W recenzji Dreamebot L10s Ultra nie będę przy tym go porównywał do modeli innych producentów, ale nie ma co się oszukiwać. Wiele bardzo podobnych propozycji już pojawiło się lub niedługo zawita na naszym kanale. Wszystkie marki, dziwnym trafem, pochodzą z Chin.
Tamtejsi producenci wydają się rozumieć potrzeby osób szukających odkurzacza automatycznego z półki premium. Dlatego właśnie Dreamebot L10s Ultra po prostu nie mogłem przegapić. Z czystej ciekawości na temat tego, czym się ten model wyróżnia.
Kup Dreamebot L10s Ultra:
Robot na nasze czasy - Recenzja Dreamebot L10s Ultra
Czuję pewną dozę mięty do estetycznie zaprojektowanych sprzętów AGD. W świecie zdominowanym przez wyłącznie czarne lub białe roboty sprzątające zawsze mnie miło zaskakują takie propozycje jak Dreamebot L10s Ultra. Bawiące się kolorystycznymi konwencjami. Co prawda ten model wykonano głównie z białego tworzywa, ale czarne oraz srebrne elementy świetnie kontrastują z całością, przekładając się na nowoczesny i atrakcyjny wygląd.
Zobacz też nasz ranking odkurzaczy automatycznych
Kamera RGB z sensorami 3D i LiDAR - Unikanie przeszkód i mapowanie
Skoro o czarnych elementach mowa, to najbardziej wyróżnia się oczywiście ten frontalny. To kamera RGB połączona z sensorami 3D. Dzięki temu robot sprzątający widzi to, co dzieje się przed nim. Wszystko po to, aby lepiej wymijać różnego rodzaju przeszkody, pokroju chociażby kabli od ładowarek, które często znajdują się w miejscach, w których z punktu widzenia odkurzaczy automatycznych nie powinny.
Co ważne, Dreamebot L10s Ultra wykorzystuje sztuczną inteligencję. Dzięki temu rozpozna to, co się przed nim znajduje. Czy to wspomniane przewody, czy zwierzaki lub dziecięce zabawki, robot będzie w stanie to wyminąć. W wielu przypadkach poinformuje też, poprzez aplikację, o tym, jaka przeszkoda uniemożliwiła mu wysprzątanie jakiegoś miejsca.
Z tym że nie samymi sensorami z frontu robot patrzy. Dobrze, gdy ma też wieżyczkę, tak zwany sensor LiDAR. Skanując wielokrotnie w ciągu sekundy swoje otoczenie, Dreamebot L10s Ultra błyskawicznie zmapuje mieszkanie. To pomaga mu też odnaleźć się na wirtualnej mapie w aplikacji i zwiększa precyzję przy sprzątaniu wyznaczonej powierzchni.
Warto sprawdzić: Najinteligentniejsze roboty sprzątające świata? Ecovacs DEEBOT X1 OMNI oraz Ecovacs DEEBOT X1 Plus
Stacja czyszcząco-ładująca - Dreamebot L10s Ultra nadąża za rynkiem
W zestawie z urządzeniem nabywca otrzymuje przede wszystkim standardy. Nasadki mopujące, szczotkę boczną lub wałek. Tym jednak, co wyróżnia Dreamebot L10s Ultra, jest najważniejszy z dodatków, czyli stacja czyszcząco-ładująca. Jest dość spora, bo mierzy około 42 na 34 na 57 centymetrów, ale bardzo funkcjonalna. Opróżni robota, naładuje go i wyczyści mu mopy.
Tak, do wnętrza stacji wkłada się worek na brudy (który wystarcza zdaniem producenta do 60 dni) oraz wlewa wodę do odpowiedniego zbiornika. Zużytą łatwo jest zutylizować przy użyciu innego pojemnika. Ciekawostką jest też detergent, wsuwany w dedykowane miejsce w stacji czyszczącej. Nawiasem mówiąc, kiedy Dreamebot L10s Ultra wraca do stacji, podnosi mopy tak, aby nie zmoczyć okolicy, a następnie, pod strumieniem świeżej wody, wprowadza je w szybkie obroty.
To je faktycznie dokładnie doczyszcza. Nie musisz się przy tym przejmować, że coś zapleśnieje. Po czyszczeniu stacja suszy mopy przez przynajmniej dwie godziny (czas da się wydłużyć) strumieniem ciepłego powietrza, aby nic niepożądanego nie wyrosło na frocie. W trakcie pracy, w razie gdyby skończyła mu się woda, Dreamebot L10s Ultra też wraca do stacji, aby ją ponownie napełnić.
Nowoczesna jest też kwestia pozbywania się brudu z pojemnika robota. Dzięki technologii DualBoost 2.0 stacja czyszcząca wtłacza powietrze do zbiornika, wydmuchując wszystkie zanieczyszczenia i zasysa je wprost do worka na brudy. To rozwiązanie dokładne, a także całkiem szybkie.
Sprawdź również: Test Roborock S7 MaxV Ultra - Najbardziej zaawansowany robot sprzątający na rynku!
Jak zadbać o higienę? Mopy w Dreamebot L10s Ultra
Bardzo ważnym elementem Dreamebot L10s Ultra są jego mopy. Używam liczby mnogiej dlatego, że to w zasadzie dwa obrotowe dyski pokryte frotą. Podczas pracy robot dociska je do podłogi i aktywnie ją czyści z prędkością nawet 180 obrotów na minutę. To dużo lepsze rozwiązanie niż konkurencyjne wibracje.
Nie musisz się przy tym martwić, że robot przy całej swojej wydajności mopowania najedzie na twoje dywany i je zmoczy. W domach, w których podłoże twarde łączy się z wykładziną, robot bez trudu rozpozna typ podłogi, dzięki swojej inteligencji połączonej z czujnikami wykrywającymi zmiany częstotliwości ultradźwięków przy pracy.
Wjeżdżając na dywan lub wykładzinę, wyłączy mopowanie, podniesie mopy, a potem zmieni odpowiednio siłę ssania, której ma sporo, bo w tym modelu aż 5300 paskali. Warto podkreślić, że mopy podnoszone są mimo wszystko na dość niską wysokość - to przypadłość wszystkich urządzeń wykorzystujących podobne technologie. Dywany o wyższym włosiu wciąż najlepiej jest odgradzać w aplikacji.
Test Dreamebot L10s Ultra - Robot premium w praktyce
Skoro wiesz już co nieco o najważniejszych kwestiach związanych z robotem sprzątającym Dreamebot, najwyższa pora pogadać o tym, jak wygląda korzystanie z niego na co dzień. Jasne, te wszystkie inteligentne rozwiązania i innowacyjne funkcje są fajne na papierze, ale to, jak działają w praktyce, ma największe znaczenie.
Kilka słów o aplikacji Dreamebot L10s Ultra
Zanim o odkurzaniu lub myciu podłóg, warto jeszcze poruszyć temat aplikacji. Przede wszystkim bardzo łatwo sparowałem z nią robota. Poza tym ma to, co najważniejsze w takim oprogramowaniu. Pozwoli śledzić poczynania odkurzacza automatycznego, wyznaczać poszczególne pomieszczenia, wysyłać go do sprzątania stref (nawet kilku naraz) lub po prostu pokojów.
Aplikacja jest dość inteligentna. Już na starcie wyznaczyła mi dość rozsądnie wszystkie pomieszczenia w domu i określiła polecane sposoby sprzątania ich. Tego typu rzeczy można samodzielnie zmieniać, na przykład po to, aby ustalić wyłącznie cichy tryb pracy w sypialni lub inną kolejność sprzątania pokojów.
Bardzo ważnym dodatkiem w aplikacji jest to, że da się z niej skorzystać do podglądania świata oczami robota. To przydatne wtedy, gdy chcemy sprawdzić, co słychać u zwierzęcia lub postraszyć drugą połówkę dzięki funkcji wideorozmowy. Jest tu też opcja patrolowania, w której robot przejeżdża do kilku punktów zaznaczonych na mapie, i robienia oraz zapisywania zdjęć.
Ogólnie aplikacji nie miałem prawie nic do zarzucenia. Słowo klucz to prawie, dlatego że nie wszystko w niej funkcjonowało najlepiej. Na przykład tryb mapy 3D wciąż wymaga dopracowania, bo robot określał ściany w dziwnych miejscach. Da się je przesuwać, ale nie do końca usunąć w całości, przez co nie mogłem zaznaczyć mu, gdzie znajduje się łóżko lub sofa.
Odkurzanie podłóg twardych i dywanów
Dreamebot L10s Ultra to wydajny robot sprzątający. Osiągając siłę ssania na poziomie 5300 Paskali, zasysa naprawdę sporo. Na pewno pomocna jest w tym budowa szczotki, która wydaje się pływać pod dotykiem, co sugeruje, że podobnie jak w niektórych modelach konkurencji pływa, lepiej dostosowując się do podłoża.
Tym samym Dreamebot L10s Ultra odkurzał wszystko, prędzej czy później, bez problemu. Zasysał duże brudy w postaci płatków kukurydzy lub okazjonalnego owsa i yerby. Delikatniejsze zabrudzenia rozsypywał na boki lub okazjonalnie po prostu ich nie wciągał, co wynika prawdopodobnie z tego, że producent nie pokusił się o dwie szczotki boczne wmiatające kurz do wewnątrz, ale potem i tak je zwykle zbierał, przy drugim przejeździe.
Również na płaskich dywanach Dreamebot L10s Ultra przoduje. Bez problemu na nie wjeżdża i zbiera nawet mniejsze drobiny, pokroju yerby. W zasadzie z takich powierzchni zbiera brudy nawet lepiej niż z podłogi. W końcu dywan nie jest tak gładki jak panele. Powstrzymywał więc delikatne brudy przed lotem wywołanym wymiataniem szczotki bocznej.
Jak Dreamebot L10s Ultra mopuje?
Zasadniczo mopy zastosowane w Dreamebot L10s Ultra gwarantują mu sukces. Podwójne obrotowe dyski z frotą po prostu doczyszczają co się da, w zasadzie polerując podłogi. Ma to taką zaletę, że niezależnie od tego, jakie wyzwanie postawisz przed tym sprzętem, robot na pewno nie zostawi po sobie brudu. Pod warunkiem że nie chodzi o krawędzie lub szpary w podłodze.
Ze względu na swoją budowę i sposób poruszania się Dreamebot L10s Ultra pozostawia suchy pasek o szerokości około 5 centymetrów wzdłuż ścian. W dodatku, z oczywistych względów, nie doczyści paneli z nawet minimalnymi szparami. Frota tam nie sięga. To nie jest duży problem, w końcu do dogłębnego sprzątania nadal dobrze mieć tradycyjnego mopa, ale jest to coś, co na pewno warto wziąć pod uwagę przed zakupem.
Za to obecność mopa nie przeszkadza przy wjeździe na dywany. Robot faktycznie rozpoznaje podłoże i przestaje rotować częścią myjącą. W dodatku, aby nie zmoczyć dywanu, delikatnie podnosi mopy. To znajdzie raczej zastosowanie przy wykładzinach lub naprawdę płaskich dywanach. W końcu, tak czy siak, robotów sprzątających nie powinno się wpuszczać na takie z dłuższym włosiem.
Istotna kwestie: hałas oraz wymijanie przeszkód
Na koniec zostawiłem dwie, równie istotne co sprzątanie, kwestie dotyczące testu Dreamebot L10s Ultra. Hałas i wymijanie przeszkód. Zaczynając od tej drugiej sprawy, trzeba podkreślić jedno - robot widzi, co się przed nim dzieje. Dotyczy to jednak raczej wyższych rzeczy.
O ile bez problemu unika wjeżdżania w meble albo miniaturowy statyw, o tyle powerbank wraz z kablami sprawił mu małe trudności. Przewody nawet parę razy rozpoznawał, a potem oznaczył je na mapie po sprzątaniu, wraz ze zdjęciem, ale najczęściej i tak je rozjeżdżał. To było przypadkowe i wynikało z prób wyminięcia. Wystające końcówki leżących płasko na ziemi kabli są widocznie zbyt chaotyczne nawet dla inteligentnego robota.
Co do hałasu - tutaj całkiem nieźle. Szczególnie wyróżnia się stacja czyszcząca, dlatego że podczas jej pracy zanotowałem hałas na maksymalnym poziomie około 77 decybeli. To wciąż sporo - spać się przy tym nie da - ale warto pamiętać o tym, że czyszczenie trwa stosunkowo krótko. No i mniej niż u niektórych sprzętów konkurencji.
Przy pracy w trybie cichym robot sprzątający generował maksymalnie około 62 decybele, a w trybie turbo 75 decybeli. Ustawiając harmonogram recenzowanego Dreamebot L10s Ultra na sprzątanie, na przykład w sobotni poranek, trzymałbym się raczej trybu cichego lub standardowego, najwyższe rezerwując na wyjątkowe sytuacje. Przy mopowaniu jest bardzo cicho, w okolicach 53 - 56 decybeli.
Robot, który mi się podoba, czyli Dreamebot L10s Ultra
Dreamebot L10s Ultra to solidny konkurent na rynku luksusowych robotów odkurzająco-mopujących. Sporo kosztuje, ale i w tej cenie przychodzi z szeregiem nowoczesnych rozwiązań, które sprawiają, że jest po prostu bardziej użyteczny od propozycji z niższych półek cenowych. Gdybym miał decydować się na wyłącznie jednego robota w domu, na pewno Dreamebot L10s Ultra byłby jedną z pewniejszych opcji.
![]() | ![]() |