.
Przedni aparat ma to do siebie, że słabo rozpoznaje tło. Robi nawet szczegółowe zdjęcia do momentu, gdy nie zwariuje. Wtedy, nawet przy wyłączonym filtrze upiększania, rozmywa twarz, by ją wygładzić. Trudno złapać jakość obrazu bliską rzeczywistości i wyostrzyć selfie jak trzeba. Nie powinno to mieć miejsca, zwłaszcza, że mówimy o jednostce z dobrym odwzorowaniem kolorów i ogólnymi dobrymi parametrami.
Wydajność baterii
3000 miliamperogodzin przy ekranie HD Plus powinno dać dobry rezultat i rzeczywiście daje. Przede wszystkim można osiągnąć dzień pracy na jednym ładowaniu i to nawet przy dwóch godzinach na LTE i 2,5 na Wi-Fi, a w sumie około 5 przy włączonym ekranie.
Szkoda, że bateria nie jest większa, bo wspomniany Mi A2 Lite ma 4000 miliamperogodzin. Jednak dzięki temu urządzenie jest lekkie i sprawnie się go używa. Sprawnie jest też ładowane - pomocą ładowarki TurboCharge 15 W w 20 minut odzyskamy 25% baterii, a w pół godziny nawet 45%. Cały telefon napełnimy w około godzinę i 20 minut.
Czy Motorola One kogoś zadowoli?
Motorola One będzie dobrym wyborem tylko dla wąskiego grona użytkowników. Przede wszystkim dla tych, którzy chcą w tej cenie mieć lekkie urządzenie. Nie jest ona potentatem pod względem specyfikacji ani aparatów. Ekran ma niższą rozdzielczość. Skorzystają z niej osoby, które chcą mieć czystego Androida i NFC, a jednocześnie nie chcą mieć kobyły z wielką baterią jak Asus Zenfone Max Pro (M1). Ucieszą się też fani muzyki na słuchawkach - jakość odtwarzanego dźwięku jest naprawdę dobra. Jakieś wąskie grono skorzysta z tego telefonu. Inni pójdą w kierunku wydajności czy większej baterii.
Motorolę One można kupić tutaj:
Zobacz inne recenzje: