Telefon Nothing zyskał nieprzyzwoitą ilość rozgłosu jak na urządzenie ze średniej wyższej półki. Na pewno pomógł w tym wygląd urządzenia oraz oszczędna dystrybucja faktów na temat specyfikacji. Nie bez znaczenia jest też fakt, że dla wielu ten rok w świecie smartfonów jest nieco rozczarowujący. W obliczu małych przełomów specyfikacyjnych Nothing Phone (1) ma (nomen omen) rzucić światło na to, czego oczekujemy od smartfonów i dostarczyć to w rozsądnej cenie. Czy to się udaje?
Sprawdź aktualną cenę Nothing Phone (1):
Wariant 8/256 GB | Wariant 12/256 GB | |
Czarny | ||
Biały |
Testowany egzemplarz ma 8 GB RAM-u oraz 128 GB pamięci (107 GB zostaje dla użytkownika).
Interfejs GLyph - 900 diod robi robotę?
To najbardziej błyskotliwy przejaw designu zaproponowanego przez specjalistów z Nothing. Nazwany przez producenta Glyph to zespół diod na obudowie ułożonych w nieoczywiste kształty oraz kilka funkcji, które wykorzystują ich potencjał. Nie jestem przekonany jednak, by odkryto w tym aspekcie wszystkie karty.
W ustawieniach Glyph Interface możemy całkowicie wyłączyć podświetlanie się telefonu, jak i wyregulować jasność, z jaką otrzymamy sygnały. Najważniejsze jest jednak ustawianie podświetlenia zarówno dla powiadomień, jak i rozmów telefonicznych.
Co ważne, możemy ustawić inny efekt wizualny dla każdego kontaktu dzwoniącego do nas, jak i do powiadomień z każdej aplikacji, a także ustawić inny efekt do każdego z rodzajów powiadomień w obrębie tej aplikacji. Przykładowo inny sygnał świetlny otrzymamy na wiadomość prywatną na Slacku, a inny na wiadomość na kanałach ogólnych.
Wykorzystamy zarówno gotowe wzorce świetlne, jak i te, które oprogramowanie wygeneruje na bazie dźwięków, które wgraliśmy do bazy. Niestety, nie dopasujemy samodzielnie migotania do wgranego przez nas utworu. Czasem z tego powodu przy dzwonku nie otrzymujemy w ogóle sygnałów świetlnych. Zdarza się to, gdy amplituda dźwięków w odgłosie nie jest wystarczająco duża.
Przydatną funkcją może być Flip to Glyph. Po odwróceniu urządzenia plecami do góry zamigocze do nas dwukrotnie. Wtedy powiadomienia będą bezdźwięczne, a informację o nich otrzymamy jedynie jako podświetlenie tyłu.
Zastosowanie dla podświetlenia znajdziemy również w aplikacji aparatu. Całość, w teorii, ma zastąpić lampę błyskową. W praktyce światła powstałego w ten sposób jest niewiele i już lepiej postawić na tryb nocny albo flesz, chyba że fotografujemy coś z bardzo bliskiej odległości.
Bardziej przydatna jest niewielka czerwona dioda migająca przy nagrywaniu (zarówno z przedniej, jak i z tylnych kamer). Za zbędny dodatek uważam też podświetlenie w momencie aktywacji Asystenta Google.
To, czego brakuje mi w tym rozwiązaniu, to większej personalizacji. Aż prosi się o narzędzie, które pozwoliłoby samodzielnie tworzyć wzory i sekwencje podświetlenia. Ponadto podświetlenie mogłoby się aktywować przy uruchomieniu wybranych aplikacji lub jako zwykły przełącznik z panelu kontrolnego. Glyph ma sporo niewykorzystanego potencjału i pozostaje liczyć na aktualizacje.
Jakość wykonania Nothing Phone (1) jest bez zarzutu
Jeszcze przed testami smartfonów obstawiałem, że to w tym aspekcie Nothing przyłoży się najmocniej. I nie myliłem się. W dotyku Nothing Phone (1) sprawia wrażenie znacznie droższego urządzenia. Producent postawił na metalowe, przyjemne w dotyku i niezbierające mikrorys (przynajmniej na razie) ramki. Na nich znajdują się duże przyciski o przyjemnym, precyzyjnym kliku oraz przeszycia antenowe.
Slot na dwie karty Nano SIM ulokowano w dolnej części telefonu, zaraz obok portu USB-C i maskownicy głośnika. Choć zabezpieczono go gumką, smartfon oferuje wodoodporność zgodnie ze standardem IP53. Szkoda, bo przy IP67 byłby bardziej kompletnym rozwiązaniem. Podobnie, do pełni szczęścia brakuje mniejszych pasów dookoła ekranu. Jasne, te są symetryczne, niemniej przez to nie należą do najestetyczniejszych. Podobnie niemała wyspa aparatu w lewym górnym rogu.
To, co jednak ma przyciągać do Nothing, to jego tył. Skonstruowany ciekawie, bo opierający się na przezroczystej tafli szkła. Ta o dziwo nie gromadzi aż tak zauważalnie odcisków palców ani rys, mimo tego kilka razy dziennie będziecie ją przecierać. Przede wszystkim sprawia wrażenie solidnej. Jedyny niepokój wzbudza szczelina między szkłem a ramką, do której przedostają się mikroelementy brudu.
Design Nothing Phone (1) może przypaść wam do gustu albo was odtrącić. Na pewno widać w nim pomieszanie trendów nowszych i starszych iPhone'ów, jednak charakterystyczny tył sprawia, że jest to smartfon jak żaden inny. A przy wadze 193,5 gramów i dużej szerokości (75,8 mm) zaskakująco pewnie trzyma się go w dłoni. Nie wiem, jaka magia została tu wykonana, ale nie miałem problemów z dosięganiem do góry ekranu. Podejrzewam dobre wyważenie elementów.
Tak czy inaczej, jeśli poszukujecie dobrze wykonanego smartfona, Nothing Phone (1) jest jednym z nich.
Ekran Nothing Phone (1)
Zajrzyjmy pod maskę matrycy, którą zaimplementowano w Nothing Phone (1):
- Rozmiar: 6,55 cala.
- Technologia: OLED.
- Rozdzielczość: 2400 x 1080 pikseli.
- Zagęszczenie pikseli na cal: 402.
- Częstotliwość odświeżania: Do 120 Hz.
- HDR: Tak.
Nothing postarało się na mocne 4+. Ekran jest na tyle dobry, by na niego nie narzekać, a jednocześnie nie wyznacza nowych standardów w żadnej z dziedzin. Jasność maksymalna wystarcza do czytania treści w słoneczny dzień, choć raczej nie do przeczytania książki ze względu na sporą refleksyjność. Z kolei jasność minimalna objawia się różowieniem białych czcionek przy przewijaniu. Na szczęście obraz przy niskiej jasności nie migocze.
Pod względem wyświetlania obrazu nie mogę przyczepić się do Nothing. Kolory faktycznie są żywe, a kąty widzenia zdecydowanie powyżej średniej. Nie doszukałem się na obrazie żadnych artefaktów. Nikogo nie powinna zaskakiwać też głęboka czerń. Szkoda, że ilość ustawień nie pozwala na zaawansowaną personalizację wyświetlanego obrazu. Zmienimy tylko jego temperaturę barwową niezbyt precyzyjnym suwakiem oraz nasycenie (które też nie będzie przesadnie okazałe).
Producent nie pozwala ustawić stałych 120 Hz, zamiast tego daje opcję adaptacyjnego odświeżania. Działa zadowalająco - w obrębie systemu trudno o moment zamyślenia, a efekt utrzymuje się także w aplikacjach zewnętrznych. Bardziej zmartwiły mnie problemy z wyświetlaniem materiałów w HDR (na pewno na Youtube i Amazon Prime). Niejednokrotnie video najpierw działało w podwyższonej rozdzielczości, by potem wrócić do 480p bez aktywnego HDR-u. Obstawiam problemy z DRM Widevine L1.
Dźwięk i wibracje - tu Nothing Phone (1) błyszczy
Nothing Phone (1) nie ma gniazda słuchawkowego i pewnie nie zaskoczyło to tych, którzy wiedzą o istnieniu Nothing Ear (1).
Oferuje za to podwójne, niesymetryczne głośniki. To bardzo solidny zestaw stereo, który przede wszystkim stawia na czystość. Nie znajdziemy tu zbyt głębokiego basu, za to postawiono na klarowność dźwięku i jego sprawne dostarczanie bez opóźnienia. Na pewno nie jest to też najgłośniejsze stereo, ale wystarczająco głośne do codziennego użytku. Imprezy z nim nie rozkręcimy, ale za to dialogi przy oglądaniu filmów będą dobrze wypunktowane. Asymetria w proporcjach 55/45 nie sprawia tu kłopotu.
Bezprzewodowe przesyłanie dźwięku to także dobre doświadczenie na Nothing Phone (1). Nie zachodzi tu wiele opóźnień czy przerw. Jedynie dwukrotnie zdarzył się nieprzyjemny efekt (testowałem na Sony WF-C500 oraz Bowers&Wilkins; PX7). Zasięg niejednokrotnie przekraczał deklarowane w Bluetooth 5.2 10 metrów. Sporym minusem jest jednak brak equalizera w systemie.
Widać, że Nothing stawia na aspekty, które trudno będzie dostrzec w porównywarce smartfonów. Wśród nich wibracje, które są powyżej przeciętnej w tej klasie cenowej. Jasne, silnik nie należy do cichych, ale czuć pod palcem każde kliknięcie i zostaje mu nadana odpowiednia moc (niestety tej nie wyregulujemy). Jedynym mankamentem są zdarzające się opóźnienia w wibrowaniu podczas pisania na klawiaturze. To coś, co może rozwiązać aktualizacja.
Wydajność Nothing Phone (1) - Czy da się z nią żyć?
Przed premierą Nothing było krytykowane ze względu na wybór procesora. Spodziewano się czegoś mocniejszego na papierze niż Snapdragon 778G+. Czy jednak jest się o co martwić?
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 778G+ 6nm.
- Rdzenie: 1x 2,5 GHz Cortex A78, 3x 2,4 GHz Cortex A78, 4x 1,8 GHz Kryo 680.
- Układ graficzny: Adreno 642L.
- RAM: 8 GB (dostępna wersja 12 GB) LPDDR5.
- ROM: 128 GB UFS 3.1 (dostępna wersja 256 GB) UFS 3.1.
Dotarliśmy do takiego momentu na rynku smartfonów, że wcale nie potrzebujemy najmocniejszego procesora, nawet gdy wydajemy dużo pieniędzy na smartfon. Zapas mocy, jaki zapewnia Snapdragon 778G+, sprawia, że Nothing Phone (1) dobrze radzi sobie z codziennymi zadaniami. Kultura pracy urządzenia jest na wysokim poziomie, a nawet jeśli sprzęt się nagrzewa (co zdarza się podczas gier i korzystania z 5G), to ciepło rozchodzi się równomiernie po ramkach.
Antutu Benchmark v9 | Wild Life - 3D Mark | Wild Life Extreme - 3D Mark | Geekbench 4 | Geekbench 5 | Androbench | Disk Speed Test |
Tylko że Nothing Phone (1) nie należy do demonów prędkości. Animacje nie są tutaj dopieszczone do perfekcji, podobnie jak przełączanie się między aplikacjami. Przy pierwszym podejściu do szybkiego przerzucania się między kilkoma programami telefon musi je "odmrozić", co trwa z około sekundę. Na samo uruchomienie aplikacji czekamy porównywalną ilość czasu co w propozycjach ze Snapdragonem 870, więc ostatecznie nie jest to słaby rezultat, ale też i Nothing Phone (1) w tym aspekcie nie błyszczy.
Jest jednak pewien aspekt, który wypadałoby w Nothing Phone (1) rozwinąć. Brak narzędzia do gier daje się we znaki, gdy bombardują nas powiadomienia lub nie możemy ustawić stałej jasności szybkim kliknięciem. Nie zmienimy też bezpośrednio trybu wydajności. Jasne, część tych opcji jest w systemie, ale wymagają ustawiania tego w każdej aplikacji z osobna i bez podglądu rozgrywki. W porównaniu do konkurencji wypada to blado.
System Nothing OS, czyli czysty Android, ale...
Oficjalnie Nothing nazwała swoją implementację Androida Nothing OS. Zupełnie szczerze powiem wam, że nie ma to większego sensu. To czysty Android 12 z poprawkami z czerwca i niewielkimi zmianami wizualnymi od Nothing.
System dostał już trzy pomniejsze aktualizacje (jedna z nich miała dodać HDR 10+, ale jego implementacja pozostawia wiele do życzenia), a Nothing obiecuje wsparcie aktualizacjami systemu przez 3 lata i poprawkami bezpieczeństwa przez 4 lata.
Domyślnie system nie wyświetla treści na wygaszonym ekranie. Always-On Display istnieje, ale w bardzo ograniczonej formie - po znalezieniu go w ustawieniach ekranu blokady nie dostajemy żadnego motywu czy wzoru, a jedynie charakterystyczny zegar.
Ekran odblokujemy biometrycznie za pomocą czytnika linii papilarnych oraz rozpoznawania twarzy. Jak na optyczny czytnik pod ekranem ten z Nothing Phone (1) jest zaskakująco szybki i responsywny. Radzi sobie nawet z odkształconym kciukiem. Gorzej wygląda odblokowywanie twarzą - tutaj kamera po prostu działa wolno, a w dodatku nieszczególnie dobrze pod kątami innymi niż prosty.
Na pulpicie możemy zmienić układ ikon jedynie na 4x4 lub 5x5. Nie zmienimy też wiodących kolorów na dowolny zestaw - wykorzystamy 4 gotowe kolory lub 4 dopasowane do tapety. Producent dorzucił kilka widżetów pogodowych i z zegarkami, ale nie zaimplementował nawet aplikacji pogody czy narzędzia do nagrywania ekranu!
System ma także widżet, który ma łączyć się z naszym portfelem blockchain, by wyświetlać NFT. Jako że idea NFT w obecnej formie wyrządza więcej krzywdy środowisku niż pożytku, nie przetestowałem tego elementu. Jeśli jednak z jakiegoś powodu taki widżet o wymiarze 2x2 was interesuje, będziecie potrzebowali aplikacji - łącznika do portfela.
Producent opiera się na aplikacjach dostarczanych przez Google. Jedynymi programami, które zaprojektowało Nothing, to aplikacja aparatu oraz dyktafon. Ten warto docenić, bo współtworzone przez Teenage Engennering rozwiązanie pozwala inaczej rejestrować dźwięk dla większej grupy lub indywidualnie. Może też redukować szum, co słychać w końcowym nagraniu, ale efekt i tak jest zadowalający. Nagrania odsłuchacie w przyspieszeniu lub spowolnieniu.
Przeczytaj inne recenzje:
- Test realme GT NEO 3 oraz realme GT NEO 3T - Ładują się szybko, ale czy warto je kupić?
- iPhone SE 2022 po miesiącu bez ściemy [TEST]
- Recenzja Motoroli Edge 20 Pro po miesiącu - Godna kontynuacja serii?
Podczas korzystania z Nothing Phone (1) spotkały mnie następujące usterki:
- Symbol cofania widoczny podczas korzystania z gestów nie znikał z ekranu m.in. podczas korzystania z Youtube.
- Aplikacja otworzyła się jedynie w oknie pop-up, reszta ekranu była czarna (Youtube i Mapy Google).
- Detekcja dotyku wyłączała się podczas zwykłego korzystania z systemu na co najmniej kilka sekund.
- Gesty wyłączały się podczas zwykłego korzystania z systemu.
- W słoneczny dzień nie wyświetlała się treść ekranu. Smartfon był gorący, ponadto nie dało się zmniejszyć głośności.
- Zegar ekranu blokady w ustawieniach stylu wygląda inaczej niż faktyczny na ekranie blokady.
To sporo błędów, nawet jeśli uwzględnimy, że mowa o nowicjuszu. Trzeba też wspomnieć o braku polskich znakach w foncie Nothing, który pojawia się w ustawieniach. Mamy 2022 rok i taka sytuacja jest w najlepszym przypadku śmieszna, ale mi do śmiechu nie było. Zwłaszcza że ten prawie nagi system pożera 21 GB ze 128 GB, które otrzymujemy na start.
Dodajmy do tego nienajlepszą optymalizację korzystania i wychodzi nam przepis na rozczarowujące działanie. Pod tym względem Nothing Phone (1) ma sporo do nadrobienia, by zasłużyć na miejsce w rankingu smartfonów.
Moduły łączności w Nothing Phone (1)
Nothing Phone (1) na pewno nie idzie po rekord w zakresie modułów łączności. Znajdziemy w nim Dual SIM, ale bez karty pamięci. Nie narzekałem zarówno na działanie NFC, jak i Bluetooth w standardzie 5.2.
Zaskakująco słabo wypadły rozmowy w trybie głośnomówiącym. Rozmówcy skarżyli się na przerywanie wypowiedzi, gdy telefon leżał na płaskiej powierzchni. Z drugiej strony nie ma żadnych problemów ze słyszeniem rozmówców. Domyślnie telefon ma ustawiony wysoki priorytet sieci 4G i w Warszawie sam nie przełączył się na 5G. Mimo to nie doświadczyłem problemów z internetem. Podobnie problemów nie spotkałem przy łączności Wi-Fi.
Jakość zdjęć i video z Nothing Phone (1)
Przed premierą Carl Pei podkreślał, że w telefonie znajdzie się mniej aparatów, za to o lepszej jakości.
Czy faktycznie obietnica została spełniona?
- Obiektyw główny: 50 Mpix f/1.9, PDAF, OIS.
- Obiektyw ultraszerokokątny: 50 Mpix f/2.2 114˚.
- Obiektyw przedni: 16 Mpix f/2.5.
- Video: 4K/30 FPS, 1080p30/60/120 FPS.
Aplikacja aparatu na pewno nie idzie na rekord pod względem ilości funkcji. Jest za to irytująca o tyle, że ukrywa opcje HDR-u oraz poprawki sztucznej inteligencji w głębokich ustawieniach. Ponadto nie mamy pełnej kontroli nad trybem nocnym - jego ikona pojawia się wtedy, gdy telefon uzna to za słuszne. Do tego czas naświetlania wynosi około 5 sekund za każdym razem. Z kolei za slow-motion odpowiada obiektyw ultraszerokokątny i nagramy je tylko w 120 klatkach na sekundę.
Zdjęcia za dnia wyglądają dobrze. Trudno znaleźć tu większy powód do narzekania po zrobieniu fotografii. Rozpiętość tonalna prezentuje się adekwatnie do klasy cenowej - przejścia między odcieniami zachowują nieco detali. Na fotografiach jest też raczej standardowa ilość detali. Rozmycie z tyłu wygląda naturalnie i nie znajdziemy w nim błędów przetwarzania. Tylko że nie zawsze aparat wyostrzy zdjęcia tam, gdzie trzeba. Autofokus przy fotografowaniu obiektów z bliska to coś, co Nothing Phone (1) musi jeszcze poprawić.
Tryb auto - f/1.9, ISO 100, 1/3146s | Tryb AI - f/1.9, ISO 100, 1/3594s | AI - f/1.9, ISO 100, 1/2965s | Aplikacja Nothing - f/1.9, ISO 382, 1/50s | Aplikacja Google Camera - f/1.9, ISO 661, 1/74s | f/1.9, ISO 209, 1/50s | Podświetlenie Glyph - f/1.9, ISO 1276, 1/33s | Lampa błyskowa - f/1.9, ISO 406, 1/50s |
Działania sztucznej inteligencji specjalnie nie odczułem i nie chodzi tu o to, że smartfon nie informuje, kiedy ona działa. Po prostu jeśli fotografujemy jedzenie albo roślinność, to mamy pewność, że będą to zdjęcia nasycone, choć nie do przesady. Dwukrotne cyfrowe przybliżenie w dobrym świetle także daje zadowalające efekty. Nieco mniej przychylnie patrzę na tryb 50 Mpix, który może przydać się do wycinania fragmentów zdjęcia, ale nie prezentuje też przesadnie dobrej szczegółowości.
HDR + AI - f/1.9, ISO 100, 1/1000s | Tryb auto - f/1.9, ISO 122, 1/33s | Tryb HDR - f/1.9, ISO 163, 1/50s | Tryb auto - f/1.9, ISO 100, 1/1437s | Tryb AI - f/1.9, ISO 100, 1/1459s | f/1.9, ISO 100, 1/5996s | HDR - f/1.9, ISO 100, 1/316s | Tryb 50 Mpix (skompresowane) - f/1.9, ISO 100, 1/251s | 2x zoom cyfrowy - f/1.9, ISO 191, 1/100s | 2x zoom cyfrowy - f/1.9, ISO 100, 1/250s | 2x zoom cyfrowy - f/1.9, ISO 100, 1/500s |
Jeżeli jednak zabraknie nam nieco światła w kadrze, Nothing Phone (1) bardzo szybko się gubi. Pogłębiają się problemy z ostrzeniem, a w cieniach gości już sporo szumów pomieszanych z ziarnem. Wtedy przydaje się HDR, który nieraz uruchomi się nawet przy wyłączeniu go w ustawieniach jako część sztucznej inteligencji. Tak naprawdę telefon zrobi zdjęcie w trybie automatycznym tak, jak ono tego chce.
Tryb auto - f/1.9, ISO 363, 1/33s | Tryb nocny - f/1.9, ISO 1131, 1/25s | Tryb nocny, ultraszerokokątny - f/2.2, ISO 1353, 1/17s | Tryb nocny, główny - f/1.9, ISO1665, 1/20s | Tryb nocny, 2x zoom cyfrowy - f/1.9, ISO 1650, 1/20s | Tryb auto, ultraszeroki - f/2.2, ISO 3392, 1/12s | Tryb nocny, ultraszerokokątny - f/2.2, ISO 3200, 1/12s | Tryb automatyczny, główny - f/1.9, ISO 3828, 1/20 s | Tryb nocny - f/1.9, ISO 3920, 1/17s | Tryb nocny, 2x zoom - f/1.9, ISO 3690, 1/17s | Tryb auto, główny - f/1.9, ISO 1364, 1/25s | Tryb nocny, główny - f/1.9, ISO 2413, 1/20s |
Nocne zdjęcia są... przesadnie wyostrzone. Jasne, światło w kadrze mniej rozchodzi się poza żarówkę, ale zdjęcie na siłę ma zawierać jak najwięcej detali. Przez to niejednokrotnie faktura powierzchni nie oddaje rzeczywistości. W trybie automatycznym jest za to zauważalnie gorzej z kontrolowaniem świateł. Jedynym większym plusem Nothing Phone (1) nocą jest rzeczywista reprodukcja barw. Przy dwukrotnym przybliżeniu zdjęcia nocne wyglądają, jakby były malowane akwarelami - lokalizacja elementów kadru staje się bardziej umowna.
Niestety, oprogramowanie miało problemy z przetwarzaniem światła z matrycy, przez co raz udało mi się zrobić selfie z zieloną twarzą, a innym razem w trybie nocnym zdjęcie się rozwarstwiło i zaróżowić.
f/2.2, ISO 469, 1/20s | HDR - f/2.2, ISO 706, 1/25s | AI - f/2.2, ISO 50, 1/520s | 50 Mpix (skompresowane) - f/2.2, ISO 50, 1/182s | HDR - f/2.2, ISO 50, 1/185s | AI - f/2.2, ISO 50, 1/594s | f/2.2, ISO 50, 1/463s | f/2.2, ISO 50, 1/429s |
Nie używajcie obiektywu ultraszerokokątnego bez włączonego HDR-u - inaczej efekty mogą być opłakane. Z nim jest lepiej, ale i tak fotografie są sztucznie wyostrzane i na dużych przestrzeniach z podobnym kolorem dostrzeżemy szumy. Ponadto kolory są dość wyblakłe i mocno różnią się od tych z głównego obiektywu. Zaskakująco dużo detali jest za to na brzegach kadru, nie doświadczyłem też kującego w oczy efektu rybiego oka. To jednak nie poprawi niskiego poziomu detali, który trapi ten obiektyw.
f/2.2, ISO 977, 1/17s | Tryb nocny - f/2.2, ISO 3200, 1/12s | Tryb nocny - f/2.2, ISO 3200, 1/12s | f/2.2, ISO 1363, 1/17s |
Nocą nie warto korzystać z trybu automatycznego. Tylko zdjęcia w trybie nocnym zachowują dobrą jakość, gdy chodzi o ultraszeroki kąt. Niestety długi czas naświetlania sprawi, że część fotografii wyjdzie niedorzecznie, zwłaszcza gdy znajdą się w nich lampy i ruchome obiekty. Trudno jest też utrzymać dłoń na tyle stabilnie przez 5 sekund, by zdjęcia nie traciły przez to na ostrości.
Gdy chodzi o dodatkowe tryby, to Nothing Phone (1) ma ich mniej od konkurencji, ale przynajmniej działają one przyzwoicie. Zdjęcia z odcięciem w trybie portretowym przy odpowiednim doświetleniu twarzy będą wyglądały naturalnie. Szkoda, że znalazło się zaledwie kilka poziomów regulacji rozmycia. Makro jest z kolei dodatkiem i jego jakość, jak na 50 Mpix obiektyw ultraszerokokątny, jest przeciętna. Co nieco pomaga doświetlenie z użyciem diod Glyph - delikatniejsze niż lampa błyskowa.
f/2.4, ISO 238, 1/20s | Tryb portretowy - f/2.4, ISO 256, 1/20s | f/2.4, ISO 50, 1/292s | Tryb portretowy - f/2.4, ISO 53, 1/125s | f/2.4, ISO 50, 1/1104s | f/2.4, ISO 57, 1/120s | f/2.4, ISO 55, 1/30s | f/2.4, ISO 1344, 1/13s | Tryb portretowy - f/2.4, ISO |
Mocno rozczarowały mnie selfie. Nie dlatego, że spodziewałem się przełomu, ale dlatego, że zwykłe zdjęcia wyglądają mocno przeciętnie. W kadrze widać sporo szumów, które wpływają na wygląd twarzy. Trudno mówić o naturalnym odwzorowaniu cery, kiedy cera nie jest wystarczająco szczegółowa. Upiększanie jest tu komiczne i bezużyteczne. Jedyne, co broni przedni aparat, to w miarę dobre odcięcie w trybie portretowym.
Na pewno Nothing Phone (1) nie jest najlepszym wyborem, gdy chodzi o video. O ile stabilizacja działa, tak jest w niej sporo "galaretowatości". Przy nieruchomych kadrach wychodzą jednak inne mankamenty - video jest dość wyprane z kolorów i nie ma zbyt dużego poziomu detali. Wiele do życzenia pozostawiają ciągłe, drastyczne korekty ekspozycji przy nagrywaniu video w ruchu.
O dziwo, są momenty, kiedy lepiej prezentują się materiały nagrane obiektywem ultraszerokokątnym. Chodzi głównie o rozpiętość tonalną. Są też pozbawione agresywnych korekt ekspozycji. Jest to jednak substytut do video z obiektywu ultraszerokokątnego, które powinno być podstawą. Przednie video to z kolei przeciętność do kwadratu - dopóki jest w nim ruch, nie dostrzeżecie niskiej jakości detali, ale te są i wydaje się, że nie da się tego rozwiązać aktualizacją.
Bateria Nothing Phone (1)
Pojemność 4500 mAh to nic szczególnego w dzisiejszych czasach, ale też nie powód do wstydu. Nakładka Nothing OS nie posiada wielu dodatkowych elementów, więc teoretycznie czasy pracy na jednym ładowaniu powinny być zadowalające. I faktycznie takie są.
Telefon bez problemu wytrzyma dzień przy użyciu Wi-Fi i sieci komórkowej. Mniej zaangażowani użytkownicy wyciągną z niego około 1,5 dnia na jednym ładowaniu. To nic rewelacyjnego, ale mówię o intensywnym korzystaniu w okolic 6 - 8 godzin na ekranie w całym cyklu. Godzina oglądania Youtube przy Wi-Fi (bez karty SIM) z maksymalną jasnością i głośnością na poziomie 50% pożera 5 procent baterii.
Nothing Phone (1) otwiera też niedostępny w tej klasie cenowej świat ładowania indukcyjnego. Co więcej, smartfon naładuje też inne urządzenia z pomocą indukcji. Standardowe ładowanie akumulatora z mocą 33 W trwa około 70 minut. Do zestawu nie dołączono ładowarki, a kabel jest przeciętnej jakości, więc wynik sprawdzałem na obsługującym standard Quick Charge zestawie od OPPO. Smartfon mimo wszystko mógłby ładować się szybciej.
Nothing Phone (1) to trochę iPhone, trochę Pixel, trochę nic
Jak na pierwszy telefon, trzeba wyróżnić go za bardzo dobre wykończenie i troskę o elementy związane z odbiorem zewnętrznym. Dźwięk, wibracje czy ekran zostały tu potraktowane bardzo poważnie, a w połączeniu ze świetnie wyważoną obudową to wszystko sprawia, że Nothing Phone (1) chce się trzymać w dłoni. Sęk w tym, że po złapaniu go nie za bardzo jest tu co robić.
Nie spodziewałem się świetnych aparatów i takich też nie dostałem. Mogło być jednak lepiej pod kilkoma względami. To da się wybaczyć. To, że jest tu przeraźliwie pusto i brakuje podstawowych narzędzi definiujących współczesny smartfon, sprawia, że korzystanie z telefonu staje się upierdliwe.
Rozumiem, dlaczego firma odwołuje się do czystego doświadczenia: ma być intuicyjnie, wygodnie i szybko. Sęk w tym, że wszystkie z tych trzech elementów prędzej osiągniemy u konkurencji. Ciekawy wygląd czcionek nie pomoże, gdy zapomina się o implementacji polskich znaków. Wysokiej ceny nie uzasadni ciekawe podświetlenie, gdy nie wykorzystano w pełni jego potencjału. Na plus warto odnotować dobrą baterię, ale to nie takie trudne, gdy nie trzeba praktycznie niczego optymalizować.
Nothing Phone (1) ma swoje jakości, ale nie jest telefonem dla mas. Nie jest też w pełni telefonem dla geeków. Pierwsze pozytywne wrażenia z trzymania go w dłoni znikną, a zastąpi je nuda. Jeżeli potrzebujecie telefonu z bezprzewodowym ładowaniem i diodami - w cenie Nothing Phone (1) nie ma wielkiej konkurencji. Jeżeli cenicie sobie wygodę - poszukajcie czegoś innego. Jeśli nie wiecie, czego chcecie od telefonu, to niemal na pewno nie potrzebujecie smartfona Nothing.
Ocena Nothing Phone (1) - 3 gwiazdki na 5
Wyróżnienie dla Nothing Phone (1) za design: