Teoria równoległych światów
Crash Bandicoot to seria, w której fabuła nigdy nie grała pierwszych skrzypiec. To głównie rozgrywka i zbieranie wszystkich przedmiotów popychały grającego dalej. O ile potrafił sobie poradzić z wymagającymi momentami zręcznościowymi.
Główni rywale z poprzednich części, mianowicie: Doktor Cortex, N. Tropy i Uka Uka, nie dają za wygraną. Cały czas zastanawiają się, jak powstrzymać sympatycznego Jamraja. Przez przypadek uruchamiają tajemniczy portal, który pozwala przedostać się w różne światy. Okazuje się, że uniwersów jest sporo i właśnie tam wkracza grupka złych postaci. Zamierzają opanować nie tylko nasz świat, ale także inne.
Crash i Coco ponownie wyruszają na wielką przygodę powstrzymania złych charakterów. Kwantowe maski dadzą bohaterom specjalne nowe moce i pozwolą zamknąć kosmiczne wyrwy. Gra stara się naśmiewać się ze swoich poprzednich części i ogranicza się jedynie do klasycznej trylogii. Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas to pełnoprawna kontynuacja, która gdyby wyszła w latach 90, byłaby bez wątpienia wielkim hitem!
Sprawdź cenę testowanej gry:
Deja vu
Najnowsza część Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas łączy w sobie wszystkie najlepsze pomysły. Poziomy są bardzo kolorowe, pełne przeciwników i mechanik, które gracz dobrze zna z poprzednich odsłon. Kamera zazwyczaj jest nieruchoma, jednak zmienia swoje położenie podczas zabawy. Nie poruszamy się tylko w głąb ekranu, ale czasami również na boki oraz w dół.
Nowością są kwantowe maski, które wzbogacają Crasha lub Coco o nowe moce. Gracz jest w stanie kontrolować przedmioty, które są obecne w jednym lub w drugim równoległym świecie. Zamienić się w tornado, które pozwala latać i przenosić się na dalsze odległości. Biegać po ścianach czy konrolować czas, spowalniając wybrane momenty rozgrywki.
Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas świetnie łączy stare z nowym. Sprawdzone mechaniki nadal sprawiają wiele przyjemności. Twórcom udało się usprawnić silnik fizyczny. Jamraj potrafi złapać się krawędzi zamiast ześlizgnąć się w przepaść. Dodano ikonkę informującą gracza, w które miejsce spadnie bohater. Czasami to nie jest takie proste, oszacować gdzie postać wyląduje. Tę opcję można wyłączyć, jeżeli nie przypadnie do gustu.
Dochodzą nowe grywalne postacie, odwrócone poziomy, poszukiwanie retro kaset oraz skórki. Teraz możliwa jest zmiana wizerunku bohaterów o nowe wdzianka. Tak jak to teraz jest w nowoczesnych grach sieciowych.
Nowe plansze, stare problemy
Gry z serii Crash Bandicoot nigdy nie uchodziły za łatwe. Szczególnie kiedy wszystko chciało się odnaleźć i wymaksować poziom. Tym razem jest podobnie, jednak twórcy dają możliwość wyboru stylu rozgrywki. Gracz wybiera pomiędzy klasycznym stylem, w którym zdobywa się życia i traci w przypadku śmierci, a nowoczesnym, w którym utrata życia nie wiąże się z żadną konsekwencją. To bardzo dobra decyzja, ponieważ im dalej zajdziemy, tym robi się coraz trudniej.
Najnowszy tytuł z Jamrajem w roli głównej opiera się na starych założeniach. Po drodze niszczymy skrzynki, walczymy z przeciwnikami, zbieramy owoce, kryształy czy odwiedzamy plansze bonusowe. Wszystkie naleciałości powracają i fan będzie mógł się poczuć jak ryba w wodzie.
Po drugiej stronie lustra
Nie muszę chyba wspominać, że najnowszy silnik graficzny wygląda przepięknie! Postacie składają się z większej ilości poligonów. Crash czy Coco wyglądają jakby żywcem zostały wyciągnięte z animacji PIXAR prosto na ekrany monitorów. Etapy są niezwykle kolorowe i pełne przedmiotów do zebrania. Poszczególne światy różnią się motywem przewodnim, dzięki temu plansze nie wydają się aż tak nudne.
Jak przystało na komputerowy port, gra pozwala na zaawansowane dostosowanie opcji graficznych. Gracz może zadecydować o jakości grafiki, postprocessingu, cieni, tekstur, efektów i antyaliasingu. Wszystkie zapisane zmiany przetestujemy wbudowanym benchmarkiem, który oceni wydajność naszego komputera. Jednak bez obaw, Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas powinien chodzić na najwyższych ustawieniach w dużej płynności. Warto nadmienić, że tryb wyświetlania w oknie bez ramek działa poprawnie. Niestety, nadal spora część programistów nie potrafi tego prawidłowo zaimplementować.
Sprawdź polecane zestawy komputerowe >>>
Pecetowe problemy
Nie powinno być żadną niespodzianką dla graczy, że komputery to nie jest domyślna platforma dla Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas. To głównie posiadacze konsol są główną grupą docelową. Miło jednak, że twórcy nie zapomnieli o pecetach. Odświeżona trylogia Crash Bandicoot N. Sane Trilogy pojawiła się na komputerach po pewnym poślizgu.
Przeczytaj recenzję pecetowego wydania Crash Bandicoot N. Sane Trilogy >>>>
Niestety, nie wszystko zagrało w przypadku wersji na PC. Wydawca zmienił platformę ze Steam na Battle.net. W sprzedaży jest wyłącznie cyfrowa edycja bez możliwości kupienia fizycznej. Kolekcjonerzy cyfrowych produktów zmuszeni są do instalacji kolejnego sklepu.
Do tego podczas całej rozgrywki należy posiadać połączenie z Internetem. W innym przypadku nie pogramy w Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas. Słabe rozwiązanie, szczególnie że posiadacze konsolowych wydań nie muszą mieć stałego połączenia. Wynagrodzić to ma para nowych skórek do postaci, jednak jak dla mnie, to bardzo tania próba odkupienia winy.
Granie na klawiaturze jest niewygodne. Twórcy przygotowali dość dziwną klawiszologię, w której ciągle się gubiłem. Zdecydowanie prościej jest podłączyć pada i grać bez żadnych problemów. Tak jak to było przygotowane z myślą o konsolach. Po prostu nie przekonałem się do sterowania na klawiaturze i w moim przypadku powodowało to więcej problemów niż pożytku.
Czyszczenie plansz na 100% nie ma sensu w komputerowej wersji. Twórcy nie zaimplementowali żadnych osiągnięć na platformie Battle.net. Za bardzo nie czułem się dość zmotywowany, aby wszystko zbierać i przechodzić poziomy skrupulatnie. Co prawda istnieje możliwość odblokowania innej skórki postaci, ale to moim zdaniem zbyt mało, abym poświęcił więcej czasu na dokładniejszą eksplorację otoczenia.
podsumowanie
Crash Bandicoot 4: Najwyższy czas to świetna kontynuacja przygód Jamraja. Jest to dość bezpieczna gra obfitująca w sprawdzone rozwiązania. Czwórka dodaje kilka nowości, które urozmaicają rozgrywkę. Fabuła nie jest jakaś wybitna, ale sprawdza się jako tytuł dla najmłodszych i dorosłych. Jakoś nigdy nie przykuwałem większej wagi do warstwy fabularnej w tej serii.
Kolejną część można potraktować jako paczkę poziomów z nowymi elementami. Do tego jest to bardzo wymagająca platformówka, która często daje w kość. Niektóre poziomy należy powtarzać niemal w nieskończoność. Jednak poziom frustracji nigdy nie osiąga zenitu, powodując chęć natychmiastowego wyjścia z gry.
Barwna oprawa graficzna cieszy oko, poziomy obfitują w wiele przedmiotów do zebrania. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o nagranie dubbingu. Polska edycja ogranicza się jedynie do dobrze przygotowanych napisów. Czy zatem warto zagrać? Oczywiście, że tak, chociaż może nie koniecznie na wersji pecetowej, a konsolowej!
Sprawdź też poprzednie recenzje gier: