PODPOWIEDZI:

Recenzja Call of Duty: Vanguard - Czy powrót do II wojny światowej jest konieczny?

Początek listopada to dobrze rozpoznawalny termin dla każdego fana Call of Duty. To właśnie w tym okresie wypuszczana jest kolejna odsłona tej serii. Tym razem seria zabierze nas do korzeni, mianowicie na fronty II wojny światowej. Zapraszam na recenzję Call of Duty: Vanguard.

Call of Duty: Vanguard

Ocena VideoTesty.pl
Twoja ocena
0 GŁOSÓW
ZALETY
  • Różnorodność misji
  • Filmowa akcja
  • Możliwość latania samolotem na Pacyfiku
  • Wciągająca kampania fabularna
  • Możliwość włączenia oryginalnego dubbingu z polskimi napisami
  • Tryb zombie i multiplayer
  • Przerywniki filmowe
  • Świetne udźwiękowienie gry
  • Poszczególni bohaterowie dysponują unikatowymi zdolnościami
WADY
  • Grafika jest nierówna
  • Wymagania sprzętowe trochę zbyt wysokie
  • Stale brakuje amunicji
  • Fabuła dość wtórna bez większych zmian w rozgrywce
  • Matchmaking w grach sieciowych
  • Trochę za krótka kampania fabularna

Wojna Totalna

Seria Call of Duty zadebiutowała od klimatu II wojennych strzelanek. To pierwsze trzy odsłony dały świetne fundamenty tej marce. Nie należy zapominać o konsolowych tytułach, które także obrały sobie ten teatr działań. Poprzednia gra studia Sledgehammer Games, Call of Duty: WWII, także dotyczyła II wojny światowej.

Tym razem jednak niezbyt entuzjastycznie przyjąłem powrót do korzeni. Seria niemal w każdy możliwy sposób podeszła do tematu II wojny światowej. Czyżby twórcy postawili na sprawdzone sposoby do odcinania kuponów? Niekoniecznie, ale moim zdaniem formuła się już wyczerpała.

Call of Duty: Vanguard - Bohaterowie kampanii fabularnej

W Call of Duty: Vanguard wcielamy się w jednego z żołnierzy elitarnego klubu. Zadaniem zespołu jest pozyskanie informacji na temat projektu Feniks. Rekrutacja ekipy była w zasadzie bardzo prosta. Wstęp do niej mieli wszyscy najlepsi z danego frontu, na którym walczyli.

Podczas kampanii fabularnej przyjdzie graczowi wcielić się w takie postacie jak: Arthur Kingsley – członka 9 batalionu spadochronowego, Polina Petrovą – radziecką snajperkę, Wade Jacksona – z szóstej eskadry zwiadowczej w bitwie o Midway oraz Lucasa Riggsa – z 20 batalionu, członka Szczurów Tobruku, walczącego w Afryce Północnej.

Call of Duty: Vanguard - Pustynne lokacje robią wrażenie!

Większość misji to retrospekcje bohaterów, w których się wcielamy. To dzięki temu historia jest dynamiczna i często zmienia się teatr walk. Raz walczymy w Normandii podczas operacji Overlord, aby później płynnie przenieść się do obrony Stalingradu. Różnorodność frontów oraz częste ich zmienianie to bez wątpienia główne zalety tej gry.

Call of Duty: Vanguard - Misje w Stalingradzie są jedne z najlepszych

Po przejściu kampanii fabularnej miałem trochę mieszane odczucia. Wykonanie trybu single player jest bardzo poprawne. Historia wciąga i misje są w porządku. Niestety tylko w porządku, ponieważ gracz nie zobaczy nic nowego.

Praktycznie wszystkie mechaniki były już w poprzednich częściach Call of Duty. Bardzo brakowało mi czegoś nowego, co pozwoliłoby zapamiętać kampanię na dłużej. Niektóre mechaniki zostały też uproszczone. Dla przykładu atak psów przypomina teraz wybuch granatu. Jeżeli zostaniemy zaatakowani, to już po nas, gdzie w serii Call of Duty Modern Warfare gra przechodziła do mini gierki, w której to musieliśmy wcisnąć odpowiedni klawisz.

Sprawdź cenę testowanej gry:

Zobacz aktualną cenę gry Call of Duty: Vanguard

To wciąż ta sama strzelanka na szynach

Główny człon Call of Duty: Vanguard się nie zmienił. To wciąż bardzo dynamiczna strzelanka z widoku pierwszej osoby. To w centrum wydarzeń znajduje się gracz i stale towarzyszy mu filmowa akcja. Praktycznie nie ma czasu na nudę i na ekranie dzieje się bardzo dużo. Jak dla mnie jest super, ponieważ za to uwielbiam serię Call of Duty.

Call of Duty: Vanguard - W tropikalnych lasach kryją się wrogowie

Cała rozgrywka podzielona jest na 9 misji. Nie będzie zaskoczeniem, jak napiszę, że kampania fabularna starczy na około 6 - 7 godzin zabawy.

W zależności od stylu rozgrywki i poziomu trudności czas spędzony nad grą może być dłuższy. Misje są oskryptowane i bardzo liniowe. Praktycznie nie ma możliwości oddalenia się czy pójścia w inną stronę. Nie podejmujemy też żadnych ważnych decyzji fabularnych, rodem z Call of Duty: Black - Ops Cold War.

Każda z misji kończy się tak samo i nie ma ukrytych zakończeń. Trochę szkoda, że twórcy nie pokusili się o stworzenie dodatkowych aktywności, których w Call of Duty: Black Ops - Cold War była cała masa.

Call of Duty: Vanguard - PCiekawa możliwość polatania nad Pacyfikiem.

Ciekawym urozmaiceniem są specjalne zdolności bohaterów. Arthur Kingsley wydaje rozkazy ataku wybranego celu. Polina Petrova porusza się niezwykle zwinnie po murach czy przemyka po wąskich przejściach. Wade Jackson obdarzony jest zmysłem wyczuwania wrogów oraz zabicia ich jednym strzałem w trybie skupienia. Lucas Riggs potrafi świetnie rzucać granatami, za każdym razem widzimy trajektorię lotu granatu. Szkoda tylko, że z tych umiejętności korzysta się tak rzadko.

Call of Duty: Vanguard - Bohaterowie posiadają unikalne zdolności

Panie żołnierzu, amunicje to pan szanuj!

W tej części Call of Duty niezwykle irytowała mnie mała ilość amunicji. Każdy z żołnierzy może dzierżyć dwie bronie oraz ograniczone kieszenie na amunicję. Naboje pozyskuje się po poległych wrogach, przeszukując ich, oraz ze specjalnych skrzyń z amunicją.

Pocisków jest jak na lekarstwo. Ciągle brakuje pestek do broni i trzeba wymieniać same pukawki. Nie będę ukrywał, że strasznie mnie to irytowało, biegając z 18 pociskami do MP-44. Na wyższych poziomach trudności jest tak samo i tym bardziej to boli, gdyż sami przeciwnicy są znacznie mocniejsi. Trzeba ich nafaszerować większą ilością ołowiu.

Grafika nowej generacji?

Call of Duty: Vanguard nie jest brzydką odsłoną, ale także nie najładniejszą. Dzięki zróżnicowanym misjom twórcom udało się stworzyć szczegółowe plansze. Są pełne detali oraz różnorodnych charakterystycznych przedmiotów. Niemal każda lokacja jest unikatowa i niepowtarzalna. Niestety jest też sporo niedoróbek, a wymagania sprzętowe mocno poszły w górę.

Najbardziej w oczy rzucają się dość kanciaste krawędzie cieni oraz dziwnie padające światło. Dorzućmy do tego słabą animację niektórych bohaterów podczas przerywników filmowych na silniku gry.

Call of Duty: Vanguard - Bardzo kwadratowe cienie

Gra lubi często gubić klatki oraz ostrzegać przed shaderami podczas rozgrywki. Wszystko na grafice GTX 1070 oraz na wysokich ustawieniach graficznych.

Niestety tegoroczna odsłona Call of Duty: Vanguard nie wygląda lepiej od zeszłorocznej, a do tego chodzi gorzej. Tym bardziej jest to odczuwalne w czasach, gdy karty graficzne są piekielnie drogie. Z pomocą nadchodzi firma Nvidia, która umożliwia włączenie zalecanych ustawień graficznych w sterowniku. Ustawienia te pozwalają osiągnąć odpowiedni balans pomiędzy wyglądem a wydajnością.

Call of Duty: Vanguard - Filmy robią wrażenie

Świetnie wyszły przerywniki filmowe. Te kilkuminutowe animacje naprawdę dają radę. Świetnie się to ogląda i być może twórcy w przyszłości przygotują pełnometrażowy film. Na pewno byłbym zainteresowany takim nowym doświadczeniem.

Sprawdź polecane zestawy komputerowe >>>

W to mi graj!

Bardzo chciałbym wyróżnić oprawę dźwiękową w Call of Duty: Vanguard. Niezwykle podobała mi się muzyka. Niektóre kawałki są naprawdę świetne i zachęciły mnie do przesłuchania playlisty jeszcze raz. Do tego należy dodać realistycznie odgłosy broni. To dobrze, że seria Call of Duty pozbyła się starych dźwięków, które były niemal w każdej odsłonie.

Polski dubbing jest całkiem w porządku. Dobrze słucha się polskich głosów, a jak by komuś przeszkadzało, to jest możliwość włączenia oryginalnego dubbingu wraz z polskimi napisami. Z początku wydawało mi się, że miejscami polski dubbing jest za cicho, jednak podczas ponownego przechodzenia gry - tym razem po angielsku - jest tak samo. Być może dźwiękowiec miał jakiś słabszy dzień i nie do końca dobrze ustawił głośność niektórych wypowiedzi.

Tryby wieloosobowe

Wielu fanów serii Call of Duty nie rusza nawet kampanii fabularnej. Dla nich priorytetem jest multi i nie ma im się co dziwić. Tryby wieloosobowy jest świetny i usprawniany z części na część.

Gracze zagrają w dobrze sprawdzone tryby, takie jak: deathmatch drużynowy, dominacja, zabójstwo potwierdzone, znajdź i zniszcz, patrol, deathmatch i umocniony punkt. Za rozegrane mecze nasze konto zdobywa kolejne poziomy doświadczenia. Co za tym idzie, zyskujemy możliwość ulepszania broni czy kustomizacji głównego bohatera.

Kolejnym trybem, w który zagramy przez sieć, to zombie. Grupa graczy musi pokonać hordy zombie na dość ciasnych mapach. Ten tryb wzbudza najwięcej emocji, zarówno tych dobrych, jak i złych.

Rozgrywka jest niezwykle dynamiczna i satysfakcjonująca. Wiele możliwości rozwoju bohatera umożliwia grającemu sporo wariantów rozgrywki. Niestety matchmaking bardzo kuleje. Rzadko trafimy do drużyny kompetentnych graczy. Zazwyczaj szybko się rozłączają bądź są całkowicie bezużyteczni, rujnując innym rozgrywkę.

Podsumowanie

Tegoroczne Call of Duty: Vanguard to dobra gra. Wykonana poprawnie i każdy jej element jest na swoim miejscu. Niestety dochodzą detale, które zostawiają widoczną rysę.

Kampania fabularna jest bardzo dynamiczna i krótka. Skakanie pomiędzy frontami daje spore urozmaicenie rozgrywki. Niestety fabularnie sprawa wygląda bardzo słabo. Poznajemy motywację bohaterów, przez co musieli przejść, aby znaleźć się w tym miejscu. To jak najbardziej jest na plus. Jednak jako zespół są moim zdaniem niezbyt przekonywujący. Nawet z pierwszej misji projekt Feniks pobudza naszą wyobraźnię, myśląc, co to może takiego być.

Sama gra jest dość oszczędna w słowa i niewiele wyjaśnia, jakby zapominając, że ten element jest ważny. Tymczasem jest to najważniejsze spoiwo bohaterów, którzy przeszli swoją drogę, aby znaleźć się w tym oddziale dla tej misji. Potencjał ten został zmarnowany i raczej nie spodziewałbym się, że zostanie to wyjaśnione w jednej z kolejnej części.

Oceniając po rozgrywce, to jest to stare dobre Call of Duty. Po kampanii fabularnej świetnie będziemy się bawić w multi. Trybów rozgrywek, map, przedmiotów do modyfikacji jest całe mnóstwo. Wszystko zależy od tego, jak mocno się wciągniemy w rozgrywkę przez sieć. Dodatkiem jest tryb zombie, który z części na część jest coraz lepszy.

Czy warto zatem zagrać w Call of Duty: Vanguard? Moim zdaniem jak najbardziej tak! Tytuł został solidnie przygotowany, ale znajdziemy w nim wady. Fanom rozgrywek sieciowych raczej nie powinny one przeszkadzać.

Ja tymczasem nie mogę doczekać się kolejnej odsłony Call of Duty. Chodzą plotki, że następną grą będzie kontynuacja rebootu Modern Warfare. Chciałbym, aby seria zamknęła definitywnie powrót do czasów II wojny światowej i skupiła się wyłącznie na aktualnych konfliktach zbrojeniowych.

Ocena Call of Duty: Vanguard 4/5

Sprawdź też poprzednie recenzje gier:

blog comments powered by Disqus
Recenzja Call of Duty: Vanguard - Czy powrót do II wojny światowej jest konieczny?