Nazywam się James Bond
Gra Kursk to pierwszoosobowa gra akcji z elementami szpiegowskimi. Główny bohater jest agentem, który pracuje dla tajnego rządu. Jego zadaniem jest dostanie się na okręt podwodny K-141 Kursk i zdobycie informacji o nowych torpedach WA-111 Szkwał. Są one niesamowicie szybkie i bardzo niebezpieczne. Rosjanie wyprzedzili Świat i dysponują potężną bronią.
Już na początku rozgrywki zaczynamy w ekskluzywnym pokoju hotelowym. W nim zagłębiamy się z celem misji oraz po raz ostatni możemy przejrzeć dokumenty. W tym momencie łączność z bazą się kończy. Jesteśmy zdani tylko na siebie. Muszę przyznać, że klimat czuć od samego początku. Opowieść przypominała mi nawet filmy z Jamesem Bondem. Gra pod przykrywką, do tego dysponujemy przydatnymi gadżetami w postaci PDA.
Początek nie zwiastuje nadchodzącej tragedii. Jedziemy do portu, w którym znajduje się okręt podwodny. W Kursku przechodzimy do najważniejszej części historii. Podróż mija bardzo efektownie, podróżując samochodem, podziwiamy widoki, rozbudowujemy wątek fabularny oraz przeglądamy nazwiska autorów. Niestety już pierwsze złe wrażenie robią modele postaci. Są one niezwykle przerażające, bardziej pasują do horroru niż gry szpiegowskiej. Dodatkowo mają fatalną animacje i praktycznie zerową sztuczną inteligencję.
Zobacz aktualną cenę gry Kursk |►
Ahoj przygodo!
Główny bohater jakimś cudem dostaje się na pokład okrętu podwodnego. Nikt nas nie zna i musimy zyskać zaufanie załogi. Podczas dialogów wybieramy odpowiednie linie dialogowe. Bardzo podobało mi się, że wybierając jedną opcję, nie mogliśmy zapytać o tę drugą. W innych grach po prostu rozmawiając z bohaterami, wybieramy wszystkie tematy, które mamy do wyboru. W Kursku tego nie ma, a momentami chciałem zapytać o kilka wątków.
Aktywności pobocznej w grze jest bardzo dużo. Możemy wykonywać zadania poboczne, które najczęściej polegała na przejściu z punktu A do B. W Kursku jest bardzo dużo minigierek, możemy pograć na przenośnej konsoli, przypominającą „Ruskie Jajka”, zagrać w grę planszową czy pobić rekord na rowerku stacjonarnym. Nie można zapominać o szukaniu sekretów i pozyskiwania tajnych danych. Nasze PDA pozwala na wykonywanie zdjęć ważnych miejsc, które przekażemy naszemu pracodawcy.
Okręt podwodny jest ogromny, jako gracz poznajemy większość pomieszczeń. Bardzo łatwo jest się zgubić, gdyż w grze nie ma dostępnej mapy. Możemy co prawda aktywować znaczniki, jednak lubią się one nie wyświetlać, bądź po prostu zaciąć. Dlatego zdani jesteśmy tylko na siebie, a niekiedy błąkamy się po okręcie nie wiedząc co mamy zrobić.
Życie w Matrixie
Kursk posiada bardzo ładną oprawę graficzną. Już początek gry może powodować zachwyt nad tym elementem. Pokój hotelowy robi wrażenie, podobnie jak panorama miasta. Wnętrze okrętu jest wykonane bardzo staranie, z dokładnością o szczegóły. Pomieszczenia są bardzo klaustrofobiczne i wiernie ukazują okręt podwodny. Pełno w nich maszyn i elektroniki, które napędzają K-141 Kursk. Postprocesy w postaci gęstego ziarna powodują, że grę można postrzegać jako horror. Niestety bardzo szybko możemy się przekonać, że to wszystko tylko makieta. Nasza postać często wychodzi po za tekstury. Widzimy wtedy co skrywa „wnętrze”. Silnik fizyczny ma problemy z wykrywaniem kolizji. Możliwe jest wejście w NPC i zobaczenia, jak został zamodelowany. Najdziwniejsze jednak jest to, że możliwe jest zbieranie sekretów, których nie widzimy. Znajdżki kryją się w innym pokoju, jednak podchodząc do ściany i wciskając przycisk akcji, jesteśmy wstanie je zebrać.
Lokacje są bardzo małe i często ma miejsce doczytywanie się gry. Za każdym razem kiedy przechodzimy przez śluzę, ma miejsce ekran ładowania. Podczas zabawy takie przerwy mogą dość szybko wytrącić z rozgrywki. Tym bardziej, że przejdziemy kilka kroków i ponownie czekamy na wczytanie lokacji. Zdaje sobie sprawę, że to jest spowodowane dbaniem o zasoby, jednak nie lepiej zwiększyć wielkość poziomów? W wielu miejscach eksplorowania statku, załącza się animacja, której nie możemy pominąć. Podobnie wygląda sprawa z otwieraniem drzwi, które później są automatycznie zamykane.
Ługi Bugi
Kursk jest produkcją niedopracowaną i widać to w każdym elemencie. Błędy graficzne są tutaj na porządku dziennym. Do tego fatalna animacja NPCów może spowodować wybuchy śmiechu u grającego. Jednak to jeszcze nie jest wszystko. Cały ten wątek szpiegowski zatraca się w dalszej rozgrywce. Załoga jest tak głupia, że nie zwracają uwagi na to co robimy. Możemy włamać się komuś do kajuty czy komputera. Pomimo, że obok stoi postać obrócona do nas plecami. Nikogo nie interesuje to, że robimy zdjęcia podejrzanym urządzeniem PDA. Zamiast ukrywać się i skradać, możemy grać bardzo swobodnie.
pozdrawiam grających na padzie
Prawdziwym koszmarem jest jednak sterowanie. Jeżeli lubicie grać na padzie, to mam dla was bardzo złą wiadomość. Co prawda jest taka możliwość, jednak nie jest w pełni wspierana. Poruszanie się po menu głównym może poważnie zirytować. Poszczególne opcje wybierać możemy JEDYNIE przy pomocy analoga. Krzyżak z jakiś powodów jest deaktywowany. W samej grze autorzy zdecydowali się na bardzo dziwny układ klawiszy. Prawy spust odpowiedzialny jest za akcję, większość czasu będziemy korzystać z tego przycisku. Dlaczego nie można było przypisać interakcji pod klawisz A? Nie mam pojęcia, do tego nie ma możliwości ręcznego przypisania przycisków. Schemat sterowania także nie został opisany prawidłowo. (Więcej patrz obrazek poniżej)
Polecane zestawy komputerowe! |►
Podsumowanie
Gra Kursk zapowiadała się dość dobrze. Ciekawy scenariusz bazujący na prawdziwej historii. Twórcy informują, że zmyślili wątek szpiegowski, jednak ciekawie to się łączy z katastrofą Kurska. Wiele notatek przybliżają wydarzenia jakie miały miejsce 18 lat temu. Nawet informatyczne ciekawostki są prawdziwe, a nie jak większości tego typu produkcji, wyssane z palca. Grafika także przyczynia się do plusów tej produkcji. Jednak sama gra jest naszpikowana błędami. Kursk przypomina grę, wydaną we wczesnym dostępie a nie pełnej wersji. Silnik fizyczny leży, sztuczna inteligencja także oraz sterowanie na padzie to koszmar. Do tego wszystkiego wdziera się później monotonia. Większość zadań polega na bieganiu po okręcie w tę i we tę. Jako gracz nie czujemy żadnego niebezpieczeństwa ze strony gry. Jeżeli lubisz temat okrętów podwodny, to być może warto rozpatrzeć zagranie. Pozostałym graczom odradzam Kursk w tej postaci, w jakiej jest aktualnie na Steam (Wersja 1.04). Być może przyszłe łatki poprawią znaczącym stopniu grę, powodując, że będzie ona bardziej grywalna.
Sprawdź też poprzednie recenzje gier: