Testowany dziś Lenovo Legion 5 15ARH05 (82B500A3PB) ma na pokładzie 8-rdzeniowego, 16-wątkowego Ryzena 7 4800H oraz GTX-a 1650 z 4 GB dedykowanej pamięci GDDR6. Takie połączenie ewidentnie faworyzuje moc CPU, więc jeżeli to właśnie na niej Ci zależy, a chcesz przy okazji uniknąć wysokich kosztów, to jesteś w dobrym miejscu.
Sprawdź cenę testowanego notebooka:
Lenovo Legion 5 - Niepozorna obudowa może Cię zwieść
Stylistycznie Lenovo Legion 5 jest bardzo stonowany, szczególnie gdy wybierzesz edycję z białym podświetleniem klawiatury, taką jak ta.
Wyspówka jest też przyjemna w użytkowaniu, klawisze mają między sobą odpowiednie przerwy, a ich wielkość nie przeszkodzi osobom z dużymi opuszkami palców.
Gdybym zobaczył ten komputer na spotkaniu, będąc osobą nie w temacie, uznałbym go za prostego biurowca, który służy jedynie do przeglądania sieci i obsługi Worda.
No i bym się trochę zbłaźnił, bo pomimo tak spokojnego designu w środku czai się procesor, wymieniający w benchmarkach ciosy z desktopowym AMD Ryzen 7 1800X.
To oznacza, że w mobilnym TDP udało się dzięki obniżeniu litografii upchnąć wydajność, która wcześniej wymagała ponad 100 W.
Oprócz tego na pokładzie mamy także dedykowanego GTX 1650, który na dobrą sprawę też może służyć jako akcelerator do aplikacji. W tym konkretnym przypadku takie zastosowanie przemawia do mnie nawet bardziej niż gaming, bo akurat ten chip jest raczej przeznaczony do tytułów e-sportowych.
Jak widać w filmie, gry AAA w rozdzielczości natywnej (1080p) spadają poniżej 60 FPS i trzymają się raczej w okolicy 45. Dopiero zejście na 720p daje lepszą płynność, ale staje się też dość last-genowym doświadczeniem.
Wielu to nie przeszkadza, o czym świadczy popularność konsol, więc nie jest to w żadnym stopniu utyskiwanie na niską wydajność. Za 4500 zł dostaje się tu dokładnie to, za co się płaci, więc nie traktujmy tego jako wada.
Jakość matrycy i wrażenia z użytkowania
Reprodukcja kolorów w matrycy testowanego dziś Lenovo Legion 5 sięga 90% gamutu sRGB, więc patrzy się na nią całkiem przyjemnie.
Podświetlenie jest jednolite, 300 nitów da się obejrzeć praktycznie w każdej sekcji tego IPS-a.
Matowa powłoka i wąskie ramki wokół matrycy stały się już standardem, ale zupełnie inaczej wygląda w notebookach sytuacja z portami.
Szerokie grono producentów traktuje ich rozłożenie po macoszemu, przez co cierpi ergonomia użytkowania. Kabel od myszki, HDMI i RJ-45 potrafią nieźle namieszać, gdy trzeba je wetknąć w porty krawędziowe. Najgorsze są te dwa ostatnie, bo to najczęściej przewody sztywne, które nie chcą nie łatwo układać.
W Lenovo Legion 5 te problemy zostały przeskoczone wielkim susem na tył laptopa, bo to właśnie tam umieszczono newralgiczne porty. Jest tam także USB-C, jednak jedynie z obsługą zewnętrznych ekranów, bez ładowania.
Przez to moja ocena wygody użytkowania tego komputera szybuje w górę, szczególnie z perspektywy stacjonarnego profilu użytkowania, który podczas szerzącej się pandemii zyskuje na popularności.
Mając świadomość, że obecna sytuacja w kraju i na świecie utrzyma się raczej do połowy przyszłego roku, każdy kto może, powinien ustalić dla siebie wygodne miejsce do pracy w domu, najlepiej stałe.
Nie zdziwiłbym się, gdyby masa firm pozostała w tym trybie jeszcze na długo, bo to spora oszczędność na wynajmie przestrzeni biurowej, która w ciężkich czasach będzie potrzebna.
Kultura działania
Podczas standardowego przeglądania sieci i prac biurowych Lenovo Legion 5 jest praktycznie niesłyszalny, jeżeli za tło uznamy standardowy salon w mieszkaniu.
Obciążenie komputera krzyżowo za pomocą FurMark i prime95 przyniosło 44 decybele, czyli w normie dla notebooków z systemami chłodzenia, opartymi o dwa wentylatory.
Dobre jest to, że mają swobodny dostęp do powietrza. Lenovo zadbało zarówno o elewację laptopa ponad stół, jak i odpowiednią perforację kadłuba. Przy cięższym użytkowaniu gorąco zalecam twarde powierzchnie właśnie z tego powodu.
Tryb „Turbo” podnosi znacznie głośność działania notebooka, a nie przekłada się tak bardzo na zyski w wydajności. Procesor ma swoje określone algorytmy działania, które i tak regulują pobór prądu i generowane ciepło, więc na dłużą metę zysk jest jeszcze mniejszy.
Oczywiście można to wszystko obrócić do góry nogami programem Throttle Stop, który wyciska znacznie wyższe limity mocy w ciągłym obciążeniu, jednak nie polecam tego na dłuższą metę. Producenci ustalają te ograniczenia po to, by przedłużyć życie sprzętu.
Jeżeli chodzi o baterię, to ta podczas standardowego użytkowania wystarczyła na 6 godzin pracy biurowej z włączonym Wi-Fi.
Jest to wynik w okolicach normy dla tego segmentu, więc nie jest to ani atut, ani wada. Z zasady procesory Intela wytrzymują dłużej, jednak mają też niższy potencjał w zastosowaniach wielowątkowych.
Podsumowanie testu Lenovo Legion 5
Lenovo Legion 5 jest notebookiem, którego mogę śmiało polecać za potężny procesor, dobrą matrycę i poprawną kulturę pracy. Karta graficzna mogłaby być nieco mocniejsza, co pokazałoby więcej pazura w grach komputerowych, niemniej warto w tym miejscu pamiętać, że mamy do czynienia z laptopem do 4500 zł.
Mając to na względzie jestem nawet w stanie wybaczyć gumowane stopki, które wykonano dość wątpliwie. Mam nadzieję, że w następnych wypustach zostaną poprawione, bo mam wrażenie, że nie zestarzeją się z godnością.
Zobacz też inne testy laptopów: