MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z zarówno wyglądem, jak i zastosowanymi komponentami, zawstydza większość dużych Turingów na rynku. Oprócz kości pamięci od Samsunga, posiadających wyższy potencjał OC od swoich pobratymców ze stajni Micron, mamy też dwa BIOSy, z czego ten drugi przygotowany z myślą o chłodzeniu ciekłym azotem.
Jak już pewnie widzicie, jest to konstrukcja z wysokiej półki cenowej, na którą nie każdego stać. Nasz ranking kart graficznych może Was skierować w stronę nieco tańszych, a wciąż sensownych akceleratorów do gier.
Złote barwy i wszechobecne podświetlenie RGB także dodają tej edycji prestiżu, którego dopełnieniem jest mały ekranik OLED. Można wyświetlać na nim animacje oraz informacje zbierane przez sensory karty graficznej.
Karbonowy backplate z wcinającym się weń pasem podświetlenia też wygląda całkiem nieźle, choć nie jest już tak spektakularny jak front smoczego RTXa 2080 Ti.
Jeżeli chodzi o wentylatory, to są to TORXy 3.0 z dość ciekawą implementacją strefowego RGB, która daje żywsze efekty wizualne w porównaniu do konkurencji. Jest to jednak moja subiektywna opinia, w końcu to element stylistyczny.
Mówiąc o wentylatorach warto podkreślić, że te nie posiadają funkcji Fan Stop, a więc kręcą się zawsze, niezależnie od temperatury. Podobnie z resztą zachowują się dobre karty graficzne do 1700 zł z ostatniego materiału. Ciekawe jest to, że w tym przypadku dopiero przy przełączeniu BIOSu na LN2 pojawia się funkcjonalność Zero Frozr, co nie ma zbytnio sensu, bo do chłodzenia ciekłym azotem i tak ściąga się wentylatory wraz z chłodzeniem.
Może być to po prostu sposób na odcięcie prądu do przyłącza wentylatorów, by wykluczyć ten punkt przy debugowaniu ekstremalnych nastawów, ale są to tylko moje domysły.
Nie jest to jednak wielki minus, bo trzy wentylatory od MSI działają praktycznie bezgłośnie nawet powyżej 70% obciążenia, zaczynając być słyszalnymi w okolicy maksimum i to po pewnym czasie.
Mając za sobą stylistykę czas przejść do specyfikacji, czyli taktowań i budowy tej karty graficznej.
Sprawdź cenę testowanej karty graficznej:
MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z – komponenty
Na pokładzie MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z znalazła się 16-fazowa sekcja zasilania dla chipu graficznego i 3-fazowa dla pamięci. Obie są sterowane kontrolerami Monolithic Power Systems MP2888A.
Tak jak już wspominałem, pod maską znalazły się nieco lepsze kości GDDR6 od Samsunga, które posiadają wyższy potencjał do podkręcania. Według specyfikacji ich zegary wynoszą 1750 MHz.
Sam chip to także jeden z wybrańców, jako że posiada w swym oznaczeniu sufiks „A”, więc należy do tych z lepszymi możliwościami OC.
Największym wyznacznikiem tego, że to karta graficzna dla entuzjastów, jest przełącznik do BIOSów, którym możemy przełączyć się na tryb LN2. Ściąga on między innymi Power Limit, więc wymaga też rozwagi i nie jest skierowany do niedzielnych overclockerów. Najmocniejsze karty graficzne na rynku coraz częściej posiadają takie funkcjonalności, by w jakiś sposób je wyróżnić na tle tańszych konkurentów.
Jeżeli chodzi o wyjścia wideo, to do dyspozycji mamy trzy DisplayPort 1.4, jedno HDMI 2.0b i USB-C ze wsparciem dla technologii VirtualLink.
Mamy więc sporo opcji i jasny przekaz, że DVI na dobre odchodzi do lamusa. Jeszcze w teście AMD RX 590 to złącze było obecne, więc pewnie dalej spotkacie je w tańszych kartach graficznych, jednak segment premium się go na dobre pozbył.
Przechodząc do radiatora, ten jest wręcz gigantyczny. Nie ma tutaj praktycznie żadnych kompromisów, włącznie z tym, że karbonowy backplate także odbiera część ciepła z komponentów przez drugą stronę PCB.
MSI RTX 2080 Ti LIGHTINING Z wymaga trzech 8-pinowych złącz zasilania, co jest raczej uzasadnione, bo pobór tej karty podczas standardowego trybu przekracza 350 W, sięgając raczej w okolice 400 W.
Platforma testowa
Do przetestowania MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z skorzystałem z flagowej płyty głównej MSI Z390 GODLIKE oraz Intel Core i7-8700K.
Procesor chłodzony był przez Corsair H80i.
Do platformy trafiło też 32 GB RAM od Corsair taktowanego na 3333 MHz przy CL 16 oraz szybki dysk SSD NVMe Plextor M9PE o pojemności 512 GB.
Podstawą komputera została obudowa MSI Gungnir 100P, a za zasilanie odpowiadał Corsair CX 750.
MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z – podkręcanie i wydajność
Po podbiciu limitu mocy do 108% i limitu temperatury do 88 stopni udało mi się uzyskać +120 MHz na rdzeniu i +1275 MHz na pamięciach. Zegary Boost oscylowały w przedziale od 2045 do 2150 MHz. Krzywa prędkości wentylatorów została fabryczna, bo jej algorytm działa przyzwoicie. Jak widzicie, wyniki są odczuwalnie lepsze od tańszych RTX-ów 2080 Ti szczególnie w departamencie pamięci.
Jak na razie na rynku nie ma wielu bloków wodnych dla tej karty graficznej. Na tą chwilę najsensowniejsza jest propozycja od Bitspower z serii Lotan, która posiada podświetlenie RGB kompatybilne z MSI Mystic Light, ASUS Aura Sync, Gigabyte RGB Fusion 2.0, ASRock Polychrome i Razer Chroma. Jej dokładna nazwa kodowa to BP-VG2080TIML.
Mając za sobą ustawienia OC czas na trochę wyników testów, które przeprowadziłem w 1440p i 2160p. Schodzenie poniżej tych wartości nie miałoby wiele sensu, szczególnie w obliczu Intel Core i7-8700K, którym napędzana jest moja platforma testowa.
Odpuściłem kompletnie testy w 1080p, bo nie podejrzewam nikogo z Was o granie w takiej rozdzielczości, jeżeli sięgnęliście po kartę graficzną za prawie 7000 zł. Dla osób celujących w tą rozdzielczość polecałbym rzucić okiem na tanie karty graficzne do 1100 zł.
MSI RTX 2080 Ti LIGHTINING Z - wyniki testów w 1440p
Gra | Średnie FPS | 1% Min. FPS | Ustawienia |
Shadow of the Tomb Raider | 123 | 103 | Ultra |
GTA V | 185 | 162 | B. Wysokie |
Fortnite | 177 | 152 | Epickie |
Battlefield V | 86 | 75 | Ultra, DXR |
Wolfenstein II : The New Colossus | 251 | 217 | Mein Leben! |
Wiedźmin III : Dziki Gon | 153 | 131 | Uber |
Assassin's Creed Odyssey | 78 | 57 | Ultra |
Far Cry New Dawn | 146 | 113 | Ultra |
MSI RTX 2080 Ti LIGHTINING Z - wyniki testów w 2160p
Gra | Średnie FPS | 1% Min. FPS | Ustawienia |
Shadow of the Tomb Raider | 73 | 64 | Ultra |
GTA V | 116 | 93 | B. Wysokie |
Fortnite | 89 | 77 | Epickie |
Battlefield V | 55 | 42 | Ultra, DXR |
Wolfenstein II : The New Colossus | 135 | 113 | Mein Leben! |
Wiedźmin III : Dziki Gon | 92 | 74 | Uber |
Assassin's Creed Odyssey | 50 | 34 | Ultra |
Far Cry New Dawn | 87 | 76 | Ultra |
Wyniki MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z mówią same za siebie, więc pozostawię je Wam do własnej interpretacji. Jest to bezapelacyjnie jedna z najwydajniejszych edycji RTXa 2080 Ti na rynku, posiadająca potężny potencjał do OC.
Recenzja MSI RTX 2080 Ti LIGHTNING Z – podsumowanie
Nie ma na rynku wielu edycji RTX 2080 Ti, które nastawione są tak agresywnie na ekstremalne podkręcanie jak MSI LIGHTNING Z. Ta karta graficzna aż prosi się o zamontowanie bloku wodnego i wyciśnięcie z niej ostatniego możliwego herca.
Nie mówię, że jest to jedyne zastosowanie dla tej konstrukcji, bo ta także na powietrzu radzi sobie świetnie, oferując bardzo wysoką kulturę pracy podczas obciążenia.
Wszystko to rozbija się jednak o cenę, która na dzień publikacji tej recenzji wynosi 6799 zł, czyniąc z MSI RTX 2080 Ti LIGHTINIG Z najdroższą edycją dostępną dziś na polskim rynku. Nawet Waterforce od Gigabyte, który w zestawie posiada 240 mm chłodnicę, jest tańszy o ładnych parę złotych.
Dla kogo w takim razie jest ta edycja? Przede wszystkim dla entuzjastów, którzy celują w rekordy wydajności. Zwykłemu użytkownikowi polecałbym sięgnąć po tańsze GAMING X Trio, które również cechuje się świetnymi osiągami i kulturą pracy.
![]() | ![]() |
Sprawdź też inne recenzje kart graficznych: